- Rzucić do gardła? - głos wydobywający się z wilczych szczęk był dość zniekształcony, ale zrozumiały. Najwyraźniej Mallai miał wprawę w porozumiewaniu się w zmienionej formie - Póki co nie mam ku temu żadnego powodu. Póki co. Ale nie myśl, że te zapewnienia o braku zainteresowania mnie przekonają, Lantańczyku. Niejeden już tak mówił, a potem miałem problemy w postaci wściekłej tłuszczy uzbrojonej w srebro. Jakby to miało im w czymś pomóc... - tak naprawdę Mallai'owi po prostu nie spodobało się nazwanie go ,,wilczkiem".
Zmiennokształtny splunął z irytacją i podszedł do zwłok. Odruchowo starał się nie oddychać nosem, gdyż w tej formie zbyt dobrze czułby swąd zgnilizny, jednak okazało się, że ciało nie wydziela żadnego zapachu. Przyjrzał się trupowi i wysłuchał słów aasimara, kiwając w zrozumieniu wilczym łbem. - Najwyraźniej śmierć nie przeszkodziła mu w bieganiu i wrzeszczeniu na całe gardło. Nie wiem jak wy, ale ja wolę sprawdzić, o co w tym chodzi. Po trupach, znaczy się tropach do celu - po tych słowach Mallai ruszył spokojnym po śladach wieśniaka
Ostatnio edytowane przez Sindarin : 18-01-2010 o 20:08.
|