Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2010, 02:01   #143
Tamaki
 
Tamaki's Avatar
 
Reputacja: 1 Tamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znany
Widzę, że nasz sensei nie zwleka z treningiem. Przy nim nie ma się przynajmniej co ociągać. – stwierdziła rzeczowo kunoichi. Kiedy nauczyciel zostawił młodych geninów sam na sam ze swoimi umiejętnościami lub ich brakiem, Masae wyciągnęła z kieszeni kunai i spojrzawszy na wzbijający się ku górze pień drzewa oceniła trudność zadania. Początkowo nie będzie łatwo, jednak powinnam sobie z tym poradzić.
Dziewczyna nie patrząc już na pozostałych zrobiła kilka kroków do tyłu, po czym skupiła chakrę w stopach i zaczęła biec w stronę drzewa. Potencjalny obserwator ukryty w pobliskich krzakach mógłby dojść do wniosku, że Sae wygląda w tym momencie tak, jakby biegła bezmyślnie wprost na bezpośrednie spotkanie z grubym pniem. Ona jednak postawiła stopę na powierzchni kory i kilkoma susami wspięła się ku górze choć nie było to tak banalne, jakie mogło się wydawać w wykonaniu Ryuushou-senseia. Po ledwie kilku krokach poczuła, że zaraz zacznie spadać. Nie zdążyła nawet wyryć w drewnie kunaiem pełnej litery M, kiedy znalazła się w drodze powrotnej na dół. Bolesny upadek na tylną część ciała dał jej się we znaki, mimo że wysokość upadku nie wynosiła więcej jak dwa-trzy metry. Masae wstała, otrzepując się z grymasem na twarzy. Użyłam zbyt małej ilości chakry, nie byłam więc w stanie dłużej się utrzymać. Spróbowała kolejny raz. Po kilku stąpnięciach drewno pod jej naciskiem wgłębiło się znacznie. Tym razem jednak kunoichi odbiła się zwinnym ruchem, robiąc przewrót do tyłu i amortyzując upadek. Cholera, za dużo..
Po kilkunastu, a może nawet większej ilości następnych prób dziewczyna spojrzała na pociętą korę. Inicjały znaczyły ją coraz to wyżej, do samego szczytu było im jednak daleko. Sae przysiadła na chwilę oddychając głęboko i obserwując postępy towarzyszy. Co oni mogą sobie o mnie pomyśleć? Że jestem cienka? Nigdy! Wstała natychmiast z wyrazem determinacji na twarzy. Zaciętość i wytrwałość były jej mocną stroną. Dodatkowo odczucia te spotęgował widok coraz lepiej radzących sobie kolegów. Zamknęła oczy w skupieniu. Przypomniała sobie ile energii wyzwoliła, kiedy było jej zbyt mało, a ile wtedy, gdy było jej zbyt dużo. Skupiła się jeszcze bardziej. Jej powieki uniosły się, czarne oczy natomiast skierowane były wprost na cel zadania. Masae wbiegła z rozbiegu na drzewo kontrolując stale wyzwalaną chakrę. Znalazła się już niemal na samym szczycie, kiedy jakiś spłoszony ptak wyleciał ze swego gniazda tuż nad jej głową. Zdezorientowana dziewczyna straciła grunt pod nogami szybko chwytając się najbliższej gałęzi. Trzymając się jedną ręką konaru wisiała na drzewie huśtając się z „gracją”. Kuso.. To co tu wyczyniam to chyba jakiś balet. – stwierdziła z zażenowaniem. W tym momencie jej podpora złamała się wpół skazując ją na nieunikniony spadek w dół. Upadek z takiej wysokości mógł jej jednak grozić poważnym uszkodzeniem. Kunoichi wbiła więc trzymany kunai głęboko w pień, ryjąc nim podłużną linię w dół drzewa. Opadła chwiejnie na ziemię, ledwo trzymając się na nogach. Spuściwszy głowę oparła się plecami o konar. Jeszcze tylko raz. – powtarzała w myślach. Ciągłe próby rzeczywiście wykańczały ją niemiłosiernie. Jeśli nie uda mi się teraz, przecież nic się nie stanie. – pomyślała lecz zaraz po tym spojrzała na Yujiego i Nizana.
Nie bacząc tym razem na nic, ponownie rozbiegła się stawiając kroki ku górze. Nie myślała teraz o niczym, nawet o tym ile chakry musi wyzwolić, ani o tym czy uda jej się wspiąć na sam szczyt. Przed oczami miała tylko coraz to lepiej przebijające przez liście promienie słońca. Zanim się obejrzała znalazła się na samej górze. Złapała się mocno najwyższej gałęzi i podciągnęła do góry. Przed nią roztaczał się wspaniały widok ponad lasem i na jej twarzy zamajaczył lekki cień uśmiechu. Dla takiej chwili warto było się starać. Nie miała już zamiaru patrzeć w dół. W zupełności wystarczała jej rozciągająca się przed nią panorama.
 
Tamaki jest offline