Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2010, 16:49   #150
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Magini przesiadywała sobie tuż obok stajni, wygrzewając się w słoneczku, i rozmyślając nad naprawdę wieloma rzeczami. A to jej myśli były przez chwilę skierowane ku ostatniemu szaleństwu cielesnemu jakiego dopuściła się z grupką towarzyszy pana młodego, to znowu dłuższą chwilkę myślała o Rogerze i scenie do jakiej między nimi doszło na korytarzu. Wszelkie myśli były dosyć chaotyczne, a sama Sylphia dochodziła parokrotnie do naprawdę dziwnych podsumowań. Zastanawiała się również ogólnie nad grupką z jaką przyszło jej współpracować podczas przewozu cholernej armaty. Każda z osóbek sama w sobie stanowiła niezłe indywiduum, i to było naprawdę sporym zaskoczeniem, że jeszcze nikt nikomu nie przetrącił karku.

Zaburczało jej nieco w brzuchu, przez co skrzywiła się na moment, wspominając sobie tym razem pierwszą próbę konsumpcji śniadania z "Erotyczną Zaklinaczką", a zaraz po nim drugą, mającą miejsce w sali, gdzie zaczepił ją sukinkot domagający się powtórki cielesnej rozrywki. Pojawienie się cholernego pismaka, co to niby o niej książkę pisał uratowało gnidę przed rychłą śmiercią, sprowadziło za to na Maginię kolejny dylemat, w postaci właśnie owego de Berge, który nie-wiadomo-co miał zamiar o niej wypisywać.

Ech...

Tętent licznych rumaków z reguły nigdy nie wróżył nic dobrego, tam było i tym razem. Liczni jeźdźcy wpadli z wyrwą na weselisko, biorąc się za porywanie panny młodej, pod osłoną jakiegoś dziwnego, siwego dymu, pojawiającego się po rzucaniu małymi przedmiotami w zebranych na samym ślubie. Nie trzeba było być geniuszem, by zorientować się, że chodziło tu o dokładnie zaplanowaną akcję, a nie czasem jakiś napad na dosyć bogatą świtę weselną.

Trzeba było jednak brać pod uwagę możliwość obecności dosyć kontrowersyjnych osóbek.

I Sylphi van der Mikaal.

Obserwując z daleka całe zamieszanie między dwoma budynkami, wyszeptała szybko krótką formułkę, przywołując całkiem niezłą, ponieważ niewidzialną, zaporę na ewentualnej drodze powrotu jeźdźców. Następnie, dzięki nabraniu odpowiedniej szybkości poprzez magiczne buty, zabrała się za sklecanie kolejnego, tym razem nieco bardziej zawiłego zaklęcia, mającego już bezpośrednio dać mały wycisk nieproszonym gościom na weselichu. Wśród czarnych oparów tuż obok dwóch budynków, całkiem niedaleko altanki ślubnej, pojawił się po chwili pierwszy Złowieszczy Niebiański Lew, a za nim drugi, i trzeci. Bestie te były wprost ogromne, swoją posturą przewyższając niemal dwukrotnie rozmiary typowego konia, szok dla napastników powinien więc być również odpowiednio duży.


- Pobawcie się z konikami! - Krzyknęła do lwów Magini, wskazując kierunek palcem. Lwy ryknęły, rzucając się ochoczo ku "zabawie", roztrzaskując swymi cielskami po drodze stoły, a na jej ustach pojawił się perfidny uśmieszek.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline