Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2010, 18:01   #361
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Obudził się. Wszystko go bolało jak cholera. Zwłaszcza szyja.
Był zmęczony, mimo iż dopiero co wstał. Chwilę później dopiero spostrzegł że leży w jednym łóżku z Cieniem i że w pomieszczeniu znajduje się człowieczek, który wyglądał jak gryzoń.

- Ładnie z-szyly. Bardzo ładnie żem z-szyly - wyświszczał do samego siebie, po czym odszedł.

Ronir nie czekał. Odrzucił koc i usiadł na łóżku. Całe ciało eksplodowało bólem, nawet w pozycji siedzącej musiał się podtrzymać ręką by się nie przewrócić.

- Hej ty... człowieku? - krzyknął niepewnie Ronir. - Co to za miejsce?
- Medyczny łośrodek wypoczynkowo-habiratacyjny - wyłonił się ze swojego pokoju człowieczek.

- W środku lasu? Czy gdzie my jesteśmy? I jak się tu znalazłem?
- A gdzieżby tam las! Czyżby na łoczy się rzucily? Toż to najprawdziwsze sanaktorium... sanatkorium... sanktuatium! A we Warach żeście. A nie wiedzielymy?! Ot pod derzwiami leżelywy wy zabralymy. Elegancko zeszylymy!

- Ta... Wary... A czemu położyliście nas w jednym łóżku? Przecież są jeszcze inne tutaj, jak widzę, niezajęte?
- Pierwszo: Bo bliżej, a ciężkie wy. Drugo: insze ludziska też kco.

- A faktycznie. W pierwszej chwili nie zauważyłem tych tłumów wpychających się tutaj wszelkimi możliwymi sposobami, by użyć tych łóżek...
– odrzekł Ronir nie skrywając sarkazmu. - Macie może jakieś leki tutaj? Coś na wzmocnienie by się zdało... i czymś do jedzenia bym nie pogardził.
- Jużeście dostaly. Więcej ni da rydy. A do jedzonka coś i momyly. Świeżuśka, smaczniuśka korka. Jeszcze mokra.

- Rozumiem, że jesteś tutaj lekarzem... Może jakaś diagnoza? Na przykład kiedy będę mógł stąd wyjść i cieszyć się znów życiem?
- Mogiesz wyjśćly już, ale najlepij za jakiś... miesiąc.

- MIESIĄC?! No żartujesz sobie chyba. Nie macie tu jakich kapłanów, czarów, czy coś co przyspiesza leczenie?!
- Eeee... Nie. Czory to nie jo.

- Jak nie? Nie kłamcie, przecież dopiero wczoraj rozmawiałem z kapłanem... Zimnej Dziewicy. Oni przecież umieją leczyć, nie?
- Nie.


Ronir zaklął pod nosem i zainteresował się otoczeniem. Zwłaszcza szafą, która stała obok jego łóżka – przysunął się bliżej i otworzył ją.

Wszystko się wysypało – rzeczy jego i Cienia. Odskoczył nieco, bowiem dźwięk wypadającej, pełnej płytowej zbroi był co najmniej… głośny.

Westchnął ciężko i wziął kilka topornie wyglądających kijów, które nadawałyby się na wędki. A następnie poszedł na spacer po „ośrodku”.

Powoli i ostrożnie wstał, a następnie zrobił kilka kroków. Jednak nie zaszedł daleko – zaczepił go Cień na kolejną pogawędkę.

Ta, tak samo jak poprzednia w karczmie, nie spodobała się Ronirowi.
„Jestem przyzwyczajony do bólu. Tępak. Jakby nie umiał odróżniać bólu od fizycznej niedysponowaności…”
Wtedy dopiero poczuł, że nogi mu drżą… zaśmiał się z lekka. Nie mógł również przestać myśleć o tamtej krwi i tym jak… smakowała. Zastanawiał się czemu jej właściwie spróbował. Co w niej było takiego, że smakowała lepiej, niż najprzedniejsze wino.

Znów się zaśmiał. Może był wampirem? Nie, przecież jest dzień… szkoda czasu.

Podszedł do medyka, by zapytać się o wózek.
 
Gettor jest offline