Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2010, 21:58   #25
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Będąc już samemu Tomasz mógł odetchnąć. Z misternie zdobionego, porcelanowego imbryczka nalał sobie herbaty i upił kilka łyków... Zapalił... Znów. W ostatnim okresie palił zdecydowanie zbyt dużo... Spojrzał na papierosa zastanawiając się, czy czasem go nie zgasić... Zaciągnął się jednak i kolejny haust gryzącego dymu wypełnił płuca. Wszystko działa się za szybko. Po prostu za szybko. Nawet gdyby wybuch wojny nie skomplikował dodatkowo sytuacji – wszystko i tak działo się za szybko... Tomasz miał wrażenie, że Ktoś depce mu po piętach. Zmuszając do podejmowania działań szybkich i może nie do końca przemyślanych... Takich jak współpraca z Forsterem... Dunin był jednak dyplomatą, a to oznaczało nawet paktowanie z diabłem, tylko po to, aby nie skończyć w piekle...

Upił jeszcze łyk herbaty i odłożył papierosa. Owinął się pledem i położył. Sen przyszedł szybko. Jednak nie było to sen, którego Tomasz by pragnął. Racjonalny umysł mężczyzny odrzucał wszystkie te zabobonne teorie głoszące, że widzenie trupa we śnie oznacza rychłą śmierć, widzenie krwi – ból i cierpienie i co tam jeszcze w sennikach powypisywano... Obudził się niespodziewanie i bardzo nieprzyjemnie. Na dodatek sen nie przyniósł oczekiwanego i upragnionego odprężenia i odpoczynku...

Dunin rozejrzał się po pokoju i przeciągnął. Sytuacja była co najmniej dziwna – mimowolnie i nie chcianie stał się aktorem w jakiejś sztuce; sztuce, której nie znał... i nie był przekonany o tym, że chce ją poznać... Zniknięcie ze sceny Cywińskiego również było fatalnym aspektem sprawy. Nie chodziło o to, że jakoś bardzo mu ufał, czy, że poznany mężczyzna wywarł na Tomaszu jakieś wspaniałe wrażenie, ale po prostu raźniej było by rozwiązywać tą sprawę we dwójkę...
Myśli leniwie przelatywały przez głowę Tomasza, kiedy strugi ciepłej wody spływały po ciele. Cała sytuacja była mocno zagmatwana – jednak przynajmniej jedno miało się dziś wyjaśnić – co jest w skrytce. Oczywiście sprawa rodziła znów kilka dalszych komplikacji – Forster był w całą sprawę w jakiś sposób zaplątany – pytanie po której stronie był w tej chwili mało ważny, ale on również mógł dążyć do przejęcia zawartości skrytki dla siebie, albo tych, z którymi współpracował. W politycznym światku powszechnie znane było zamiłowanie Hitlera do magii i wróżb...

W całej sytuacji było za dużo znaków zapytania... Ubrał się i zszedł na dół, lekko zaskoczony tym, że służba jeszcze go nie zawiadomiła o przyjeździe namiestnika... Sprawa wyjaśniła się jednak bardzo szybko, kiedy schodząc napotkał służącą, a samego Forstera ujrzał ubranego w holu. Okazało się bowiem, że gospodarz dopiero przybył do domu. Dunin zignorował zniemczenie własnego nazwiska szybko kierując rozmowę w kierunku załatwienia spraw bieżących – takie zdecydowanie powinno przypaść Niemcowi do gustu. I faktycznie przypadło, pomimo tego, że namiestnik musiał być zmęczony po całym dniu pracy.

Rozmowa w drodze do banku potoczyła się w co najmniej ciekawym dla Tomasza kierunku. Forster zakładał, że przedmiot ze skrytki, trafi do samego Fuhrera. Tomasz dyplomatycznie przemilczał całą sprawę jakby udając, że nie może mówić o tej sprawie, jakby była to tajemnica. Zastanawiał się jednak gorączkowo, kto podsunął namiestnikowi takie myśli; czy może ona sam doszedł do takich wniosków?


Mostowicz – myślał Dunin patrząc na budynki za szybą samochodu, starając się jednocześnie omijać szerokim łukiem odpowiedzi na pytania siedzącego obok Niemca - „jeżeli to on zasugerował Niemcom taki schemat działań – czy zrobił to, aby zyskać doskonałą przykrywkę – wszak działanie „dla Fuhrera” to tak jak działanie „dla Rzeszy”; więc zamykało wiele ust i pozwalało uniknąć wielu pytań... Zaraz. Przecież redaktor nie wiedział o wybuchu wojny... wiedział jednak o tym, że w Gdańsku może dojść do jakiejś rozróby... jak ta w hotelu „Jantar”. Sam Forster też należał do masonerii, a przynajmniej był nieźle zorientowany w całych sprawkach. Był więc niebezpiecznym zawodnikiem i nie można było go lekceważyć. Choć oczywiście – jeżeli widział w tym wszystkim jakiś interes dla siebie – na pewno usiłowałby coś ugrać... Z kimś trzeba było trzymać w tej sytuacji, a Forster był, zwłaszcza w obecnej sytuacji, bardziej figurą niż pionem na szachownicy zdarzeń...”

- Będzie to dla mnie wielką przyjemnością dostarczyć pański list bezpośrednio Fuhrerowi. Nie omieszkam również wspomnieć o pańskiej pomocy, bez której wiele spraw toczyłoby się znacznie wolniej... - zgrabny i bardzo naturalny blef zakończył rozmowę w samochodzie prawie dokładnie w chwili kiedy limuzyna zatrzymywała się pod Bankiem Gdańskim. Teraz herr Forster mógł się domyślać wszystkiego, czego tylko chciał. W jednym prostym zdaniu Dunin potwierdził przypuszczenia Niemca, zasygnalizował znajomość z samym Hitlerem, zobowiązał Forstera do „zapracowania” na opinię i obiecał nagrodę...


Wyglądało na to, że Namiestnik Gdańska postawił pół banku, jeżeli nie cały na nogi. Gdyby nie oczywisty w tej sytuacji pośpiech pewnie rozpoczęto by od kawy i ciasteczek... Dyrektor Janik był zdecydowanie zbyt mocno przejęty całą sprawą, usiłował jednak zachować pełny profesjonalizm nawet w tej – nietypowej sytuacji.


Na jego oblicze występowały wielkie krople potu, a koszula na pewno nie mogła uchodzić za świeżą co Dunin dobitnie i organoleptycznie stwierdził podając mu na ucho hasło... To jedno słowo znacznie uspokoiło nerwy skołatanego bankowca. Otworzył skrytkę i wręczył Duninowi metalowa kasetkę zamkniętą dodatkowo szyfrem...

Chwilę później Tomasz został sam za niewielkim parawanem, był zadowolony, że Namiestnik nie zamierzał mu towarzyszyć. Obrócił kilkakrotnie pokrętłem zamka ustawiając szyfr i przekręcił kluczyk. Wieczko kasetki nieznacznie odskoczyło i zawartość skrytki ukazała się oczom Tomasza.

List oczywiście dawał więcej pytań niż udzielał odpowiedzi, ale do tego mężczyzna się już przyzwyczaił. Kluczyk zniknął w wewnętrznej kieszeni marynarki – drugi kluczyk, druga skrytka... Coraz lepiej – zwłaszcza, że na Wołyniu. „Kostopol? Gdzie to u licha leży?!?” - Pomyślał Dunin wściekły; słowa: „sprawa nie wygląda do końca tak...” były wręcz zgryźliwą i gorzką jednocześnie ironią... Plan Weroniki, nota bene, szlag trafił – był sam, więc wysyłanie kogokolwiek do Paryża było niemożliwe... On sam musiał jechać na Wołyń. Tylko jak rozegrać całą resztę spraw związanych z tym „bajzlem”? Jakiś wariant sprawy trzeba będzie przedstawić Albertowi Forsterowi... On już był dostatecznie mocno zaplątany w sprawę i musiał dalej w niej tkwić...
List Weroniki złożył na kilka części i wcisnął do zewnętrznej kieszeni spodni, musiał się go szybko pozbyć... Wstał od stołu i odchylił kotarę:
- Proszę mi podać kilka kartek papieru i coś do pisania...

Po chwili zniknął znów za kotarą i szybko skreślił kilkanaście słów na jednej z kart: „Spoglądaj na wschód / 17 / wyższość i kompetencja / 48 / 25 / 34 / 20 / zamkniecie / 54 / ociosany kamień / 29 / 56 / 68.” Odczekał, aż atrament przeschnie i złożył kartę po skosie tworząc zagięcie, a następnie na trzy jak list i włożył do skrzynki pod pudełko z laki. Drugą z kart kilkakrotnie poskładał pod różnymi kontami, a następnie złożył na cztery, a dwóch z ośmiu niewielkich stron umieszczając piktogramy przypominające... nic nieprzypominające. W rogu umieścił cyfrę 74 oraz zdobny inicjał T. Tą kartkę umieścił nad pudełkiem z laki i zamknął skrytkę. Z miną wartą znacznie lepszej gry wrócił do dyrektora i namiestnika...
- Chciałbym umieścić skrytkę w swoim miejscu. Skrytka jest dalej użytkowana na tych samych zasadach na jakich była zdeponowana do tej pory – zwrócił się do Janika – jeżeli wymagane są jakieś opłaty niezwłocznie je uiszczę...

- Doskonale – dodał po chwili kiedy skrytka zniknęła na swoi miejscu. Uścisnął, ciągle spoconą, dłoń dyrektora i wyszedł z pomieszczenia sejfu. - Muszę z panem porozmawiać na osobności panie Forster... - dodał na schodach wychodzących z piwnicy, w której mieścił się sejf.


Kiedy byli już sami, w obszernym holu cicho i szybko zrelacjonował Albertowi:
- Sprawa uległa znacznemu skomplikowaniu. Z mojej wiedzy i informacji zawartych w skrytce wynika, że przedmiot został rozłożony na dwie części. Jedna z nich faktycznie znajduje się w tej skrytce w niepozornym pudełku z laki. Druga jest ukryta gdzieś w środkowej, może wschodniej Europie... - zaakcentował słowo „wschodniej” ponownie kierując myśli Fostera w kierunku talizmanu mającego zapewnić Hitlerowi nieśmiertelność... śmieszne, ale to też była karta... Kontynuował: Będę potrzebował w miarę najdokładniejszą mapę Europy środkowo-wschodniej, aby zrozumieć wskazówki zapisane dla mnie w skrytce... W obecnym czasie nie jest wskazanym, abym zabierał znajdującą się w Gdańsku część; zwłaszcza, że uważam ją za ważniejszą. Udam się na poszukiwanie drugiej i z nią wrócę do Gdańska, aby złożyć przedmiot w całość i przewieźć do Berlina... Ktoś próbował się dostać do skrytki, tak mi się wydaje, choć być może skrytka była uszkodzona już wcześniej... Jeżeli to dyrektor to obecnie jest przekonany, że w skrytce nie ma nic wartościowego... Jednak, jeżeli byłoby to możliwe – zaleciłbym jego obserwację... Panie Albercie – przekażę panu klucz oraz szyfr do skrytki – w razie gdyby coś mi się stało i nie powróciłbym w przeciągu dwu tygodni – proszę wyjąć pudełko ze skrytki oraz znajdujące się tam karty. Tą znajdującą się pod pudełkiem, złożoną jak list proszę zniszczyć – opisuje ona miejsce gdzie znajduje się cześć druga artefaktu... Miejsce to również panu przekażę – jak tylko je ustalę. Górna opisuje sposób w jaki należy dokonać połączenia. Tą kartę proszę przesłać razem z pudełkiem z laki oraz listami, które panu przekażę do Berlina. Wszystkie dokumenty przygotuję jak najszybciej... Albercie – obdarzam Cię wielkim zaufaniem, ale uważam, że nie zawiedziesz ani nas, ani tym bardziej Furhera. Jedźmy. Nie powinniśmy tu zbyt długo przebywać... - zakończył nie dając Forsterowi czasu na zadawanie pytań, choć pewnie i tak będzie musiał jeszcze mu nakłamać...
 
Aschaar jest offline