Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2010, 22:57   #13
Lost
 
Lost's Avatar
 
Reputacja: 1 Lost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwu
Wendy przyglądała się bezkresom pustyni, które znajdowały się za oknem. Cichutko westchnęła, jakby rozmarzona.
- Powiedz mi Grey, czy zastanawiałeś się kiedykolwiek jak ludzie mogli w ogóle egzystować przed wojną? Alienacja społeczna mimo przeludnienia w miastach, prawa i zasady określające każdy ich krok. Coś okropnego…
Zabawne, że przeszła z nim na „ty”. Zapewne z powodu swojego roztargnienia.
Grey zerknął na nią z ukosa. Dziewczyna wierzyła, że istniał kiedyś inny świat. Świat, w którym twoje dupsko chroniła policja podobna do tej Schultzowej, tylko że nie okładająca przypadkowych "Sorry, jak dojść do wieży Reagana?" metalową pałką po durnym łbie. Wierzyła w świat zaklęty w Tornado, w starych filmach i książkach sprzed wojny. Nigdy nie mógł wyjść z podziwu dla takich, jak ona. Dla wierzących, w to, że kiedyś istniało coś lepszego.
Po dłuższej chwili w końcu odezwał się. - Wiesz.. ja nie wierzę w inny świat. Nie wierze w nic, co nie gniło, jak to wszystko dookoła. Wyobrażasz, sobie, że kiedyś mogłaś wyjść z domu, przejść się po słonecznym bulwarze, nie zakrztusić smrodem spalin, wilgoci i czego tam jeszcze, kupić świeży chleb, taki całkowicie bez robaków, wrócić do mieszkania i zrobić sobie śniadanie? I zjeść to wszystko? Zjeść? Nie zeżreć? Wierzysz w istnienie, czegoś takiego?
Wraz z jego słowami czar chwili prysnął jak podczas przekłucia mydlanej bańki, zaś tajemnicza niewiasta odzyskała swoje chłodne, racjonalne nastawienie. Zmiana była wręcz widoczna na jej twarzy.
- Wierzę? To nie sprawa wiary, tylko faktu. Wszystko o czym mówisz mogło kiedyś mieć miejsce, zaś o części rzeczy wiemy, że istniały na pewno. Zatrzymała się na chwilę, po czym podjęła ponownie. - Co nie znaczy, że chciałabym żyć w tamtych czasach. Nie staram się też desperacko do nich powrócić, pragnąc kolejnej dawki czarnego specyfiku…
Mówiła oczywiście o Tornado i o niezliczonej ilości narkomanów, którzy dokonali swojego ostatniego tchnienia, żyjąc i dogorywając w iluzorycznej przeszłości.
- A gdyby założyć, że to kwestia wiary? Że tamten świat tak naprawdę nie istniał? Że tu było tak od zawsze? Pustynia, moloch i kula w łeb za nic. Pomyśl. - Odpowiedział Grey.
Pokręciła głową. Nie z politowaniem, ale z zastrzykiem dobrego humoru.
- Chyba żartujesz. A te wszystkie książki? Zdjęcia? Plakaty? Pamiątki? Filmy regularnie puszczane w Vegas? Sprzęt elektroniczny i komputery zawierające dane z przed wojny?
Spojrzała po raz kolejny na świat za oknem. Był równie spokojny jak przed chwilą.
- Nawet sam Orbital. Twierdzisz, że to wszystko mistyfikacja? Trochę zbyt wiele zachodu dla tak błahych celów. Poza tym, nigdy nie wierzyłam w teorie spiskowe…
- Mistyfikacja to może za wielkie słowo. Powiedziałbym, że bardziej oszukiwanie samych siebie. Wierzymy, że gdzieś przed nami był świat idealny. Świat, w którym bylibyśmy zupełnie inni, niż jesteśmy teraz. Ja nie wierzę w taki świat.
- Masz rację, oszukujemy się biorąc to gówno. Uciekając z tego "tu i teraz" do tamtego świata. Może i był, ale na pewno nie był idealny. Pewnie ludzie tam mieli inne problemy niż moloch lub mutasy. Tamto nie wróci... A my wyciągajmy z tego co mamy ile się da! - Odezwał się czarnuch.
- Shot through the heart, and your to blame, You give love a bad name, I, play my part and you play your game, You give love a bad name ... - Nucił pod nosem Jason zasłyszaną kiedyś piosenkę wybijając rytm palcami jednej ręki na kierownicy. Gdy usłyszał słowa Pani Doktor, rzucił. - Skoro o filmach, pamiątkach i plakatach mowa, może ktoś ma jakąś starą działająca kasetę? - Uderzył dłonią w której trzymał pistolet, o odstający z kablami trochę podniszczony odtwarzacz kaset. - Jako tako działa.
Grey pogrzebał chwilę w plecaku i wyciągnął z niego podniszczoną kasetę, na której ktoś krzywo napisał "Beastie Boys". Z uśmiechem podał ją kierowcy. - Rytm Detroit. - Rzucił.
- A jakbym zapytał czy masz radiostację albo maskę gazową to też byś wyciągnął z plecaka? - wtrącił z uśmiechem Michael.
- Wtedy musiałbym poszukać trochę dłużej. - Odparł szarak.
Kierowca przycisnął nagle hamulec żeby zwolnić, kolanem przytrzymał kierownicę i prowadził tak przez moment wkładając kasetę do odtwarzacza. Kliknął "play", a po chwili muzyka uderzyła z jednego głośnika zamontowanego z prawej strony.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=RR-mtc7wqKo[/MEDIA]

- Iha! - Wrzasnął. - No to jazda! - Nacisnął gaz, aż samochód delikatnie "podskoczył".
- And you don't stop... - wymamrotał pod nosem Grey.
- Ach, no i dochodzimy do sedna sprawy. - Kontynuowała przerwaną rozmowę Pani Doktor. - Przyznam, że niektórzy ludzie faktycznie wierzą, że był to świat idealny, ale… jak wspomniałam na początku, ja nie. - Uśmiechnęła się porozumiewawczo do szaraka, kiedy podał kierowcy kasetę. Chyba słyszała już kiedyś tą melodię u swojej koleżanki z dzieciństwa. Szczęściara miała działający odtwarzacz. Miała także skomentować zwiększenie prędkości ich pędzącej trumny, jednak powstrzymała się.
- Nie mieć złudzeń. To jedyne, co nam pozostało. I tak wszyscy zdechniemy w męczarniach i biegnij do przo... - Grey przerwał nagle. - Widzicie? - Pokazał ręką na zbliżające się zgliszcza czegoś, co było kiedyś stacją benzynową. - Tam... Mutas. - Rzeczywiście, na poboczu klęczał humanoidalny kształt. Jego łapy pokryte po łokcie krwią zanurzały się w rozkładającym się truchle, chyba człowieka. Gwałtownym szarpnięciem wyrwał z ciała kawał zzieleniałych flaków. - I oto nasz świat. Nie mamy innego. - Rzucił Grey i wychylił się z karabinem zza okno. Opierając broń o lusterko wycelował w padlinożercę. Tamten widząc nadjeżdżające auto wyprostował się. W lunecie Grey ujrzał jego pysk wykrzywiony w makabrycznym grymasie. Z pomiędzy przegniłych zębów wystawały kawałki mięsa. Snajper wziął poprawkę na prędkość auta, siłę wiatru i odległość. Precyzja strzelców pokładowych. Lekko nacisnął spust. Tak kończyło się życie. Ułamek sekundy później upiorny uśmiech eksplodował. Grey z powrotem wsunął się do środka wozu. - Jeden dostał, zostało jeszcze z kilka tysięcy. - Powiedział i uśmiechnął się smutno.
A radio nieprzerwanie grało swoją melodię.
 
__________________
Spacer Polami Nienawiści Drogą ku nadziei.

Ostatnio edytowane przez Lost : 13-01-2010 o 21:43.
Lost jest offline