Nie poszła do szkoły, tłumacząc się bólem brzucha. Fikcyjnym zresztą. Nie chciała iść do szkoły, wiedziała, że nie da rady. Korytarze szkolne, rozesmiane twarze, a w środku ona, pozbawiona dwóch najbliższych sobie osób...
Czasem słyszała, co ojciec mówił do matki. Nie rozumiała, jak on mógł. Jak mogła zapomnieć o tym wszystkim, tak po prostu to wymazać z pamieci, jakby nic sie ni stało? Całe życie przed nią... Tak, całe puste życie. Bez nich...
Tak bardzo jej tego brakowało... Żartów Shuna, ciepłych uścisków Kaoru, rozmów i spacerów... A przde wszystkim ich obu. Tak mocno...
Sama nie wiedziała, kiedy poszła spać. Po prostu w jednej chwili zamknęła oczy...
Obudziła ja mama, mówiac coś o rozmowie z jakąś abą na komisariacie. Ledwo to do niej docierało, oczy znów chciały się zamknać. Ale było już ciemno za oknem, wieczór.
- Muszę sie zastanowić, mamo - powiedziała, biorąc ciuchy z krzesła.
Poszła się przebrać. Co miała zrobić, iść? Ale jednocześnie...
To, co się stąło w kubie nie dawało jej spokoju. Miała przyjść, po prostu przyjsć... Ale co sie tam mogło stać? Nie miala pojęcia. W ogóle.
- Mamo, wychodzę - powiedziała, zakładając cieplejsze buty niz szpilki i biorąc kurtkę. - Muszę pomyślec, mogę wrócić późno... Jestem pod telefonem, jakby co - no tak, jeszcze tylko wzięła telefon.
Wyszła. Tym razem miała ochotę pójść pieszo przez całe Tokio. Abo gdzieś daleko... Znowu chciała odpocząć? Nie wiadomo... Ale nogi same ją niosły w znajomą dzielnicę i na znajomy teren... Jakoś tak instynktownie.
__________________ Destruktywna siła smoczego płomienia... |