Lilu machnęła na Maureen ręką ze zniecierpliwieniem nie przerywając śpiewania. Odpowiedziała wam dziewczyna, która przybiegła z wieścią: Nad zatoką pojawił się jakiś potwór ale moc Zivilyn go unicestwiła. Tu zebrali się ludzie szukając schronienia i modląc się o siłę by przeciwstawić się złu. A do święta jeszcze kilkanaście dni. Bast: [user=1509]Starcy spojrzeli na ciebie, zdziwieni nagłym przejęciem inicjatywy ale jeden z nich posłusznie poprowadził Cię na tyły świątyni, do budynku który widzieliście z biblioteki, na piętro. Weszliście do ostatniego pokoju w korytarzu, zapakowanego po sufit ksiązkami i niesamowicie zabałaganionego. Tam gdzie nie leżą książki stoja rośliny. Po kilku przystankach (zwłaszcza na schodach) udało Ci się dotachać Sylvana do owego pokoju i łóżka. Dalej ma dreszcze i jest nieprzytomny. Tobie natomiast zaczęła poważnie dokuczać stłuczona w czasie porannego upadku ręka. Dziadek położył Sylvanowi mokry kompres na głowę, ciężko klapnął na jednym z krzeseł po czym zaczął Ci się przyglądać. Chyba jest krótkowidzem a jedna lampa na stole też nie pomaga.[/user] Nathiel, Fosht'ka, Phaere: [user=1176, 1260, 721]Shalarini spojrzeli na was z roztargnieniem. Nie, przed chwilą nie widziałem nikogo. - odrzekł jeden. Zresztą juz jest po zamknięciu bram, więc pewnie wrócili do miasta. - dodał inny - Przepraszam. - po czym wyminęli was i ruszyli za tłumem, zostawiając po sobie mokre ślady.[/user] |