Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2010, 01:05   #142
Noraku
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Sa-sadzić ryż? W sumie… czego się spodziewałem po pierwszej misji. Chociaż moglibyśmy coś zrobić razem. Szkoda też, że mam jedno zadanie. Mniej pieniędzy
Kiwnął swojemu sensei na znak, że wszystko zrozumiał i odwrócił się do swoich towarzyszy:
- Tylko nie dajcie się zabić na swojej pierwszej misji – powiedział z wielkim uśmiechem i ruszył czym prędzej na miejsce jego zadania. Rozmowa z sensei może trochę potrwać, a on jeżeli chodzi o czas to był bardzo przedsiębiorczy. Dobrze, że wczoraj Saito oprowadził ich trochę po wiosce. Pozwoliło mu to szybciej wymyślić drogę i wkrótce zawitał już na miejsce. Za nie dużą chatką widać było całkiem spore poletko podzielone na kilkanaście kwadratów zapełnionych wodą. Gospodarz wyglądał na dość bogatego. Zwłaszcza w ziemię. Zapukał do drzwi. Nikt nie odpowiadał. Zapukał głośniej. Zza domu dobiegł go głos:
- Jestem przy poletku.
Gospodarzem okazał się niezbyt stary ale za to postawny gość. Kira zaczął się zastanawiać dlaczego musi mu pomagać. Mężczyzna wstał, wytarł ręce o kamizelkę i podał ją ninja.
- Witaj nazywam się Matsuhito. Jesteś tym genninem który ma mi dzisiaj pomóc? To dobrze. Wszystko już przygotowane. Mój syn powie ci jak to się dokładnie robi. Ja już musze lecieć niestety. W wiosce obok trwa wyprzedaż, może uda mi się zdobyć trochę żywego inwentarza. Ronnin!! – krzyknął w kierunku zagrody. Wyszedł z niej młody chłopak, około dziesięcioletni. Miał gęstą burzę blond włosów i zaciętą twarz. Kira poczuł się trochę dziwnie kiedy chłopiec oglądał go od stóp po głowę i zrobił jeszcze bardziej zniesmaczoną minę.
- To jest… przepraszam. Heheh. Nie spytałem o imię. – zaczął rolnik uśmiechając się.
- Avenja Kira.
- A więc Kira-san będzie dzisiaj sadził nowe uprawy ryżu. Pokaż mu co i jak i kontroluj. Tak jak cię uczyłem dobrze?
Wkrótce zostali sami. Avenja uśmiechnął się do młodego zwanego Ronnin. Ten w odpowiedzi tylko prychnął i ruszył do stodoły. Niezrażony tym shinobi ruszył za nim z uśmiechem na ustach. Chłopak wskazał mu metrowy, wiklinowy kosz zakładany na plecy i łodyżki ryżu.
- Nie wiem po co ojciec zatrudnił pomocnika. Sam dałbym sobie doskonale radę, ale nie! On uważa, że jestem za młody. Nauczenie tego ninja uprawy ryżu potrwa dłużej a i tak pewnie będę musiał po nim poprawiać. – Chłopak mówił do siebie na głos. Kira zastanowił się przez moment czy by coś nie odpowiedzieć. Trochę wiedział o uprawie ryżu, ale ten młodziak z pewnością mógłby go przegadać więc postanowił milczeć. Wrócili na pole ryżowe i stanęli przy pierwszym kwadracie z brzegu.
- A więc tak – zaczął Ronnin. – Twoje zadanie polega na wykopywaniu małych dołków w mule, żeby łodygi stały prosto i nie przewracały się. Musi być odpowiednich rozmiarów, nie za duże, nie za małe. Proponuje chodzić cały czas w zgięciu to ułatwi…
- Przepraszam Ronnin-san. – przerwał mu Avenja. Chłopak pokraśniał od nadania mu dorosłego przydomku. – A gdyby podzielić pracę? W sensie ja muszę ćwiczyć, a ty chcesz to zrobić szybko i dokładnie? Może ja będę rozkopywał ziemię po mojemu, a ty będziesz sadził rośliny? W ten sposób zrobimy to szybciej i oszczędzę ci późniejszego poprawiania.
Dziesięciolatek spojrzał na shinobi jakby zastanawiał się nad jego propozycją.
- Zgoda. Ale co rozumiesz przez po swojemu? – spytał widząc jak Kira podwija rękawy stroju. Nagle zrozumiał. – Ty chyba nie zamierzasz…
Wojownik nie dał mu dokończyć. Stanął na rękach i wszedł do wody. Sięgała mu do łokci. Dno było mulaste i trudno było utrzymać równowagę, ale silne ramiona ninja dawały sobie radę. Zrobił kilka kroków do przodu. Z trudem i powoli ale równym rytmem
- Dobrze. Wkładaj łodygi
- Co!? – zdziwił się Ronnin. – Ale najpierw musisz rozkopać ziemię!
- To już zrobione. Nie traćmy czasu.
Chłopak podwinął nogawki i stanął za Kirą. Wymacał dno. Rzeczywiście w miejscach w których znajdowały się wcześniej ręce wojownika, teraz były małe dziury, idealne dla ryżu. W ten sposób praca szybko postępowała. Pot wystąpił mu na skroń. W ciągu godziny udało im się zasiać połowę roli. Zwolnili jednak tępo, gdyż Avenja poruszał się już z większą trudnością. Muł oblepił mu ręce i utrudniał równowagę, jednak ten nie pozwolił sobie na odpoczynek. Praca w górach z babcią była często równie ciężka, a teraz dodatkowo miał pomoc z której skrupulatnie korzystał. Po około dwóch godzinach całe pole zostało „zasiane”. Dwójka młodzieńców siedziała w cieniu i popijała sok ze szklanki. Z włosów Kiry kapała woda, po tym jak włożył głowę do beczki z tą cieczą by się schłodzić. Teraz siedział i regenerował siły. Czuł, że będzie ich potrzebował.
- Jak to zrobiłeś? – spytał nagle Ronnin.
- W sensie co?
- Jak rozkopywałeś tę ziemię?
- A.. to – Avenja podrapał się po głowie i uśmiechnął. W końcu spojrzał w stronę dziesięciolatka i wystawił mu język – Tajemnica shinobi. Może kiedyś się dowiesz. A teraz… - wskoczył na równe nogi i osłonił wzrok przed palącym słońcem. – Czas wracać do wioski. Mam jeszcze jedną misje.
Wojownik ruszył drogą w stronę Konohy. Nie wyszedł jednak poza obręb wsi, gdy dogonił go krzyk z kilkunastu gardeł:
- CHWILA!! A NASZE POLA!?
Zatrzymał się w pół kroku i odwrócił się. Na środku drogi stało kilka gospodyń domowych i nerwowo tupało nogami. Podszedł do nich jak skulony pies i spytał się głupkowato
- To miałem się zająć także waszymi polami? – spojrzał błagalnie w stronę Ronnina. Ten niestety przytaknął mu ruchem głowy. Kira westchnął i z oklapniętą głową ruszył znowu na pola. Uprawy reszty wioski były tylko trochę większe od tych ojca Ronnina, jednak tym razem musiał to wszystko zrobić sam. A przynajmniej tak mu się zdawało, do czasu gdy usłyszał za sobą głos chłopaka:
- Co tak stoisz? Zabieraj się do roboty bo podobno się śpieszysz. – Kira odwrócił się i spojrzał w rozradowaną twarz dziesięciolatka. – Pomogę ci tym razem, ale tylko dlatego, żeby poznać twój sekret.
Avenja odwzajemnił uśmiech
- Yosh!
Powiedział mocno i ruszył do pracy. Nie minęły trzy godziny kiedy zmęczony ale zadowolony wracał do wioski. Spytał się jakiegoś przechodnia gdzie jest szpital. Na szczęście był niedaleko. Dotarł tam w błyskawicznie, skacząc po dachach budynków. Nie zwalniając przebiegł przez drzwi, o mały włos nie potrącając jakiejś staruszki. Ujrzał gdzieś z boku schody prowadzące w dół. Cały czas był w ruchu. Kiedy minął recepcję, pielęgniarka krzyknęła do niego:
- Dokąd to pan… tam nie wolno!
Nie posłuchał. Zjeżdżając na barierce szybko dostał się do piwnicy. Od razu ujrzał małe drewniane drzwi. Naparł na nie z całej siły i wkroczył do jasno oświetlonej sali. Z progu krzyknął wskazując palcem:
- Wiem dlaczego sensei dał mi tylko jedną misję dzisiaj! Uważa sensei, że jestem najsłabszy ze wszystkich gdyż nie znam żadnego ninjutsu, prawda!?
Zapanowała cisza i konsternacja. Zgromadzeni na sali operacyjnej ninja-lekarza i ich uczniowie wpatrywali się ze zdumieniem na Kirę, który wskazywał palcem na jakąś nastoletnią kunoichi. Każdy z zebranych stał nad stolikiem na którym spoczywała ryba. Najwyraźniej ćwiczyli kontrolę chakry. Do pokoju wpadła zdyszana pielęgniarka.
- Co… ty… wyrabiasz… młodzieńcze? – wysapała z trudem łapiąc oddech. Avenja jeszcze przez chwilę patrzył pewnym wzrokiem przed siebie po czym nagle spytał
- Czy to biuro Sasatori-sensei?
- Nie! – powiedziała zdecydowanie pielęgniarka. – Ono znajduje się na końcu korytarza.
Kira wyjrzał z sali i spojrzał na drugi koniec piwnicy. Rzeczywiście znajdowały się tam jeszcze jedne drzwi.
- Aha. Dziękuje – odparł jak gdyby nigdy nic i luźnym krokiem poszedł w tamtą stronę. Nagle zatrzymał się i jeszcze raz zajrzał do ćwiczących. – Przepraszam za kłopot. Nastąpiła mała pomyłka logistyczna. A ty – tutaj zwrócił się do nastoletniej kunoichi. – Ładna jest.

Przed pokojem nauczyciela odetchnął głęboko i położył rękę na klamce. Wparował do pokoju i znowu krzyknął:
- Wiem dlaczego sensei dał mi tylko jedną misję dzisiaj! Uważa sensei, że jestem najsłabszy ze wszystkich gdyż nie znam żadnego ninjutsu, prawda!?
Sasatori siedział przy biurku, w centrum zawalonej stertami książek sali. Pod ścianami rozstawione były regały z szufladkami i książkami. Z lekkim uśmiechem na twarzy spojrzał na Avenje
- Kira-kun. Zamknij drzwi i usiądź… gdzieś.
Shinobi posłusznie zamknął drzwi, tuż przed nosem idącej w ich stronę pielęgniarki i usiadł na ziemi, czekając na przemowę i robiąc naburmuszoną minę, jakby obwiniał sensei’a za to, że miał dzisiaj mniej zadań.
- Przede wszystkim, Kira-kun, gdybym uważał cię za gorszego dostałbyś więcej zadań. Bo to zmusiłoby cię do wysiłku. Dostałeś ich mniej, ponieważ chciałem porozmawiać w cztery oczy, a nie posiadam wiele czasu w trakcie dnia czy nocy. – wesołym spojrzeniem wskazał na książki i zwoje rozłożone na biurku.
- A co sensei robi?
- Prowadzę badania nad farmaceutykami, technikami medycznymi. To czasochłonne. Chciałem z tobą porozmawiać o twoich zdolnościach, Kira-kun
- O jakich konkretnie, sensei? – spytał ze zdziwieniem chłopiec.
- Przy użyciu których zraniłeś Jintę i strzelałeś do mnie – spojrzenie mężczyzny stało się poważne, a z twarzy zniknął uśmiech.
- A… o to chodzi – Kira uśmiechnął się przymykając oczy. – Nie wiem jak to zrobiłem.
- Kira-kun. Ninja nie używa technik „niechcący”. Szczególnie taki jak ty.
Chłopiec przekrzywił głowę patrząc na swojego nauczyciela najwyraźniej nie rozumiejąc.
- Dobrze to kryjesz, Kira-kun. Jednak podbiegłeś do Jinty z zamiarem ataku a nie tylko zdobycia zwoju. W przeciwnym wypadku nie oglądał byś się za siebie tylko starał się wycofać. W dodatku nie byłeś tym faktem zaskoczony. – Sasatori uśmiechnął się lekko.
- Doszedłem do wniosku, że najłatwiej będzie nam odebrać zwój po wyeliminowaniu tego który go niesie. Nie miałem jednak zamiaru zabicia Jinty i mam nadzieje, że go nie zraniłem zbytnio.
- Nie o tym mówię, Kira-kun. Jak go wyeliminowałeś?
- Cóż… nie rozumiem tego, ale potrafię wytworzyć „coś” z ręki. Nie wiem jak to robię. To jest białe i ostre. Dobrze służy jako broń, ale nie potrafię tego wywołać na żądanie. Heh, właściwie to nie zawsze.
- Rozumiem. Czy miałbyś coś przeciwko gdybym chciał to zbadać?
Twarz Kiry zbladła
- Zbadać? Jak? – spytał przestraszony.
Mamosha uśmiechnął się chcąc go uspokoić.
- Spokojnie, nic inwazyjnego. Umówię cię ze specjalistą od badania organizmu, tak byś nie musiał się o nic martwić. Miałem nadzieje, że zwyczajnie nie chciałeś czegoś zdradzić przed kolegami z zespołu. Skoro jednak sam nie wiesz czym to jest…
- Znaczy… nie chce, żeby koledzy się dowiedzieli – zaczął powoli, spuszczając głowę. – Będą mnie traktować jak dziwoląga, tak samo jaki inni.
Sasatori zmarszczył brwi
- Kira-kun. To twoi towarzysze i gwarantuje ci, że z czasem będą gotowi oddać za ciebie życie bez względu na to co kryjesz. – uśmiechnął się. – Ja jestem twoim sensei i już jestem na to gotowy.
Shinobi odwzajemnił uśmiech
- Dziękuje sensei. Czy to wszystko?
- Mam nadzieje, że kiedyś nabierzesz odwagi i nam ją zdradzisz. Możesz odejść. Ach, przekaż drużynie, że jutro spotkamy się tutaj o dziewiątej… I pukajcie głośno…
Kira spojrzał na swojego nauczyciela z niedowierzaniem:
- Sensei, a co z dzisiejszym treningiem?
Mamosha zdzielił się wielką dłonią w twarz.
- Do jasnej cholery, czy ja kiedyś zacznę myśleć…
- Więc co mam im powiedzieć?
- Dzisiejsze ćwiczenia odwołane. Za to jutro, udajemy się na misję rangi C. – odparł jounnin, pocieszając chłopaka. Ten uznał to za sprawiedliwe zadośćuczynienie. Nadal jednak nie wychodził z gabinetu.
- Sasatori-sensei, jest jeszcze jedna sprawa. Tym razem prywatna…
- Śmiało, Kira-kun
Avenja zaczerpnął powietrza:
- Byłbym bardzo wdzięczny gdyby sensei nauczył mnie jakiejś przydatnej techniki taijutsu albo zarządził trening żebym był równie szybki i silny co pan.
Na twarzy nauczyciela znowu zawitał uśmiech.
- Sekretem do tego jest… kontrola chakry, Kira-kun. Musisz nauczyć się jej kontroli do perfekcji. Trening jest dość wyczerpujący.
- Może jakieś wskazówki?
- Hm… Bunshin no jutsu. Wykonuj ją bez przerwy na ćwiczeniach. Starając się za każdym razem wykonać o jednego klona więcej poczynając od dwóch. Rozumiesz o co chodzi? Wyczerpujesz coraz większe pokłady chakry, jednocześnie potrzebując ich też coraz więcej. To powinno cię nauczyć dobrze dysponować małymi jej ilościami. Bo to jest ważne, Kira-kun. Nie jak wiele jej posiadasz, ale w jaki sposób ją wykorzystujesz.
Shinobi ukłonił się:
- Dziękuje sensei. Będę ćwiczył tak jak zasugerowałeś. – po tych słowach pomachał nauczycielowi na do widzenia i wyszedł z gabinetu.
- Ja mata! – usłyszał przymykając drzwi. Będąc na korytarzu ruszył powoli do wyjścia i wypuścił nagromadzone powietrze z płuc
Spodziewałem się większego wywiadu, patrząc po jego rozmowie i naszej prywatnej potyczce. Na pewno coś podejrzewa

Gdy wyszedł ze szpitala piorunował go wzrok pielęgniarki, która znowu stanęła za recepcją i trzymała się za swój napuchnięty nos. Na zewnątrz zaczerpnął głęboko świeżego powietrza i założył ręce za głowę.
Nie ma się co śpieszyć. Mogę zwiedzić wioskę
Spokojnym krokiem, oglądając infrastrukturę wioski i jej najważniejsze miejsca, Kira zmierzał w kierunku miejsca spotkania. Jako, że miał jedno zadanie, a rozmowa nie trwała długo był długo przed czasem. Postanowił spożytkować go na trening. Stanął na środku polany i rozejrzał się czy ktoś go nie widzi.
Heh! Dwa klony tak?”
Kira skupił chakrę i nagle otoczyła go czwórka identycznych postaci. Każda ustawiona była tak jakby w kątach kwadratu, a prawdziwy w miejscu przecięcia przekątnych.
Czas rozpocząć trening
Imitację rzuciły się na Avenje niemalże w tym samym czasie, każdy atakując w innym stylu.

Po ponad godzinie morderczej walki ze swoimi czteroma klonami, Kira był wycieńczony jednak zadowolony. Jego umiejętności walki rosły, a i kondycja wzmacniała się z każdym dniem. Pot spływał z jego czoła, a pierś unosiła się szybko kiedy leżał na trawie i obserwował lecące chmury. Regenerował siły i starał się opanować drżenie rąk oraz nóg. Czas mijał a jego towarzysze nie docierali.
-Eh, nie będę tutaj siedział cały dzień.- powiedział na głos i podniósł się. Wyciągnął zza pasa zwój i wyrwał kawałek, pióro oraz kałamarz. Napisał kilka słów i przyczepił kartkę do skały tak, żeby było widoczna dla każdego kto tutaj przyjdzie. Próbował przebiec kilka kroków, jednak mięśnie odmówiły mu posłuszeństwa. Postanowił się nie forsować, zwłaszcza że żołądek zaczynał powoli zgłaszać sprzeciw. Udał się do baru z Ramen, który pokazał mu poprzedniego dnia Saito.
Do domu wrócił już najedzony i z książką w ręku. Nie mając nic szczególnego do roboty, położył się na kanapie i zanurzył się w lekturze. Była to fabularyzowana historia Wioski Ukrytej w Liściach. Kira lubił czytać, szczególnie książki historyczne. W bibliotece szukał jakiś opisów ciekawych technik ale nic takiego nie mógł znaleźć, a nie chciał zadawać niewygodnych pytań bibliotekarce. Wybrał więc tę, mając nadzieje dowiedzieć się czegoś ciekawego i przydatnego.
Czytał do nocy. Kiedy była już odpowiednia pora zrobił to samo co wczoraj i udał się w to samo miejsce. Miał zamiar poćwiczyć trochę panowanie nad chakrą, jednak przeszkodzono mu w tym. Z daleka usłyszał plusk wody. Postanowił wybadać kto oprócz niego postanowił trochę sobie popływać o tej porze. W wodzie stał mężczyzna ubrany w jakiś dziwnie wyglądający strój treningowy. Dodatkową niezwykłą cechą było, że ów osobnik miał niebieskie włosy, które wyraźnie odcinały się na tle ciemnego lasu. Ćwiczył taijutsu, to było widać od razu. Technika jaką prezentował była zdumiewająca. Niezwykle skomplikowane sekwencje ciosów, połączone ze skokami i wszystko niezwykle rytmicznie. Wyglądało to jak taniec mistrza a nie sztuka walki, lecz Kira nie miał wątpliwości, że jest równie skuteczna co widowiskowa. Przez moment patrzył jak zauroczony chcąc podpatrzeć jakikolwiek ruch który mógłby mu się przydać, ale wkrótce zrozumiał, że nie da rady.
Nic tu po mnie” pomyślał i cicho wycofał się z polany.

Usiadł obok swojego okna i spojrzał w nocne niebo. Tym razem nie dostrzegał gwiazd tylko chmury. Tak jak one kłębiły się na niebie tak myśli wtłaczały mu się do głowy i uniemożliwiały klarowne myślenie.
Co teraz robić? Kim był tamten ninja? Co by tu teraz zrobić? Był silny, może jounnin? Przecież nie będę tak siedział pół nocy! Może mnie nauczy tej techniki? Muszę coś zrobić. Tylko jak go odnaleźć? Co teraz do jasnej cholery mam robić!”
W końcu wstał i wszedł do mieszkania. Sięgnął po czysty zwój i usiadł z nim przy stoliku. Zaczął analizować wczorajsze wydarzenia z egzaminu i rozmowę ze swoimi towarzyszami po czym nanosił na papier wszystkie przemyślenia i dziwne diagramy połączone z rysunkami.

Praca zajęła mu pół nocy. Kiedy wstał było pół godziny do umówionego terminu spotkania. Mimo tego nie był w ogóle zmęczony ani śpiący. Ubrał się, spakował najpotrzebniejsze rzeczy w tym jedzenie i cały swój dobytek, najważniejsze rzeczy trzymając „za pasem”. Nie potrzebował niewiadomo czego, ale lina by się przydała.
Będę musiał kupić, ale brakuje mi… - zastanawiał się. Nagle coś mu się przypomniało. – Cholera, sensei nie dał nam zapłaty za zadania.”
Cóż nazwanie go lekkoduchem było przesadą. Jest kimś znacznie bardziej roztrzepanym, ale przynajmniej jest silny i zna się na taijutsu.
Na miejscu zbiórki był punktualnie, tak samo jak jego towarzysze.
- Dobra. – rozpoczął pogodnie. – Sensei czeka na nas w innym miejscu. Kazał was powiadomić, ale nie chciało mi się na was czekać. Gomene. Mam nadzieje, że przeczytaliście karteczkę.
Spojrzał po minach swoich towarzyszy. Miał nadzieje, że nie będą mu mieli tego za złe.
- Chodźmy. Sensei czeka na nas w podziemiach szpitala. Jak tam wczorajsze zadania?

W szpitalu udali się od razu do gabinetu Sasatoriego. Kira szedł przodem jak przewodnik turystyczny i radośnie rozmawiał z towarzyszami. Z drugiego końca korytarza szła ta sama pielęgniarka co poprzedniego dnia. Miała obandażowany nos. Kiedy tylko zauważyła chłopców odwróciła się na pięcie i zaczęła uciekać. Avenja spojrzał z zakłopotaniem na Kazana i Saito.
- Nie wiem o co jej chodzi. – odparł niewinnym głosem.
W końcu stanęli przed drzwiami do pokoju ich sensei.
- Kazał głośno pukać – wyjaśnił i nabrał powietrza w płuca. – SENSEI!! TO MY!! PROSZĘ OTWORZYĆ!!
Krzyk wstrząsnął zapewne całym szpitalem i był słyszalny możliwe że i na pierwszym piętrze. W połączeniu z potężnym łomotaniem w drzwi i echem wywołanym podziemia spowodowało to krótkotrwałą głuchotę u chłopców. W miejscu w którym Kira uderzał w drzwi pojawiło się spore wgięcie.
- Ups.
 
__________________
you will never walk alone

Ostatnio edytowane przez Noraku : 22-01-2010 o 16:41.
Noraku jest offline