- Zgadzam się.... ta próba wcale nie była przyjemna... w dodatku ten potwór był... straszny.
Mashu wciął się w pół zdania mówiąc trochę nie na temat, tak jakby zerwał się z choiki, bądź miał lekko opóźniony zapłon. Jednak o ile ktoś z zebranych wcześniej dokładniej go obserwował, mógł zauważyć, że niedźwiedź najzwyczajniej w świecie przez jakieś trzy, może cztery minuty przycinał komara. Na podkreślenie swoich słów o strasznym potworze wykrzywił mordę tak, że jego usta ułożyły się w kształt podkowy. Potem wstał bardzo ociężale i przetarł lekko zaspane powieki. - A tak wogóle, mówi się dzień dobry...
Skarcił zebranych, po czym skłonił im się nisko, gdy pochylał wielki, okrągły łeb miało się wrażenie, że ten przeważy ciężar jego ciała i miś poleci do przodu, tak się jednak nie stało. Pandaren szybko wyprostował plecy i uśmiechnął się do zebranych. - Nazywam się Mashu, powinniśmy zabrać na drogę dużo picia i jedzenia... Dobry prowiant to podstawa, i łatwiej się przy nim myśli.
Na podkreślenie swoich słów pogładził okryty szatą wielki brzuch i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Potem mrugając powiekami czarnych ślepi dokładniej przyjrzał się pozostałym. Bardzo szanował druidów, a co do reszty nie miał zdania, zwłaszcza co do skrzydlatej kobiety, nawet nie wiedział kim ona może być.
Ostatnio edytowane przez darlar : 11-01-2010 o 12:58.
|