Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2010, 20:35   #20
Huang
 
Huang's Avatar
 
Reputacja: 1 Huang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skał
Wszystko wyglądało tak jak wcześniej. Wiadomo było, że brakuje kilku rzeczy, których odzyskać się obecnie nie dało, ale trzeba było sobie radzić z tym co jest. Śnieg skrzypiał pod nogami a przenikliwy mróz zaglądał pod ubranie, nieprzyjemnie chłodząc ciało. Zaczajony nieopodal Bartosz marzł coraz bardziej w bezruchu. Zimne powietrze szczypało w twarz. W dodatku ten wiatr... zaczynał coraz bardziej myśleć o odmrożeniach. Na karku czuł nie tylko zimny powiew i sypiący niewyraźnie śnieg. Wiedział, po prostu wiedział, że ktoś na niego patrzy. Ktoś, albo coś, było blisko i czekało.
Rosa starała się by wszystko wyglądało tak jak wcześniej. Zrzuciła ubranie i odetchnęła drżącym oddechem gdy wiatr zaczął muskać jej ciało. Kilka kroków, krąg w ziemi. Wszystko tak jak wcześniej. Starała się nawet myśleć tak jak ostatnio. I oby się udało. Znowu stać nago na mrozie, na cmentarzu? I to jeszcze na JEGO oczach? To niemożliwe, żeby to wszystko miało się dziać na próżno. Zamknęła oczy wczuwając się w wiatr. Wspominając matkę. To czego jej uczyła. To jaka była dla niej i dla wszystkich. I wtedy, poczuła czyjąś obecność. Może nawet kilku osób... lub innych istnień. Śnieg zaskrzypiał. Kątem oka zobaczyła ich między drzewami.
Bernardyni. Szli w ich kierunku. Ledwo zdążyła skoczyć po ubranie i schować się za jednym z nagrobków nim spojrzeli w ich stronę. Braciszkowie podeszli jednak spokojnie. Jeden z nich prowadził pozostałych, trzymając przed sobą wyciągniętą latarnię dającą blade światło.
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus - przywitał się i skłonił uniżenie w stronę Bartosza i rozejrzał za niewiastą, która umknęła mu gdzieś z przed oczu. Mrużył oczy licząc, ze zobaczy coś lepiej w ciemności. - Co tu robicie, dzieci?
Wyraz twarzy mnicha wyrażał cielęcą głupotę i gotowość do słuchania. I do uwierzenia, we wszystko co ktoś mu powie. Ci stojący zanim, skrywali głowy w kapturach, chroniąc się przed zimnem i trzymając złożone ręce w rękawach. W pierwszej chwili, można by pomyśleć, ze to smutne dusze błądzące po cmentarzu.
 
__________________
"...i to również przeminie..."
Huang jest offline