Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2010, 12:48   #82
Lynx
 
Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx wkrótce będzie znanyLynx wkrótce będzie znanyLynx wkrótce będzie znanyLynx wkrótce będzie znanyLynx wkrótce będzie znanyLynx wkrótce będzie znanyLynx wkrótce będzie znanyLynx wkrótce będzie znanyLynx wkrótce będzie znanyLynx wkrótce będzie znanyLynx wkrótce będzie znany
Żyjecie? - powiedział zmęczony Otto, z jego dłoni wciąż kapała krew - Mam nadzieję, że nie ma ich tu więcej w pobliżu. Rozejrzę się troszkę - rzucił patrząc na leżącego towarzysza, po czym rozpoczął przeszukiwanie traktu i lasu w odległości kilkudziesięciu metrów od miejsca potyczki. Poszukiwania te nie dały jednak żadnych dodatkowych poszlak. W niewielkie odległości od traktu dało się tylko znaleźć niewielkie obozowisko koboldów. W tym czasie Amberlen przeszukała koboldy (info z GG) - poza kilkudziesięcioma sztukami złota w raczej drobnych monetach znalazła tylko zakrwawiony i prawie nieczytelny kawałek kartki. Wszystko co udało się odcyfrować brzmiało: " ...żnicy... przewoż... a także... inn... w... heaven..." Trochę niżej umieszczono ozdobny inicjał "K."
Gdy tylko Otto wrócił rozmowę zaczęła Amberen:
-A więc na początku chciałabym pogratulować wam udanej walki- rozpoczęła rozmowę patrząc na Otta i Sashe - Według mnie powinniśmy zatrzymać się tu jeszcze na chwilę aby odpocząć i wyleczyć się do końca a potem wyruszyć w kierunku zamku - kontynuowała nie czekając na odpowiedź towarzyszy - No i pozostaje jeszcze kwestia Welgana, Co zrobimy jeśli do czasu aż będziemy gotowi iść dalej on dalej nie odzyska przytomności?
-Pf, udana walka, spójrz na nas - Otto raczej nie miał na myśli siebie, spojrzał na lepkie ręce i zamyślił się
-Jeśli walka nie była by udana to teraz wszyscy wyglądali byśmy jak Welgan. Myślałeś że pokonasz wszystkich samemu nie zostając nawet rannym?
- Wręcz przeciwnie piękna - powiedział bez cienia sympatii, z sarkazmem w głosie - sądziłem, że kilka koboldów nie będzie aż takim problemem. Tacy twardziele z was byli jeszcze rano, a teraz co? - obrzucił ich wzorkiem-krwawicie jak kurczaki na rosół - urwał, nie chciało mu się już kłócić, wiedział, że to do niczego nie doprowadzi.
-Zostajemy na odpoczynek. - Sascha skinął głową uważając to za dobry pomysł. - Ale Welgana nie weźmiemy ze sobą! Nie dalibyśmy rady nieść go na plecach, a w walce... -Przypomniał mu się łuk - Poza tym, czy ktoś z was umiałby naprawić mój łuk?
-Ja się niestety na tym nie znam - Odpowiedziała Amberlen- No i pozostaje jeszcze kwestia tych Koboldów. Patrząc na tą kartkę można dojść do wniosku że dowodzi nimi jakiś człowiek.
- Nie wiem czy człowiek czy inny nieludź, ale nie słyszałem o czytających i piszących koboldach, więc albo to komuś ukradły, albo były posłańcami... - powiedział nieco złoszcząc się Otto.
-Hmm - Sascha próbował cokolwiek przeczytać z kartki- Tak, a właściwie na pewno. Jednak co z Welganem? - Rzucił okiem na poszkodowanego. Raczej nie mógłby mu pomóc. - W takim razie naprawię łuk na trakcie, jeśli Otto mnie nie wyręczy.
- Pozostaje pytanie, w którą stronę idziemy - powiedział Otto nawet nie patrząc w stronę Winterheaven - i czy trzymamy się razem - Otto zaproponował by się rozdzielili, ktoś musiał iść po wóz, przeca nikt nie będzie niósł tego umierającego kołka, Otto spodziewał się więcej po Welganie, on miał za to wielką ochotę zbadać twierdzę, przynajmniej wstępnie.
-Nie wiem jak wy ale ja nie mam zamiaru tracić przez niego czasu. Jeśli nie wstanie przez najbliższą godzinę to albo go tu zostawimy na pastwę koboldów i dzikich zwierząt albo dobijemy żeby się zbytnio nie męczył i ruszymy w dalszą drogę we troję. No chyba że któryś z was woli zostać z nim lub się zawrócić.- odpowiedziała Amberlen
- Możemy go opatrzyć w miarę możliwości - sam nie wykonał najmniejszego gestu w tym kierunku, w ogóle się na tym nie znał, mógł zawiązać jakąś szmatę na ranie, ale nic więcej, zwrócił się do Sashy: -dasz radę iść dalej?
-A tak przy okazji, rozumiem że złoto znalezione przy koboldach dzielimy po równo?-wtrąciła Amberlen
-Tak, jak najbardziej - Sascha odpowiedział mimochodem na pytanie Otta.- Co do Welgana...Nie potrafię leczyć. Nie wiem co z nim zrobić. -Chwilę pomyślał. - Uważam, że złoto należy się każdemu z nas. Mi wystarczy tyle, by potem móc naprawić broń.
-Tak więc zostajemy tu jeszcze koło godziny żeby się uleczyć i odpocząć a potem wyruszamy dalej w kierunku twierdzy? A Welgana zostawiamy tak jak leży?-podsumowała Amberlen
-Idziemy do twierdzy jak tylko będziemy gotowi, a Welgan niech zdycha na tym trakcie - rzucił Sascha.
 
Lynx jest offline