Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2010, 20:39   #24
Gantolandon
 
Reputacja: 1 Gantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodze
Wizyta u wiedźmy napełniła go przerażeniem.

Zniósłby bez problemu jakąś klątwę porażającą bólem, czy powodującą niewygodę. W Klatce było pełno kapłanów. Niektórzy służyli konkretnym Mocom, inni całym panteonom, jeszcze zaś inni wyznawali konkretne idee. Niewielu z nich jednak nie pomogłoby potrzebującemu, który wsparłby ich niewielką ofiarą. Innymi słowy - tradycyjna sigiliańska szkoła łapownictwa kwitła również w kościołach i świątyniach. Zresztą co tam - w tym tyglu ideologii wystarczyło tylko trochę poszukać, żeby znaleźć jakąś religię, która akurat miała Dzień Zdejmowania Klątw za Darmo, albo akurat przepadała za Tonącymi.

Nie miał natomiast najmniejszej ochoty na stanie się "tym, czym naprawdę jest". Wręcz przeciwnie. Całe jego życie opierało się na udawaniu czegoś, czym tak naprawdę nie jest. Gdy więc część jego skóry nie posłuchała i przyjęła podejrzanie znajomy, szary kolor i gumowatą konsystencję, Gorrister zaczął panikować. Gotów był przyjąć dowolne zlecenie, byle tylko cofnąć klątwę. Nawet, jeśli wiązało się ono z narażaniem się najbardziej zbzikowanej fanatyczce w całej Klatce.

- Głowa Mallina - warknął - Może jeszcze miecz Timlina chcesz do kompletu? Zresztą... umowa stoi. Ale lepiej nie próbuj mnie zjelenić.

Tak naprawdę jednak była to pusta groźba i Gorrister dobrze o tym wiedział.

**

- W zasadzie, to to zadanie jest jak spacerek po Elizjum - stwierdził potem Gorrister - Wystarczy tylko zapytać Alisohn, gdzie odłożyła głowę swojego poprzednika. Jeżeli unikniemy popełnienia jakiejś naprawdę strasznej zbrodni, takiej jak odezwanie się bez pytania, to wykpimy się tylko dziesięcioma latami.

Ostatnimi czasy w Sigil panowała najwyraźniej moda na krwiożerczych maniaków. Straż Zagłady na przykład, postanowiła, jak wdzięcznie określił to jeden z Panów, "postawić na entuzjazm". Dzięki temu Tonących reprezentowała faktolka, której starczyło akurat na tyle opanowania i taktu, żeby nie podpalić Gmachu Mówców. U Przeznaczonych na dobre zadomowił się Rowan Darkwood; jego zwolennicy twierdzili, że jest bardzo bezpośredni i szczery. Rzeczywiście tak było, chociaż Gorrister zawsze wolał określenie "skórogłowy buc z Pierwszej".

Alisohn Nilesia została dobrana według tego samego klucza: ktoś uznał, że ponure dziecko patrzące na wszystkich spode łba jest świetnym materiałem na przywódcę. Sigil dorobiło się dzięki niej kodeksu karnego, który żebraka skazywał na dziesięciolecie ciężkich robót. Jeśli wierzyć plotkom, również wewnątrz frakcji wprowadziła żelazną dyscyplinę, której mogły jej pozazdrościć biesy.

- Tak sobie myślę, że jest lepsze wyjście - stwierdził w końcu - Te zwłoki musiały przejść przez Kostnicę. Możemy sprawdzić w ich księgach. To lepsze, niż wizyta w Więzieniu. Chociaż nie wszyscy pewnie są tego zdania.

Istniało ryzyko, że obecnemu tu przedstawicielowi Czerwonej Śmierci mogło się to całe przedsięwzięcie nie spodobać. W takim przypadku Gorrister był skłonny rozpuścić kilka plotek o Łaskobójcy, który próbował wymierzyć karę nie czekając na sąd: co niewątpliwie bardzo spodoba się Twardogłowym i Guwernatom. Co ciekawe, githzerai jako jedyny z tego towarzystwa nie miał na sobie śladu żadnych przemian. Odporny jakiś?

Planował też po przybyciu do Sigil poszperać po świątyniach. Ostatecznie może znajdzie się ktoś, kto zdejmie klątwę taniej?

**

Portal, jaki znaleźli, był jeden z tych problematycznych. Zazwyczaj klucze były mniej wyrafinowane: jakieś drewienko, żelazny dzwonek, kropla moczu, czy zanucona melodia. Istniały jednak bardziej paskudne przejścia. W Sigil był portal do Ysgardu, który wymagał pozbycia się dwunastu dorodnych rubinów - z wiadomych przyczyn nie cieszył się on wielką popularnością. Z kolei funkcjonariusze Harmonium przez cały czas pilnowali jakiejś nieznaczącej nic kamienicy w Dzielnicy Urzędników - ponoć jej drzwi wejściowe zawierały portal do Dwunastodrzewu w Otchłani. Plotka głosiła, że do jego otwarcia należało dokonać brutalnego gwałtu w pobliżu.

To było jedno z podobnych miejsc.

Z lekkim niepokojem spojrzał na nacierające cienie. Była wśród nich jego kopia: stanęła przed nim wyczekująco. Przez moment Gorrister nie potrafił się zdecydować, co tak naprawdę powinien zrobić.

Wyciągnął sztylet o niemal przeźroczystym ostrzu. Spojrzał najpierw na cień, potem na siebie, potem znowu na niego. I podjął decyzję.

Starannie naciął wnętrze swojej lewej dłoni i podszedł w stronę urny. To była jedna z tych okazji, w których nie warto było wykazywać się skąpstwem.

- Smacznego - mruknął, upuszczając do środka solidną strużkę krwi.
 
Gantolandon jest offline