Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2010, 15:24   #25
Rewan
 
Reputacja: 1 Rewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodze
Przez całą drogę Feniks podróżował o własnych siłach, nie wysługując się nikim innym, choć przystawanie co chwila by czekać na innych (ze względu na szybszy sposób poruszania się za pomocą latania) przyprawiało mu kłopotu. Był oczywiście na czele kolumny, którzy zgłosili się do zadania. Wędrówka zajęła dwa długie dni. Ale, o czym Feniks miał się niedługo przekonać, cel był warty wiele więcej...

*

Niska grota objęta była lekką warstwą lodu, co się Hane zdecydowanie nie spodobało. I tak już wystarczająco zimno było w pierwszej grocie, a teraz chłód zdawał się powiększyć. Gdyby nie ciekawość i misja, jakiej się podjął, już dawno wyszedłby na powierzchnie. Po drodze musiał zażywać specyfiku produkowanego przez Argo, który dawał mu choć tę lekką dozę ulgi (a przy okazji mogli porozmawiać, gdyż łączyła ich fascynacja różnego rodzaju legendami i łatwo było im znaleźć wspólny język). Jednak zimno zdawało się nie mieć większego znaczenia. Bo Feniks znalazł się w miejscu, w którym jego głód informacji właśnie znalazł zaspokojenie. Mógł nasycić się do pełna. Gdyby tylko było więcej czasu...

Pierwsza rzecz, jaka rzuciła się w bystre oczy Hane to lodowe posągi. Prawda, pewien mógł być jedynie posągu przedstawiającego rasę Roso Angeli, jednakże pośród wszystkich tych innych lodowych posągów, które prawdopodobnie przedstawiały wymarłe rasy sprzed wielu lat, dostrzegał szczegóły, które zasłyszał w licznych legendach, a najdziwniejszych stworach. Nie mógł być pewny, czy to właśnie tych stworzeń dotyczą te opowieści, ale sam fakt, iż jest taka możliwość, sprawił, iż Feniks rozpłynął się we własnej wyobraźni...

*

...Hane sam nie wiedział, czy jego myśli trwały krótką chwilę, czy może długie lata. Feniksy mają to do siebie, iż nie martwią się czasem, zazwyczaj. Gdy coś ich zaabsorbuje tak bardzo, jak Hane zaabsorbowały te posągi, inni przestają dla nich istnieć. Dopiero późne słowa opiekunki przywróciły go z powrotem na miejsce. Grota wydawała się być taka sama, a wszyscy stali w podobnych miejscach jak niedawno, więc raczej opcja krótkiej chwili trwania jego myśli wydawała się być realna. Opiekunka, wydawała się być zdenerwowana i... podekscytowana.

Lustro Amandy...

To słowo nie miało końca w umyśle Hane. Odbijało się wiecznym echem w ścianach jego własnego umysłu i leciało dalej, nigdy nie kończąc swojej podróży. Złote oczy zabłysnęły, ukazując jak bardzo podniecony jest ten dziwny ptak.

Lustro Amandy, zwierciadło Ain Eingarp, zwierciadło przeznaczenia... Tylko trzy spośród wielu. Nazw wiele, więcej legend. Cóż to? Czyżby nierealne miało stać się realnym? Legenda historią? Pośród tak wielu, ta jedna przyniosła zrozumienie? Na płomień co rozgrzewa serca zakochanych! Toż to tak piękne, niczym promienie słońca rzucane na moje pióra!

Feniksy już od wieków zbierały legendy i różnego rodzaju opowieści. Chyba nikt nie zaprzeczy, iż to one uzbierały największą kolekcję legend wszystkich ras i wszystkich wydarzeń. To ile opowieści zasłyszały o Lustrze Amandy, znanego pod wieloma innymi nazwami, nie zliczyłaby dziesiątka aniołów, licząc swe palce. Wiele z nich jest do siebie bardzo podobnych, zmieniając się jedynie w szczegółach je określających. Ale chyba najciekawszymi, wydają się być legenda traktująca bezpośrednio o Lustrze Amandy, która wszyscy znakomicie znają i druga, mniej znana, o zwierciadle Ain Eingarp. Zwierciadło Ain Eingarp to mityczne lustro, które miało powstać przy udziale wszystkich pradawnych ras, które w większości już nie istnieją. Zwierciadło to miało spełniać pragnienia tych co w nie spojrzą. Ale prawda była nieco inna i stanowiła przestrogę dla zuchwałych. Powiadano: „Zwierciadło nie daję prawdy, a jedynie ułudę, by uwięzić cię w swoich sidłach”. Ponoć jedynie najszczęśliwsze istoty opierały się jego magii, bo nie pragnęły niczego i lustro nie mogło im niczego zaoferować.

Ale to lustro opierało się na legendzie o lustrze Amandy. Ponoć miało uleczyć z każdej choroby, a nawet potrafiło zmienić Salartus w człowieka. Ale czy legenda o zwierciadle Ain Eingarp nie miała w sobie swoistej przestrogi i dla tego lustra? Być może, ale tylko być może te lustro nie jest tak piękne jakby się mogło wydawać? Być może...

Dopiero gdy opiekunka zwana najstarszą oznajmiła, iż trzeba wykonać rytuał, Hane rozejrzał się po ołtarzu, składającym się z pięciu kamieni leżących na okręgu, którego środkiem stalaktyt wbity w ziemię z wyżłobioną misą u góry. Na każdym z kamieni widniał jakiś symbol. Było jabłko, kwiat pelargoni, słowik, a nawet kamień, jednak żadne z czterech symbolów nie interesowało Feniksa, którego oczy zabłysnęły już po raz drugi w tym pamiętnym dniu. Słońce...

Słońce i feniksy od zawsze były powiązane. Gdzie tylko pojawia się opowieść o Feniksie, tam zawsze napomina się o słońcu. To pod jego opieką Feniks czuję się najlepiej, to przy nim emanuje siłą. Jedna z legend mówi, iż Feniksy powstały z cząstki słońca wiele, wiele lat temu. Gdy ta trafiła na ziemię, z biegiem czasu uległa ewolucji w dzisiejszą postać Feniksa, ognistego ptaka. W innych opowieściach można usłyszeć choćby symbolikę Feniksa jako słońca. Tak jak słońce wschodzi i zachodzi, a potem powtarza swój cykl, tak Feniks rodzi się i umiera i również powtarza cykl. Feniks i słońce stawiane są zawsze w tej samej opowieści, czasami mówi się na nich również słoneczne ptaki, ale to już raczej rzadsze określenie. Hane wpatrywał się w uporem i zafascynowaniem w znak słońca, który zdawał się przywoływać do siebie ptaka. Nie mógł odwrócić od niego wzroku. W jego umyśle mnożyły się opowieści i legendy, na przemian z myślami nad sposobem uaktywnienia znaku. Pewien był, iż odtworzenie całego cyklu życia i śmierci nie wchodzi w rachubę, gdyż zwyczajnie brakuje na to czasu. Myślał o użyciu kilku umiejętności nad tym znakiem, lecz i na ten nie było zbyt wiele, więc musiał się zdecydować na jedną. A prawda była taka, iż najbardziej prawdopodobną umiejętnością był zapłon, który poszerzy powiązanie feniksa ze słońcem. Gdzieś w tle ktoś coś mówił, ale Feniks zbył to, zajmując się własnymi myślami, jako istoty wyższej.

-Słońce okolone ogniem świetlnym, Feniks okolony ogniem świetlnym. – wypowiedział formułkę, bardziej do siebie, niż do kogokolwiek innego.

Feniks wzleciał w powietrze nie bacząc na nikogo. Przed nim mignął jakiś mały czarny ślad, który przystanął na kamieniu pierwszy, ale nie było to ważne. Feniks wylądował na kamieniu i z rozpiętymi skrzydłami wszerz, zapłonął. Hane, płonący ptak, który symbolizuję samo słońce, teraz płonął stojąc na kamieniu z rysunkiem słońca, a kamienny krąg owinęła zielona poświata.




Hane stara się aktywować kamień z symbolem słońca używając umiejętności zapłon. Tak jak w przypadku Puryfika, kamień ogarnęła zielona poświata (zgodnie z instrukcją kabasza).
 

Ostatnio edytowane przez Rewan : 06-02-2010 o 00:52.
Rewan jest offline