- Więc... Co was sprowadziło do tego miasteczka? - Dagna zapytał, gdy drużyna ruszyła - Nie sądzę, że przybyliście do Winterheaven odpoczywać. - dodał zerkając na towarzyszy.
- Jeśli chodzi o mnie to trafiłem tutaj przypadkiem - odpowiedział Kumalu - Jestem podróżnikiem pragnącym poznać świat i nie przeczę że zainteresowały mnie tutaj te starożytne ruiny twierdzy.
Emmy szła przez dłuższą chwilę w milczeniu, zastanawiając się nad odpowiedzią. Ostatecznie wybrała prawdziwą odpowiedź.
- Ja również trafiłam tu przypadkiem, ale w celach raczej zarobkowych. Dopiero od niedawna jeżdżę po świecie bez swojego mistrza i czasem ciężko związać koniec z końcem jak niema się jakiś wybitnych umiejętności.
- Z tego co zdążyłem zauważyć pracujecie nad czymś... Ciekawi mnie co to takiego.- powiedział bez owijania- Skoro już razem pracujemy, chyba nie jest problemem wyjawienie tego?
- Z Emmy znamy się dopiero od zeszłego wieczora - rzekł lekko zdziwiony Kumalu - więc nie ma co uważać, że nad czymś szczególnym pracujemy. Staramy się tylko razem wykonać płatne zlecenia, których ogłoszenia znaleźliśmy w miejskim garnizonie. Wiadomo że co dwie głowy to nie jedna, a teraz w zasadzie już trzy.
- Mnie prawdę mówiąc nieszczególnie interesują nawet te tutejsze tajemnice - Emaretta odwróciła się odruchowo w kierunku koboldzich trupów - ale straż i różni ludzie płacą za nie złotem. Po zbadaniu tych śladów w lesie i może dowiedzeniu się czegoś, chcę jeszcze udać się do pobliskiego zamku, ktoś może zapłacić za jego szkice. A mówić, że kiedyś marzyłam o poszukiwaniu przygód.
Westchnęła robiąc zbolałą minę. W takiej rozmowie nawet nie czuła się szczególnie skrępowana czy nieśmiała, sama nie wiedziała czemu. Może wspólna walka coś tu zmieniła? W każdym razie zaczynała coraz bardziej ufać idącym obok niej mężczyznom.
- Każdy chyba kiedyś o tym marzył...- westchnął głęboko i zamilkł na chwilę. Przez całą tą walkę zapomniał właściwie o swoim własnym zadaniu.- Co to właściwie za zlecenie?- naciskał dalej. - Żadnych konkretnych szczegółów nie znamy, w sumie wiemy chyba tyle co ty - odpowiedział czarnoskóry czarownik.
- Jedna rzecz mnie jeszcze trapi... Mówi wam coś imię Ditto Waldez? - zapytał - Podobno jest w mieście, a mam do niego mały interes.
- Niestety nic mi to nazwisko nie mówi, a tobie Emmy?
- Nie przychodzi mi nikt taki do głowy, ale nie poznałam zbyt wielu ludzi w Winterhaven. Pytałeś karczmarki lub straży, zanim wyruszyliśmy?
- Jeżeli jest w mieście to straż dowie się o tym raczej jako ostatnia.- mruknął bardziej do siebie - No nic... Będzie trzeba się rozeznać po powrocie.
Zdawało się, że zbliżali się już do opisanego w Winterhaven miejsca owych "krwawych śladów". |