Lui spokojnie dał się prowadzić do gospody. Spokojnie, bo nie ma powodów do pieniactwa. Spokojnie, bo i tak teraz nic nie zdziała. Jedyną nadzieją w tej chwili jest kapłanka, choć pewnie mu nie uwierzy. Nagle przed sobą zobaczył… nie, to niemożliwe. Wśród podróżnych dojrzał kogoś, kogo wcześniej tam nie było. Wyglądał zupełnie jak…
-Niziołek odwraca uwagę straży.
- Ile razy mam Ci kurwa powtarzać, ze nazywam się Bill!
- Zamknij się. Bill odwraca uwagę, wtedy ty- wskazał na nieznanego reszcie rozmówców człowieka. Wszyscy inni w miarę się znali: Hirt, organizator skoku, był znanym krasnoludzkim złodziejem, często najmowanym do większych skoków. Jak zwykle pracował z synem swojej ciotki, Gurinem, silnym i wytrwałym wojownikiem, byłym gladiatorem. Ponieważ zleceniodawca nie szczędził pieniędzy, zatrudnił też znajomego z Altdorfu: włamywacza Luitpolda. Czwartą osobę przedstawił jako cyrkowca, niezbędnego do tego skoku.
- wtedy ty wejdziesz na dach. Rzucisz linę Lui’emu, Lui wchodzi, otwiera zamek.
- Jaki zamek?
- Pewien nie jestem, ale ponoć sprowadzany z Karak Azgal. Powiedziałeś ze dasz radę z czymkolwiek.
Lui uśmiechnął się pod nosem. Pierwszy raz miał sobie radzić z czymś takim.
- Oczywiście że dam.
Jak nazwyał się ten cyrkowiec? Człowiek którego widział raz, w robocie która się nie udała… dlaczego nie jest w kajdanach… „Widzi mnie!” Bezgłośnie powiedział „Pomóż mi”, patrząc na niego błagalnie. Nowa nadzieja…
Zaprowadzono ich- jego i herszta banitów- do pokoju. Miło z ich strony… noc w jednym pomieszczeniu z kimś takim. Jak tu zasnąć…
__________________ Chcesz grać,a le nie znasz systemu WFRP II?
Szkoda, co?
Wal na 7704220 i opowiedz o postaci, zmienimy ja na liczby! |