Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2010, 16:42   #215
Chester90
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Bitwa się zakończyła. Ostatnie liny łączące oba statki pękły lub zostały odcięte i fregata powoli pogrążała się w morskich odmętach. Mordimer pozwolił sobie na chwilę odpoczynku i wytchnienia. Po raz pierwszy przeżył morską bitwę. Tyle nie potrzebnej śmierci wśród marynarzy. Czemu jednostka Waterdeep postanowiła ich ścigać i czemu wcześniej w porcie straż miejska nastawała na ich życie? Na te pytania chętnie poznałby odpowiedź. Możliwe, że czarodziejka uratowana przez Paula może coś o tym wiedzieć trzeba ją będzie przesłuchać, jak już trochę ogarną to zamieszanie. Póki co chwila wytchnienia mu się należy.

***
Kapłan razem z innymi zebrał się przy rannych. Nie potrzebna mu była zachęta kapitana, by zacząć prosić o łaskę Tymory dla nieszczęśników. Nieruchadła… Co za idiota. W ogóle się nie zna na powołaniu służeniu bogini. Wszak żadnych ślubów czystości nie składał. Kretyn. No, ale trzeba się zająć ranną, bo gotowa tutaj umrzeć z powodu upływu krwi lub wyziębienia.

Pochylił się nad ranną i obejrzał rozcięcie na skroni. Urwał kawałek tkaniny i otarł ranę z krwi. Natychmiast potem przycisnął dłonie do rany i wzniósł modlitwę:

- Uśmiechnięta Pani Twój sługa prosi o udzieleniu mu mocy potrzebnej do niesienia pomocy. Udziel mu jej, by mógł pomóc tej, która dzięki szczęściu wywinęła się śmierci.

Z rąk kapłana popłynął ponownie złoty blask, a rana najpierw przestała krwawić, a następnie błyskawicznie się zabliźniła. Na końcu nawet blizna zniknęła pod napływem boskiej mocy. Mordimer oderwał ręce od elfki i zadowolony przyjrzał się swojemu dziełu. Nieźle, całkiem nieźle w leczeniu staje się coraz lepszy. Chwała niech będzie Tymorze.

- Ocucić doradzam już zwykłym potrząśnięciem. Nie chcę marnować mocy, kiedy jest tylu rannych.

To powiedziawszy podszedł do marynarza ze złamaną nogą. Ten widząc wcześniejszą moc uzdrowicielską, bez oporów wyciągnął uszkodzoną koniczynę. Nic poważnego, a raczej nic od czego by się umarło.

- Może trochę boleć. – mruknął i szybkim ruchem nastawił kość, która na właściwe miejsce wróciła z trzaskiem. Marynarz krzyknął z bólu, ale kapłan się nie przejmował. Wzniósł szybką modlitwę i kość się zrosła, a ból minął. Tym razem z piersi żeglarza dało się słyszeć westchnienie ulgi.

- Kto następny potrzebuje pomocy?
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline