Jej natura warzyła się właśnie w kipieli i grzała w nazbyt wznieconym ogniu.
Dość tego! Ile znieść może niewinna dusza kobieca?
Roześmiała się obłąkańczym śmiechem gdzieś pomiędzy „krwią” a „ Kochana”, a może tuż po? Nieistotne. Dość miała już bycia marionetką. Chciała mieć swój udział w realizacji dzieła. Nie tylko statystką, nie tylko aktorką, lecz...
- Grasz swą rolę zaiste barwnie i malowniczo. Nic dodać , nic ująć. Wzruszasz, przerażasz, fascynujesz i budzisz obrzydzenie. Wiesz o tym z pewnością, a jednak wygrywasz swą muzykę, deklamujesz swoje wiersze, wabisz, nęcisz, intrygujesz, odstraszasz.
Musiało go to zaskoczyć z pewnością. Przemiana , która w niej następowała, nie mogła być przewidzianą. Popatrzyła mu w oczy, szukając kolejnej możliwości przytarcia zarozumiałego nosa. - Zapewne masz w swej głowie zapamiętaną recepturę na zaślepioną ukochaną. Głupią dzierlatkę. Idiotkę najpewniej. C'est la fin. Ja już dłużej nie mogę. Koniec gry.
Oszczędź mi parafraz, metafor, paraboli i wszelkich innych środków poetyckich. Spójrz mi w oczy i powiedz dlaczego ja? Dlaczego inne? Nie ubarwiaj, nie uciekaj się do przenośni, opowiedz kim jesteś, co myślisz i dlaczego jednak ... skłamiesz?
__________________ A quoi ça sert d'être sur la terre? |