Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2010, 22:26   #133
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Ziemia po raz kolejny raz tego dnia zadrżała a przez wąski uskok przewalił się grzmot pękających skał. Innymi słowy sama radość. Spanikowana kobyła szarpnęła gwałtownie w momencie, gdy Kurt zabierał się do przerzucenia przez uskok linę przywiązaną do jej łęku. Rozsądek kazał mu puścić linę jednak wrodzone przywiązanie do ciężko wypracowanej własności trzymać ile sił w garści…

Jednak już po kilku metrach zdał sobie sprawę, że prędzej kobyła wyrwie mu ramię niż się zatrzyma. Galopowała oszalała ze strachu po górskiej ścieżce. Puścił linę. Cały był pokryty śniegiem, lodem i drobnymi kamieniami. Twarz czerwona z wysiłku a oddech płytki i nierówny… nie wiadomo czy bardziej ze zmęczenia czy z emocji. Odrętwiała dłoń dalej jakby zaciskała się na oddalającym się sznurze. Odprowadził głupie zwierze wzrokiem za najbliższy załom skalny i spróbował wstać z klęczek.

Krajobraz po bitwie i ruchach górotworu był, jaki był. Cześć z nich żyła, ku niemałemu zaskoczeniu starego wojaka. Jak udało im się przetrzymać atak zielonej hordy a potem lawinę kamieni i rozstępujący się grunt tego nie wiedział. Jednak trzeźwo myślący umysł podpowiadał mu, iż powinni się martwić chłodem nocy wysokich gór i… właśnie i czymś jeszcze, co dało o sobie znać w czasie walki.

Wrócił do reszty zbierając po drodze swój ekwipunek. Rozrzucona broń, porzucony płaszcz i inne graty. Jego i innych… również tych, którzy polegli.

Pytanie kompana zostawił bez odpowiedzi. Schylał się właśnie, bo drogocenny drobiazg – manierkę z przepalanką. Cała. Nieuszkodzona, a na dodatek przyjemnie ciężka. Oparł się o skałę przyłożył flachę na dłuższą chwilę do ust. Następnie puścił w koło to cudeńko.

- Chyba to jeszcze nie koniec naszych kłopotów. Jak szybko nie dotrzemy do jaskini to możemy tu pomarznąć.
Po chwili dodał. – A jak już tam dojdziemy to nie jestem pewien czy to, co tam zastaniemy będzie nas cieszyło. Niech się mylę, ale coś mi się zdawało, że reszta miała niemiłe spotkanie z czymś wielkim i niezadowolonym.
 
baltazar jest offline