Borinowi udało się zabić jednego z przeciwników, wbijając swój topór w jego klatkę piersiową. Mężczyzna spojrzał w tył, zauważając kolejnego przeciwnika. Umierający człowiek szarpnął się w tył, co ułatwił oswobodzenie topora z ciała mężczyzny. Broń przecięła powietrze i zablokowała nadciągające cięcie.
Krasnolud wykorzystał siłę rozmachu i zbił miecz na tyle daleko, że odsłonił sobie przeciwnika. Natychmiast wymierzył mu kopnięcie w piszczel. Chciał przewrócić przeciwnika a następnie rozwalić jego głowę swoim ostrzem.
Ten jednak wyciągnął wnioski ze śmierci swego towarzysza. Gdy tylko poczuł ból w nodze
odskoczył w tył.
W tym samym momencie przeciwnik, który jako pierwszy oberwał zdążył się otrząsnąć i ponownie zaatakował Borina.
Krasnolud rozejrzał się szybko dookoła i ku jego zdziwieniu, zauważył, że w pokoju robi się coraz luźniej. Liczba osób znajdująca się w nim momentalnie spadła. Może to iluzja rzucona przez chłopaka przestawała działać, albo właśnie rzucił kolejne zaklęcie… Czort wiedział. Mężczyzna miał inne zmartwienia na głowie. Przed nim była jeszcze dwójka przeciwników, o ile któryś z innych napastników nie wpadnie na pomysł wejścia do kręgu. Mała możliwość ruchu nie pozwalała mu na szybkie i skuteczne ataki. Był zmuszony do bawienia się w „kto kogo zaskoczy” czego nienawidził. Zawsze wolał otwartą przestrzeń, kilka tysięcy kompanów i tyle samo oponentów… Stare, dobre czasy.
Krasnolud ruszył wielkim susem do przodu rycząc przy tym dodając sobie motywacji. Wziął szeroki zamach toporem i uderzył od boku w krasnolud, który był bliżej niego. Napiął wszystkie mięśnie i wykrzesał z siebie tyle siły i tylko mógł znaleźć i uderzył. Chciał uderzyć tak potężnie, żeby przebić się przez ewentualny blok przeciwnika i otworzyć toporem jego klatkę piersiową.
Taka akcja pozbawiał go możliwości sparowania innych ciosów wymierzonych w niego, więc jedyną obroną, jaka mu pozostała były uniki. Chciał jednak zrobić to szybko i na tyle precyzyjnie na ile pozwalała mu jego sytuacja. |