Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2010, 17:53   #17
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację


Zatrzymali się na poboczu drogi, kilkanaście metrów od wieży kontrolnej. Oddzielało ich od niej tylko ogrodzenie z bramą, która, o dziwo, była zamknięta. Obie jej części spinała stara kłódka. W pierwszym segmencie ogrodzenia ziała jednak wielka dziura, przez którą weszli na teren starego, opuszczonego lotniska. Zanim dotarli do zabudowań, rozdzielili się. Teufel, z miotaczem na plecach i Kowboj, trzymający załadowanego winchestera w rękach, ruszyli w kierunku hangaru i rozbitego samolotu. Peter i Aaron, oraz idący przed nimi pies mieli zamiar przeszukać wieżę.

Nigdzie żywego ducha. Podeszli do wyrwanych drzwi wysokiego na dwa piętra budynku. Parter był zbudowany z betonowych, zbrojonych płyt, całkowicie pozbawiony okien. Jedynym otworem były drzwi prowadzące do ciemnego wnętrza. Wykonane ze stalowej płyty, pokryte łuszczącą się farbą, były lekko uchylone. Pierwsze piętro było nadbudówką ustawioną na betonowym klocku parteru. Było nieco mniejsze, przez co znalazło się miejsce na niewielki taras obserwacyjny, otoczony metalową balustradą. Wykonana z falistej blachy nadbudówka, rdzewiała i rozpadała się. Wszystkie okna, wychodzące na cztery strony świata były pozbawione szyb. Na dachu leżały poskręcane resztki lotniskowego radaru oraz sterczał maszt anteny radiowej, z którego zwieszały się resztki gwiaździstego sztandaru.

Pies podbiegł do drzwi i zatrzymał się na progu, węsząc intensywnie i stawiając uszy. Z jego pyska wydobywał się niski warkot.

Kowboj i Teufel ostrożnie szli w stronę leżącego przed hangarem wraku.


Maszyna musiała zostać rozbita całe wieki temu. Była częściowo przysypana piachem, nawianym z pustyni, rdzewiejąca i pozbawiona chyba wszelkiego przydatnego osprzętu. Wymontowano wszystko, poczynając od dwóch silników a na wskaźnikach z deski rozdzielczej kończąc. Dwaj mężczyźni pokręcili się trochę przy wraku, po czym weszli do stojącego nieopodal hangaru.


Długi na co najmniej pięćdziesiąt metrów i mający około dwudziestu metrów szerokości hangar, był w podobnym stanie co wieża. Wykonany był z falistej blachy, pokrytej łuszczącą się farbą, w wielu miejscach podziurawionej i pogiętej. Potężne wrota umieszczone na stalowej ramie były częściowo odsunięte. Ciemność rozległego wnętrza rozjaśniało kilkanaście plam światła wpadających przez otwory w zaokrąglonych ścianach budynku.

Na pierwszy rzut oka wnętrze było puste. Nie stał tu żaden samolot ani samochód obsługi lotniska. Wzdłuż całej lewej ściany hangaru biegł szeroki blat, znajdujący się na wysokości pasa dorosłego mężczyzny. Na nim leżały w nieładzie najróżniejsze przedmioty. Zwoje kabli, stare narzędzia, kawałki silników, kątowniki i ceowniki, pudełka ze śrubami i nitami, części awioniki. Pod drugą ścianą znajdowało się kilka zardzewiałych beczek, których wyciekająca zawartość tworzyła na podłodze ciemne plamy.

Po kilku krokach we wnętrzu hangaru zatrzymali się gwałtownie. W świetle padającym przez otwarte wrota mignął jakiś cień. A może tylko tak im się zdawało. Odwrócili się jak na komendę, jednak nie dostrzegli niczego. Kąty hangaru tonęły w mroku. Było tu też mnóstwo miejsc, gdzie można się było ukryć.
 
xeper jest offline