Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2010, 00:04   #28
Glyph
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Gdy nastał czas rytuału Argo rozpoczął własne przygotowania, tak jak w czasie drogi pouczyła go Opiekunka. Spowolnił swoje ciało tak, że prawie widać było orbity po których wirowały piaskowe drobinki. Przestał słyszeć dobiegające wokół rozmowy, wyciszył całkowicie wszystkie niepotrzebne do życia funkcje skupiając się jedynie na przyjęciu wizji, a później podróży w głąb niej i projekcji.

W skrzadle, ubocznym efektem, niczym w krysztale odbijała się cała jaskinia. Mignęły w niej sylwetki kompanów, próbujących uaktywnić kamienie, odbił się czerwony promień którego źródło stanowił kwiecisty kamień, aktywowany przez Wallowa i Alfonse. Po chwili słoneczny kamień rozbłysnął zielenią, gdy ptaki skupiły na nim swą uwagę. Zaraz zamigotał jednakże po przyłączeniu się Lauhelmaasielu i tak jak wcześniejszy roziskrzył się krwistą czerwienią. Ostatni z kolorów, jakie Argo zapamiętał tamtego dnia pochodził od głazu z wyrytym rysunkiem kamienia. On również zaświecił zielonym blaskiem, lecz nie zmienił już barwy.

W końcu rytuał wszedł w swą decydującą fazę. Słońce padające przez otwór rozświetliło misę, a Grau zbliżyła się ze swymi splotami. Ognik nie przeczuwał, że stało się coś złego. Spokojnie oczekiwał, gdy połączone z krwią sploty oplotą kamienie, a potem zbliżą się do niego. W części tak właśnie się stało, dwie krwawe wstążki połączyły się z czerwieniącymi się kamieniami, a tym samym dały się pochwycić skrzadłu. Pozostałe zaś, gdy jedna z nich dotknęła zieleni wymknęły się spod kontroli. Wzleciały w górę i wijąc się groźnie budziły trwogę wśród zebranych. Jaskinię przeszył odgłos jakby tłuczonego szkła, gdy sploty kolejno roztrzaskiwały zebrane w sali zamorzone ciała. W pewnym momencie wszystkie przecięły się w jednym miejscu, przeszywając na wskroś ciało skrzadła. Argo znieruchomiał.

Instynktownie myśli skierował w stronę krwi podążając ocalałą wąską dróżką, jaką stanowiły dwa udane sploty. We wspomnieniu znalazł się na bagnach. Czuł zapach mokrego torfu, drażniły go ulatniające się opary. W oddali dostrzegł sylwetkę, lecz nie mógł się zbliżyć, ani nawet poruszyć w jej kierunku. Wokół panowała niezmącona cisza. Choć wszystko działo się w myślach Argo, ognik tak jak mu kazano odsłonił swój umysł zebranym. Stąd skrzadło stało się prześwitujące, ukazując wewnątrz siebie iluzję trzęsawiska.

Tymczasem w jaskini sploty radośnie wirowały, co jakiś czas trafiając w któregoś zebranych. Żaden się nie ustrzegł. Pierwsi szczęśliwcy mogli poczuć, jak przez chwilę tracą czucie gruntu pod stopami. Argo pośród bagna poczuł zaś napór powietrza. Bariera, która go powstrzymywała napływała od przodu i opływała jego ciało. Po chwili spostrzegł poruszające się liście, a do jego uszu dotarł szum wichury. W tym czasie niektórzy nie mogli zrozumieć słów kompanów do nich kierowanych, a ich umysły ogarnęła cisza. Kolejny trafiony lykan, wystawiający język, stracił orientację, a innym przestało smakować czyste, docierające z powierzchni powietrze. Argo uderzony podmuchem nie wytrzymał, odleciał w tył lądując w słonawym w smaku błocie. Podźwignął się zaraz i poznając nazwę przeciwności mógł walczyć z wiatrem powoli brnąc do przodu. W połowie drogi był w stanie rozpoznać ściganą, była to nimfa bagienna. Widział jej twarz wyraźnie, gdyż odwróciła się do niego i przystanęła wpatrzona, jakby przez odbicie w skrzadle obserwowała zebranych.

Zanim zdążył ją pochwycić, znikła w potężnym, starym pniu drzewa, które górowało nad innymi zarówno wiekiem jak rozmiarem. Wszedł za nią i nagle iluzja zamigotała na chwilę rozmywając się. Wspomnienie jednak nie znikło, Argo wchodzącego do pnia ogarnął mrok. Pomieszczenie rozświetlał jedynie szklany klosz, pod którym ku zdumieniu ognika latał jego pobratymiec, zaawansowany już w wieku, lecz wciąż żwawy. Po dokładniejszym przyjrzeniu, ciało Argo mocniej zaiskrzyło, znał bowiem dobrze uwięzioną istotę.

Wyzwolona dodatkowo energia ustabilizowała obraz, lecz zmieniła scenerię. Teraz wnętrze pnia okazało się rozległym przedsionkiem. Na końcu korytarza znajdowało się bardzo stare lustro, ze złoceniami na ramie, a w nim odbijał się flakonik. W środku zamiast płynu pobrzękiwał jakiś drobiazg, lecz powierzchnia lustra falowała i trudno było go rozpoznać. Ognik przyśpieszył do lustra nie panując nad swym ciałem. Rozglądając się wokół dostrzegł w wizji innych Salartus towarzyszących mu w wyścigu. Gdy jedna z rąk dotknęła powierzchni zwierciadła odbity w niej flakonik rozpadł się. Wszyscy uczestnicy jeden po drugim padli nieprzytomni. Argo spoglądał na ich twarze póki i jego nie ogarnęło zmęczenie. Opadł przy ziemi tak w wizji, jak i w rzeczywistości.
Rytuał zakończył się.

___
Argo używa zdolności holograficzna projekcja do pokazania wizji wszystkim zainteresowanym. Jej opis jest lub niedługo będzie w materiałach.
 

Ostatnio edytowane przez Glyph : 30-01-2010 o 20:34.
Glyph jest offline