Ledwo zdążył pomóc rannemu elfowi, a znów poczuł, że coś jest nie tak. Wśród ogólnych wrzasków i pandemonium dał się bowiem słyszeć nagle złowrogi trzask i skrzypienie. To tonąca fregata zaczęła ciągnąć za sobą na dno przypięty do niej galeon. Kapłan zaczął się zsuwać po deskach pokładu, jednak uchronił się przed przymusową kąpielą łapiąc się jednej z wiszących luźno lin i zapierając się coraz bardziej nogami o stromiznę podłoża. Kolejna eksplozja targnęła wrogim okrętem i pokład trochę się wyprostował. Przynajmniej na tyle by można było jako tako utrzymać równowagę.
-
Poradzi sobie ! Nikt go nie będzie zatrzymywał w tej sytuacji. – usłyszał krzyk Bronthiona i chwilę później łotrzyk wskoczył na pokład obok niego i zaczął odcinać liny łączące oba statki. No jasne każdy radzi sobie sam.
Nieopodal Cadom próbował wskoczyć na statek jednak nie powiodło mu się to i poleciał do wody. Cholera! Mordimer podbiegł do burty i mocno się przechylił. Helmuta nie wypływał. Cholera, cholera, cholera! Wyznawca Tumory zgrzytnął zębami. Nie wskoczy do wody za nim, bo zbroja i uzbrojenie nie pozwolą mu pomóc. Zamiast jednego topielca mieliby dwóch. Kapłan krzyknął więc w kierunku dwóch marynarzy zajętych odcinaniem liny:
-
Zostawcie to i skaczcie za kapłanem i wyciągnijcie go! Później będzie nam potrzebna jego magia!
Sam podbiegł w kierunku, gdzie Paul skoczył próbując wyłowić topiącą się czarodziejkę. Chwycił dłuższy kawałek walającej się wszędzie liny i rzucił ją w kierunku White’a. Razem z kilkoma marynarzami szarpnęli mocniej, kiedy tylko wojownik chwycił powróz i zaczęli go holować w kierunku galeonu.
[Rzut w Kostnicy: 18] - test równowagi