Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2010, 19:37   #22
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Wszyscy przedstawili się krótko. Łaskobójca nie dał im wiele czasu na wymianę towarzyskich uprzejmości. Na szczęście Moia potrafiła szybko zmieniać buty. Potem pobiegła za odchodzącymi. Droga do chatki była urozmaicona, zwłaszcza jeśli chodzi o wisielców, ktoś musiał to traktować jako niezłe zajęcie na zabicie czasu, sądząc po ich ilości. Wprawdzie w szarości jaka spowiła świat w tej godzinie, były one niezbyt dokładnie widoczne, ale zapach nie pozostawiał wątpliwości co do stopnia ich rozkładu. Zdecydowanie lepsze były czaszki, przynajmniej nie wydzielały już zapachu. Wspięli się mozolnie na wzgórze, a potem kamiennymi schodami na wieżę i przez cały czas nikt nie powiedział nawet słowa. To było naprawdę rozgadane towarzystwo.

Potem minęli mały mostek, prowadzący do chaty, a z chaty wylazła starucha i zaczęła swój słowotok. Nawijała pokrętnie, ale przynajmniej zaprosiła ich do środka. Całkiem sporego jak na to, co można by sądzić po skromnym zewnętrzu. Sporego, ciemnego i nieźle zapuszczonego.

Po jej słowach o klątwie i karcie z jakiejś przeklętej księgi, Złota czarodziejka wyciągnęła z torby to, o co wcześniej tak się wściekał Sylen. Jak ona to zdobyła, tak że nikt nie zauważył było naprawdę interesujące. Moia przyjrzała się kobiecie z wyraźną ciekawością, a potem popatrzyła na kawałek skóry, który na chwilę znalazł się w jej rękach i na wypisane na nim litery. Co mówiła ta stara wiedźma? Księga zapisana na ludzkiej skórze? No jeśli to jedna z kat tej księgi, to człowiek z którego ja wykonali musiał być nieźle gruboskórny. Zdecydowanie bardziej przypominała skórę grubego zwierza. Moia już dawno przekonała się, że nie należy wierzyć we wszystko, co ktoś próbuje Ci wcisnąć. Za wielu w życiu spotkała zakłamanych sprzedawców próbujących jej wcisnąć jakieś buble.
Co do samego tekstu, choć litery były normalne przypominało to raczej jakiś bełkot. Ciekawe ile trzeba byłoby wypić, albo czym się sztachnąć, by stało się to bardziej czytelne? W sumie może Halla wiedziała czym ostatnio upajał się Writtenfall, bo skoro dzięki temu zorganizował imprezkę, można było śmiało zakładać że udało mu się to odczytać. Podała skórę dalej. To nie był ani czas ani miejsce by odpłynąć, choć to co pichciła starucha w swoim kotle prawdopodobnie mogło dać niezłego kopa. Nie bardzo rozumiała jej gadkę, dawno nie słyszała by ktoś tyle kłapał trumną i jednocześnie tak strasznie wszystko gmatwał. To pewnie od nadmiaru samotności, w takim miejscu każdy po jakiś czasie musiał zostać ćwokiem. Teraz miała ich i najwyraźniej zaspokajała wielką potrzebę wygadania się, no bo w końcu ile można gadać do obrazu? Chociaż w tych cieniach chyba coś się ruszało. Cokolwiek to było, pewnie było takie nieruchawe, bo zagadała je prawie na śmierć.
No, ale w końcu powiedziała gdzie jest portal, oczywiście nie za darmo. To akurat Moia rozumiała doskonale: Coś za coś. Przysługa za przysługę, czysto i prosto, choć oczywiście nikt nie powiedział ze jednocześnie łatwo. Coś jej mówiło, że zadanie będzie raczej z tych mało przyjemnych. Ciekawe gdzie w Sigil mogły być ciała, które nie trafiły do Grabarzy? Tym się jednak będzie martwić, jak już tam dotrze. Na razie potarła bliznę na dłoni – swędziała, a skóra wokół zrobiła się intensywnie niebieska.
Swoją drogą co to znaczy odkryć swoją prawdziwą naturę?
Popatrzyła na szarą skórę tego, który ją zaraził, ciekawe co z niego wylezie?
Nie było co się martwic na zapas.
Wstali i poszli tam gdzie podobno było przejście. Jeśli stara ich nabrała zawsze zdążą wrócić.
Szary zmierzch i mgła towarzyszyły im w drodze ku przepaści, a potem wykutymi w ścianie schodami. Moja ze zdziwieniem stwierdziła, że idealnie dopasowana suknia stała się nagle przyciasna i dużo krótsza. Gdy stanęli na dnie kanionu górowała pół metra nawet ponad dość wysokim Githem. Doświadczenie było interesujące, choć gdyby pozwolili jej wybierać, zdecydowanie bardziej wolałaby taki piękny ogon jaki pojawił się u Hall.
Ciekawe o co chodziło z tym wierszykiem?
Najwyraźniej kolejna zagadka. Moia nie przepadała za zagadkami. Wolała proste sprawy i zwykłe zamki.
Cienie zgęstniały i rzuciły do ataku. Kto by pomyślał, ze bezcielesne istoty, tak skutecznie potrafią unieruchomić kostkę?
Niebieskoskóra wewnętrzną ironią próbowała pokryć panikę, która zaczynała ściskać ją za gardło. Nigdy nie potrafiła walczyć i nie była w tym dobra. Zdecydowanie bardziej wolała uciekać. Nogi nie dały się ruszyć, a na nią szło jej dokładne odbicie w cieniu. Czy miała się bać własnego cienia? Taki strach nie mógł powstać w sercu łotra. Cień był tym co przynosiło ochronę, zasłonę. Możliwość ucieczki.
Jeśli miała walczyć ze swoim, będącym jej repliką, przynajmniej jedna rzecz była dobra w tej sytuacji – replika ta nie powinna mieć broni...
 
__________________
The lady in red is dancing in me.

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 12-01-2010 o 20:35.
Eleanor jest offline