22-03-2006, 20:11 | #471 |
Reputacja: 1 | Phaere Phaere odepchnęła jakiegoś mężczyznę, który prawie by na nią wlazł. Jego oczy skierowane były ku zjawie, więc prawdopodobnie nie zauważył drowki. [user=1176,345 ,1260,721,1509] Myślę, że może to mieć związek z moją wizją. - powiedziała na tyle głośno, aby Frosh`ka i Nathiel mogli ją słyszeć. Może to znak, że miasto będzie zaatakowane lub zniszczone, albo walka z nieumarłymi właśnie się zaczyna. A to oznaczałoby, że mamy mało czasu na odnalezienie właścicielki pamiętnika, dzięki której będziemy mogli wrócić do Sigil. - Popatrzyła na adeptów, którzy mieli usunąć zjawę. Jak na razie nie zapowiadało się na to. W mojej wizji Tei`ner zostaje zabita przez jednego z nieumarłych. - dodała, po czym stojąc na pacach zaczęła rozglądać się za pozostałymi towarzyszami. Żałowała, że dnia, którego została tu przeniesiona nie zabrała ze sobą paru magicznych przedmiotów, które mogłyby się teraz przydać. Gdzie do diabła są Anzelm i Maureen? - powiedziała, choć nie czekała na odpowiedź. Miała nadzieję, iż to zdarzenie będzie dla całej drużyny nauczką ( jeśli przeżyją), że nie powinni się rozdzielać na tak długo. Dziękuję, że zaopiekowałeś się Tiloupem na czas mojej nieobecności. - zwróciła się do drowa, ściągając kota z jego ramion i kładąc sobie go na swoich. Kot spojrzał na skrzeczącego kruka, nie usłyszawszy dokładnie, tego co ten mówił. [/user]
__________________ Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia. |
22-03-2006, 21:09 | #472 |
Reputacja: 1 | Maureen, Anzelm: Wzięliście jedną z lamp, po czym ruszyliście korytarzem w stronę głównej sali szukając Basta, który jednak przepadł bez śladu. Ku waszemu zdumieniu mimo późnej pory świątynia tętni życiem i światłem, wszędzie biegają adepci i kapłani, sala modlitewna jest pełna ludzi, głównie kobiet, modlących się z przejęciem; ciągle też nadchodzą nowi. Lilu czystym głosem intonuje co raz to nowe pieśni w nieznanym wam języku, poziewując dyskretnie i spoglądając co chwila w stronę południowych drzwi. Wasze wejście kwituje rozczarowanym spojrzeniem.
Od strony wejścia nadbiega po chwili młoda, zdyszana kapłanka, i szepcze coś hamadriadzie do ucha. Zło zostało zniszczone! Chwalmy Matkę, która nas chroni! – wykrzykuje Lilu. Fosht’ka, Nathiel, Phaere: [user=345,1176,721,1260] Tymczasem zjawa chyba znalazła to, czego szukała, bo powoli zaczęła przemieszczać się w stronę miasta, wywołując przerażone okrzyki zebranych. Nagle od strony świątyni nadleciała duża kula światła rozpraszając widmo i pozostawiając po sobie chmurę jasnych iskier. Tłum począł wiwatować chwaląc moc Zivilyn, po czym zaczął rozchodzić się do domów; część osób zaś ruszyła w kierunku świątyni. Z wody wyłoniły się trzy postacie z oszczepami i również podążyły w górę miasta.[/user] Bast: [user=1509] Staruszkowie zbili się w kupkę i w milczeniu przyglądają Sylvanowi. Ten zaś pomodlił się dłuższą chwilę aż z jego dłoni wyleciała duża kula światła i pomknęła w stronę zjawy rozpraszając widmo i pozostawiając po sobie chmurę jasnych iskier widoczną nawet stąd. Przez chwilę wydaje ci się, że słyszysz odległy ryk, po czym już tylko stłumione wiwaty ludzi. Kapłan zaś osuwa się na ziemię, jego ciałem wstrząsają dreszcze. Jeden ze starców podbiega do niego, wyjmuje z jego szat jakiś flakonik i zaczyna go powoli poić.[/user] |
22-03-2006, 21:37 | #473 |
Reputacja: 1 | Fosht'ka Mężczyzna oczywiście zatoczył się na nią, więc przepchnęła go dalej. [user=345, 1260, 1509, 1176]Spojrzała na Phaere zaskoczona. - Wizja? Ta "nasza" Tei'ner? Więcej nieumarłych? - Potrząsnęła głową. - Później.. Teraz trzeba by.. - Przerwały jej krzyki towarzyszące wędrówce zjawy. - I po krzyku - skwitowała jej rozproszenie. Rozejrzała się. - Długo ich nie ma - odpowiedziała z niepokojem na pytanie drowki. - Może pójdę się za nimi rozejrzeć na plaży.. Może coś im się stało?.. - Ten, kto przywołał zjawę, mógł przyzwać tu także nas.. Do własnych celów. Nie byłby naszym pełnoprawnym przeciwnikiem, gdyby okazało się, że jest jedyną osobą mogącą nas odesłać; byłby klops, nie? - usmiechnęla się blado do Nathiela. Ludzi wciąż ubywało, robiło się coraz chłodniej. Zauwarzyła trzy postacie, które wyszły z wody i trochę się ozywiła. - Hej, a może oni coś wiedzą o Anzelmie i Maureen? Zapytam.. - powiedziała z odrobiną żądzy w oczach i pomaszerowała szybko w stronę Shalarinów. - Witajcie, wodne istoty - przywitała się z małą rezerwą. - Wybaczcie, że zawracam wam głowę, ale to dla mnie bardzo ważne.. Niedawno, przed zmierzchem, na plażę wybrało się dwoje moich przyjaciół, nie wrócili do tej pory. Czy ich może nie widzieliście? Martwię się o nich - dodała, głównie z powodu swojego spojrzenia - wyrażało raczej zainteresowanie Shalarinami, nie troskę o kompanów.[/user]
__________________ - Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja. - (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada. |
22-03-2006, 22:15 | #474 |
Reputacja: 1 | Bast Klęka z zatroskaną miną i... [user=721,345,1260,1176]Pomaga napoić staruszkowi kapłana po czym zwraca się do niego -Gdzie jest jego komnata? Musimy go położyć do łóżka, prowadź! Po czym zarzuca Sylvana na grzbiet, nie bendąc do końca pewny czy wytrzyma, lecz wkłada w to wszystkie swe siły i rusza za staruszkiem. [/user] |
23-03-2006, 14:45 | #475 |
Reputacja: 1 | Maureen Dziewczyna zatrzymała się u wejścia do sali. Nie sądziła, że o tej godzinie świątynia będzie tętnić życiem. W zdumieniu obserwowała modlących się i śpiewających zgromadzonych. Ludzie, wpatrzeni w wizerunek Zivilyn, składali jej pokłony. Maureen powiodła wzrokiem po zatłoczonej sali, próbując wyłowić spojrzeniem Basta albo Sylvana. Najwidoczniej jednak nie było ich w pobliżu, albo też ona nie zdołała dostrzec tej dwójki. Westchnęła ze zniecierpliwieniem. Ten Bast jest najwyraźniej w gorącej wodzie kąpany. Prosili go przecież, aby zaczekał. Najpierw miał pretensję i chciał z nimi porozmawiać, a teraz się nagle ulotnił. Jego strata. Z zamyślenia wyrwał Maureen gromki okrzyk Lilu. "Zło zostało zniszczone"? Dziewczyna zaczęła przeciskać się przez tłum, by znaleźć się bliżej hemadriady. Gdy w końcu udało jej się stanąć dostatecznie blisko, powiedziała : - Witaj Lilu, miło Cię znowu widzieć. Skąd się wzięły dziś takie tłumy? To normalne, czy może jest jakieś święto o którym nie wiemy? I co masz na myśli mówiąc: "zło zostało zniszczone"? - z uśmiechem i życzliwym spojrzeniem czeka na odpowiedź. Co prawda mogła się domyślać reakcji hemadriady, ale postanowiła nie dać się wyprowadzić z równowagi. |
23-03-2006, 17:30 | #476 |
Reputacja: 1 | Phaere Nie sądziła, że kapłani tak szybko poradzą sobie z tą zjawą. [user=1176,345 ,1509,721,1260] Myślę, że nie powinniśmy się na razie rozdzielać. Nie wiadomo czego jeszcze będziemy dziś świadkami. Lepiej trzymać się razem. - powiedziała patrząc na pozostałości po zjawie. Wątpię w to, że ten ktoś od zjawy nas tu teleportował. Inaczej wiedzielibyśmy, po co tu jesteśmy. - odwróciła się do Fosh`tki i zauważyła, iż dziewczyna zmierza w stronę istot wynurzających się z wody. " Ta ciekawość kiedyś ją zabije"- pomyślała, po czym pociągnęła Nathiel`a za rękaw, aby szedł za nią. W końcu nie wiadomo jak Shalarini zareagują na widok drowów,a w razie ataku, liczyła na pomoc Nathiel`a . Podeszła do Fosh`tki i postaci. Przysłuchaując się im i przyglądając Shalarinom. [/user]
__________________ Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia. |
24-03-2006, 21:22 | #477 |
Reputacja: 1 | Lilu machnęła na Maureen ręką ze zniecierpliwieniem nie przerywając śpiewania. Odpowiedziała wam dziewczyna, która przybiegła z wieścią: Nad zatoką pojawił się jakiś potwór ale moc Zivilyn go unicestwiła. Tu zebrali się ludzie szukając schronienia i modląc się o siłę by przeciwstawić się złu. A do święta jeszcze kilkanaście dni. Bast: [user=1509]Starcy spojrzeli na ciebie, zdziwieni nagłym przejęciem inicjatywy ale jeden z nich posłusznie poprowadził Cię na tyły świątyni, do budynku który widzieliście z biblioteki, na piętro. Weszliście do ostatniego pokoju w korytarzu, zapakowanego po sufit ksiązkami i niesamowicie zabałaganionego. Tam gdzie nie leżą książki stoja rośliny. Po kilku przystankach (zwłaszcza na schodach) udało Ci się dotachać Sylvana do owego pokoju i łóżka. Dalej ma dreszcze i jest nieprzytomny. Tobie natomiast zaczęła poważnie dokuczać stłuczona w czasie porannego upadku ręka. Dziadek położył Sylvanowi mokry kompres na głowę, ciężko klapnął na jednym z krzeseł po czym zaczął Ci się przyglądać. Chyba jest krótkowidzem a jedna lampa na stole też nie pomaga.[/user] Nathiel, Fosht'ka, Phaere: [user=1176, 1260, 721]Shalarini spojrzeli na was z roztargnieniem. Nie, przed chwilą nie widziałem nikogo. - odrzekł jeden. Zresztą juz jest po zamknięciu bram, więc pewnie wrócili do miasta. - dodał inny - Przepraszam. - po czym wyminęli was i ruszyli za tłumem, zostawiając po sobie mokre ślady.[/user] |
24-03-2006, 21:49 | #478 |
Reputacja: 1 | Bast Widząc zainteresowanie starca powiedział... [user=345]-Mną możemy zając się puźniej, najpierw musimy pomóc Sylvanowi. Powiedz co moge zrobic. Zawołac kogoś, zdobyc lekarstwa, cokolwiek... [/user] |
25-03-2006, 15:59 | #479 |
Reputacja: 1 | W świątyni nadal trwa ruch. Prócz wchodzących i wychodzących ludzi zaczyna pojawiać się powoli co raz więcej adeptów i innych pracowników świątyni. Możecie obserwować także cały przekrój społeczności Rangaard - od rolników i rybaków, przez kupieckie córki aż do kilku możnych, rozpoznawalnych po bogato zdobionych strojach i laskach lub ozdobnej broni przy bokach. Nabrzeże zaś pustoszeje powoli, rozbrzmiewając głosami nawołujących się strażników. Koło jednego ze statków widzicie Rufusa rozmawiającego z jakimś kapłanem w średnim wieku. Bast: [user=1509]Nie trzeba, lekarstwo już mu dałem, teraz Sylvanowi potrzeba tylko spokoju i dłuższego odpoczynku. Trochę dziwne, że byle widmo tak go wyczerpało, hmmm, hmmm. - starzec przygląda Ci sie dalej z zainteresowaniem, gładząc się po brodzie. Jesteś całkiem rezolutny jak na młodego człowieka, hmmm, hmmm, bardzo pomogłeś, sami nie dalibyśmy sobie rady przenieść Sylvana bez zwracania na siebie uwagi; a w świątyni teraz tłum, hmmm. Czyim jesteś synem, młodzieńcze, nie pamiętam twojej twarzy, hmmm, hmmm... A z wieży zwykle wszystkich widać, hmmm, hmmm. Zmień mu kompres, co, młodzieńcze? Te schody są już nie na moje stare nogi, hmmm. Szata powinna być granatowa, medalion ma natomiast drzewo wpisane w gwiazdę.[/user] |
25-03-2006, 16:56 | #480 |
Reputacja: 1 | Bast Widząc zainteresowanie starca i dziwiąc się że... [user=345,1509] nic o nim nie wie, zmienia Sylvanowi kompres po czym siada przed staruszkiem i mówi. -Nic dziwnegoo że nie poznajesz mej twarzy, w końcu to pierwszy dzień w tym świecie. Po tych słowach zaczął opowieśc o tym jak się tu znalazł. Zakończył ją dośc nie zgranie słowami -No i tak się tu znalazłem. [/user] |