Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2010, 22:15   #30
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Im dłużej trwała wizja, tym więcej siły woli wymagało od Grau, aby utrzymała się na dygoczących łapach. A może jedynie wizja pozwalała jej jeszcze ustać?

Kiedy wszystko się skończyło, drące nogi nie wytrzymały i Kocica wyzuta z sił:
1) Najpierw jej łapy osunęły się do krwi,
2) dzięki czemu z całej pary bezwładnego ciała uderzyła szczęką w brzeg misy
3) przy okazji wypadając z niej na podłogę.

Filozofom pozostawiła rozważanie, dlaczego zawsze najpierw opada głowa i czemu siła grawitacji jest tak niemiłosierna.

Mi...

- ...AU - rozdzierający, bolesny głos wydobył się z jej małego ciałka. Leżała na boku, ciężko oddychając. Czuła się, jakby ktoś kręcił ją w kółko, a ona wylądowała na ścianie. Albo jakby nawąchała się waleriany. Jej Sploty pulsowały doprowadzając jej zmysły do szaleństwa - piekło jakby jej ktoś rozgrzane patyki do skóry przykładał. Zabrudzający je kolor szkarłatu, powoli parował.

Ktoś się nad nią pochylił. Chyba chciał ją pogładzić, dotknąć.

- NIE RUSZ! - warcząc zerwała się, kolebiąc, ledwo utrzymując równowagę zaparła się o nogę misy. - ZOSTAW! - fuknęła.

Chciała zniknąć, ale przy próbie przez całe jej ciało przeszedł tak bolesny skurcz, że aż zobaczyła białe muszki przed oczami. Ponownie się zachwiała.

Nie, nie mogę zniknąć! Nie... nie... NIEMOŻLIWE!

Musiała uciekać! Chwiejnym krokiem zatoczyła się w kierunku najbliższej ściany. Wszystko zdawało jej się takie płaskie. Wpakowała się mordką prosto w kamień z pelargonią. Potrząsnęła łebkiem. Już pewniej na nogach wyminęła go i przywarła do ściany za jakimś jeszcze zmrożonym Salatrusem. Zaczęła się trząść. Jej skóra nie dość, że paliła, to jeszcze futro przestało chronić przed zimnem.

Rozejrzała się po sali. Nie była w stanie określić dobrze odległości. Miejsca w przestrzeni poszczególnych przedmiotów. Echolokacja, którą postrzegała świat od urodzenia, po prostu zniknęła.

Zaczęła trząść się z zimna, a zwinięcie się w kulkę nie pomogło. Jej lewa łapka krwawiła. Polizała ją. Rana powinna się zasklepić, tymczasem krew płynęła dalej.

Gatti zamknęła się oczy, przylgnęła całym bokiem do lodowatej ściany i zaczęła mruczeć.

TERAZ zaczęła się naprawdę bać.


***

Powiadają, że każdy może być palantem, ale decyzja, by nim zostać, jest ściśle osobista. Tą decyzję już dawno podjął Flyx. Wiedział on doskonale, że w życiu nie dojdzie do niczego, jeśli sam sobie tego nie weźmie. Dzisiaj stał właśnie pośrodku dziczy nieznajomych mu ras, koło niego waliły się gruzy rzeźb Salartus, a on sam czuł się dość nieswojo. W głębi duszy powiedziałby nawet, że ktoś skradł jego mojo. Wiecie co mam na myśli. Na całe szczęście nadal tliły się w nim instynkty Grudrona.

Podszedł do - jak mu się wydawało - najlepszego reprezentanta skorego udzielić mu jakiś sensownych informacji. Jednak pannica odskoczyła, gdy tylko Grudon spróbował jej dotknąć.

Tak, tego jeszcze brakowało. Wielkiego diablęcia pytającego o wskazówki drogowe.

Kocica cofnęła się, jak najdalej mogła, w głąb szpary między ocalałą figurą lodową, a ścianą. Zamknęła oczy. Może jak będzie udawać, że jej tu nie ma, to osobnik ten sobie pójdzie?

- Spokojnie miła pani, nie mam żadnych niecnych intencji. Wszystko, co mogłaś usłyszeć o mojej rasie, jest mocno przereklamowane.
szczególnie w tej chwili. -dodał w myślach.
- Mogłabyś mi powiedzieć, co też u licha się tu wydarzyło króliczku ? - Zapytał mrucząc pod nosem każdą literę r. Usiadł przy tym wygodnie koło kotki w pozycji kwiatu lotosu. Swojego ogona dyskretnie używając za osłonę krocza. Jak się okazało Pytia Flyxa dyndała spokojnie w powietrzu, i, jak przystało na męskiego Grudona, była sporych rozmiarów.

Nie, udawanie nieistnienia nie przeszło. Kocica trzęsąc się z zimna obrzuciła irytującego osobnika zeźlonym wzrokiem. A chciała się tylko schować i żeby o niej wszyscy zapomnieli!
- Czy ja wyglądam na białą, niewinną kulkę z długimi uszami? - żachnęła się Grau. - Albo na informację turystyczną? Idź sobie, przeszkadzasz mi w "chowaniu się przed całym światem". - Chociaż z drugiej strony. Był duży, masywny. - Ale skoro już musisz tu siedzieć, to odwróć się do mnie plecami, lepiej będziesz mnie zasłaniać.

- Wszystko dla ciebie słodka. - Grudon odwrócił się do Grau plecami, zasłaniając ją przy tym swym masywnym ciałem.
- Twe okrągłości na pewno nie są niewinne. Bez urazy maleńka, chciałem tylko dowiedzieć się kilku drobnych faktów.
Masz stałego partnera ? Przebiegło Flyxowi przez myśl. Jednak szybko zmusił się do powrócenia do właściwego tematu.
- Zrozum mnie, leżałem sobie wraz z moją kobietą spokojnie jak obrzędy nakazują czwarty rok w mojej pieczarze. Wspólnie spędzaliśmy bardzo, ale to chciałbym podkreślić, bardzo intensywne chwile a tu ni z tego ni z owego obudziłem się tutaj. Opiekunki doskakują dookoła jakiś wypierdków. Żony nie ma u boku, a ty wyglądasz jak Salartus, który nie oleje brata w potrzebie. Więc?
Flyx odwrócił głowę spoglądając wzrokiem słodkiego szczeniaka w stronę Grau.
- Pomożesz potrzebującemu ?

"Szczeniaka"

Geny felini w jej krwi obudziły się nareszcie, łagodząc powoli ból. Zresztą szkarłat już właściwie całkiem wyparował. Dobrze, że przynajmniej nie straciła kontroli nad Splotami. Wtedy mogłoby się zrobić nieciekawie.

Gdyby powiedział to innym tonem, pomyślałabym >>ckliwa historyjka<< Ale to Diablę. Grudrony są szczere do bólu, przepakowane hormonami i to określenie zupełnie do niego nie pasuje. Ale ta mina szczeniaka kusi we mnie ciemną stronę, żeby go w trąbę zrobić.

- A co ty, po jałmużnie chodzisz? - sarknęła. - Nie wiem, kto Cię tu przytargał. I czemu Cię zamrozili, ale widocznie się rozchorowałeś. Wiesz te plotki, że Salatrus mają się coraz gorzej, że jest nas coraz mniej itd. mają więcej do czynienia z prawdą, niż byśmy chcieli. Opiekunki zgoniły samobójców i zaproponowały rytuał, żeby się dowiedzieć, jak ta banda niedoświadczonych pysiów mogłaby uratować tyłki pozostałym rasom. Po krótce, rytuał się nie udał, obecni tutaj kwalifikują się do zszywania, widocznie rozbiłam... ło się - szybko się poprawiła - kilka lodowych figur, które zatrzymywały postępy choroby. Wybacz, że miałeś tę niewątpliwą przyjemność bycia jedną z nich. To tak w telegraficznym skrócie.

- Jak to chory ?! - Grudon spojrzał podejrzliwie na swoje genitalia. Pomacał - jak mu się wydawało - dość dyskretnie swoje przyrodzenie.
- Nie, żadna choroba mi nie groźna. Nie no gdzieżby znowu. - Nastąpiła niezręczna pauza podczas, której Flyx wstał jakby rażony piorunem. Odchrząknął głośno, rozprostował skrzydła i spróbował zionąć ogniem. Z jego ust zaś wyleciało coś, co można nazwać małą ciemnozieloną ćmą.
- Co do ludzkiego orgazmu ma to znaczyć ! Gdzie mój ogień ?! Gdzie mój płomyczek ?
- Wiesz może drobniutka kto jest odpowiedzialny za spieprzenie tego rytuału ?! Chętnie się z tym Salartus rozmówię.

Tak, nie ma jak dyskretny wielki potwór, który mówi "gdzie jest mój płomyczek?". Niezależnie od tego, czy Diablę posiadało swoje ogniste zdolności, czy nie, ewidentnie szykowała się dobra zabawa. Gdyby tylko Grau nie musiała dalej podróżować z tą niedorobioną gromadką! Wskazałaby od razu kogoś, kogo nie lubi. Strach dalej trzymał Kocicę za ogon i nie wypuszczał z załomka skalnego, ale rozejrzała się bystro (acz płasko) po obecnych. Kto ją zdenerwował na tyle, aby zasłużyć na manto?

Wyczuła paskudny zapach. Może unieszkodliwić źródło owego smordu, zanim się potrują? Grau zlokalizowała owo zielone duże coś, co tak niemiłosiernie dawało. Co więcej, pierwszy raz je widziała i zdaje się ostatni - do Drużyny Dziesięciu Boleści nie należało. Mackowaty już ma problemy z Zaurem (a dobrze mu tak! Już będzie wiedział, gdzie łap nie wsadzać!!)
- Ja tam za przekaźnik robiłam, także mogę się mylić, ale od tego Zielonego i Śmierdzącego bije takie straszne poczucie winy: to musi być jego sprawka! - rzuciła pewnym głosem, przybierając wygodniejszą pozycję, aby w spokoju i zupełnie bezpiecznie obserwować dalszy bieg wydarzeń.

Flyx pobiegł rozwścieczony w stronę schorowanej anielicy. Rzucił się na nią, przewrócił na ziemię i bez namysłu rozpoczął bójkę.


============
dodany fragment by Latilen & Kabasz - czytać uważnie ;p!
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline