Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2010, 14:15   #107
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Halfling biegł za gadziną, szykując się do strzału. Zgodnie z przewidywaniami potwór miał zamiar odlecieć z jaskini. Zapewne wykurowałby się w bezpiecznym miejscu i na nowo rozpoczął terror. Pewnie i tak by się stało, gdyby nie dwa szalone kurduple, ścigające swoją ofiarę.
Grymas wojownika, niezwykłej zaciętości i poświęcenia odmalował się na twarzy Tupika gdy biegł za wrogiem. Czuł się niemal jak mały kundelek przeganiający właśnie jakieś olbrzymie bydle. Czuł się przez moment tak, jak gdyby potwora uciekała tylko przed nim. Było to niezwykłe uczucie, rzadko doświadczane przez Tupika.

Szybko podpalił załadowane kulki i cisnął nimi w potwora, niestety olej nie zajął się od ognia, prawdopodobnie dopiero iskry wywołane przez topór rozcinający łuski potwora zaprószył ogień i podpalił oliwę rozlaną na cielsku stwora. Ta miotała się jeszcze przez chwilę, co dla halflinga było dowodem, że nie umarła od ciosu topora. Chwilę później padła. Tupik w pierwszej chwili począł dogaszać resztki olejowych płonących plam, jakie pozostawiły kulki na jego drzewcowej procy. Dopiero chwilę później – o ile krasnolud nie wykorzystał tego momentu, doskoczył do bestii wyłupując jej gałki oczne aby upewnić się, że nie żyje, no i pozbierać przy tym nieco komponentów, za które magowie zapłacą pewnie fortunę…

Cieszył się niczym małe dziecko…znów…tym razem jednak na serio. Pokonał wielką bestię, co prawda nie wiedział jeszcze jak to to się nazywa, jednak był pewien, że zabójca trolli miał pojęcie co to jest. Zamierzał się go o to spytać, gdy już wszechogarniająca euforia opadnie, uwalniając halflinga najpierw uścisku emocji.

Zamierzał najpierw wykroić oczy gadzinie, tak na wypadek gdyby jeszcze żyła, dopiero później zamierzał zebrać kolejne zdobycze jak kły, rogi, pazury czy łuski. Zamierzał przy tym użyć małej piłki z medycznej torby którą trzymał na wypadek amputacji kończyn. Nie zamierzał zapomnieć o języku bestii. Zająłby się i organami wewnętrznymi gdyby nie były tak wielkie… Przy wszystkim skakał i śpiewał ze szczęścia, co rusz zmieniając pozycję i zajmując się kolejnym trofeum. W ostatniej chili pomyślał o ogonie stwora i postanowił odkroić jego końcówkę...prawdopodobnie kolejny dobry składnik...

Na koniec, jakby przypominając sobie o realnym świecie, pomodlił się do Pheniasa i rozpalił fajkę, nabijając ją halflińskim zielem. Dopiero teraz czuł, że może chwilę odpocząć. Musiał jeszcze tylko sprawdzić co ze „Skałą”, może trzeba będzie uspokoić zwierzę po walce, no i zapoznać nieznajomych, z którymi jak na razie łączył ich tylko wspólny trud walki z bestią. Domyślał się, że to grupa ze wsi, ale też i nie był pewny, bo nie było nimi kobiety, sprawczyni zła i deprawacji w wiosce, a przynajmniej tak mówił druid…

Gdy zabawę w trofea miał już za sobą, a kuc został uspokojony, przywitał się z resztą ludzi i nie ludzi.

- Witajcie jestem Tupik, Tupik „Grotołaz” właściwie. Czy to nie wy podróżowaliście z niejakim Skjelbredem? Żaden z was mi na kogoś z Norsyki nie wygląda, no ale cóż mogę się mylić…

- Caleb Thorgaal - przedstawił się krasnolud. - Wdzięcznym Ci za opatrzenie mych ran, co mi ta pinda zadała. Odpłacę się przy okazji.
- A nie ma sprawy, dzięki za pomoc w ubiciu bestii. Sam nie dałbym rady - powiedział wywołując niemal oczywisty śmiech. Nikt nie wątpił, że halfling sam nie miałby żadnych szans z poczwarą, ale tez nikt już nie mógł powiedzieć, że bez halflinga poszłoby z bestia łatwiej... A co to w ogóle była za bestyja?? jeszcze się na taka nie natknąłem...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 21-01-2010 o 23:12.
Eliasz jest offline