Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2010, 08:43   #219
Nathias
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
-Jak to rozpieprzona? - warknął Sorin
-No tak. Kula przeorała całą kajutę. Staramy się wyciągnąć co najpotrzebniejsze.
Sorin rozpił gąsiorek z rumem ze złości.
-Psia mać!
Nie dobrze. Jedyna osobna kajuta to właśnie była kajuta kapitana. I gdzie teraz ulokować panienkę?
Załatw odosobnioną kajutę dla niej. Trzeba jej związać ręce i usta, by nie mogła czarować. Trzeba to zrobić delikatnie, by nie zrobić jej krzywdy. Chcę ją po powrocie puścić wolno. Mimo iż jest moją konkurentką, nie mogę dopuścić by tak po prostu ją zabito. Nie zginęła z honorem w boju, to będzie traktowana jako jeniec.- tłumaczył kompanowi -Masz wpływ na tych ludzi. Niech trzymają się od niej z daleka.
Zdawało się jakby marynarz w ogóle nie słuchał
-Hej, Sorin! - krasnolud potrząsnął ramieniem mężczyzny
-Tak. Wiem to lepiej niż ci się wydaje. Tego wielkoluda też trzeba gdzieś zamknąć. Ale napewno nie z czarodziejką, bo jak ją zobaczy to zrobi z niej mieloknę. Jeszcze nie byłeś pod pokładem co? To jest jedno wielkie pomieszczenie do spania. Gdzie się tylko dało wiszą hamaki. Żadnych pokoi, żadnych łużek. Nie mówiąc o prywatności. Jak ją tam zostawimy to te małpy rozdmuchają jej zadek szybciej niż ty bąki puszczasz.
Sorin podrapał się po głowie.
-Dobra mam pomysł. Chodz.
-Hej wy dwaj. - zawołał dwóch majtków
-Widzicie tą panienkę? Dobrze. Macie jej pilnować bardziej niż cnoty swoich sióstr zrozumiano? A jak się dowiem, że coś z nią majstrowaliście, to będziecie żałować, że was enuchami nie zrobiłem. Jasne?
Obaj pokiwali głową i polecieli do czarodziejki.

Sorin i Stormak szli pod pokład.
-Mamy tutaj starą celę. Mieliśmy ją rozmontować, bo i tak nitk z niej nie korzystał. Kiedyś była jako straszak na załogę, lub jak trafił się jakiś bogaty kupiec, któremu życie bardzo drogie było, jeśli wiesz co mam na myśli
Uśmiechnął się pod nosem.
-W każdym razie nikomu się nie chciało za to brać. Zawsze coś ważniejszego do roboty było. Teraz beczki z rumem tam stoją, co by łatwy dostęp do nich był. Wystawimy je i będzie gdzie twoja znajomą usadzić.

Gdy zeszli pod pokład uderzył ich lament rannych kompanów i ogólny chaos po bitwie.
-James, co to ba byc do stu diabłów? - krzyknął Sorin, gdy zobaczył jak kilku marynarzy dobierało się do skrzyń z suchym prowiantem.
-Zrób z nimi porządek, zanim to kapitan zobaczy. On już taki uprzejmy nie będzie!
Mężczyzna skoczył do tamtych. Odrzucił ich od skrzyń. Nie było słychać co im powiedział, ale w każdym razie poskutkowało.
-Ciągle trzeba ich pilnować. Inaczej w tydzień wyżerliby zapasy na rok. James to pokładowy kwatermistrz. Bardzo dobry kwatermistrz. Jak się uprze to sam Harvel nic nie zdziała.


-James podaj klucze do rumowni!
Mężczyzna ściągnął z pasa pęk kluczy i rzucił Sorinowi. Bez problemu wydobył odpowiedni.
-Co tak patrzysz na mnie? odparł widząc dziwną minę czarodzieja.
-A o rumownię ci chodzi. To James wymyślił. Nikt nie wie ską wytrzasnął taki pomysł.
Zamek ustąpił ze zgrzytem.
-No to teraz wystawiamy.
Przed nimi stała góra beczek. Zapas dla całej załogi na kilka miesięcy.
-Wystarczy tylko te z brzega. Tak, żęby był dostęp do leżanki i trochę miejsca do spacerów, hehe.
Kilku marynarzy podbiegło pomóc.

Kiedys kończyli okazało się, że musieli wystawić prawie jedną trzecią beczek.
-Więcej tego niż myślałem. Dobra chłopaki. Przywiązać je. Tylko solidnie, żeby się nie suwały. Dobra idziemy po naszą lokatorkę.
Chwilę później znów przeciskali się przez dolny pokład w stronę schodów.
Kobieta cały czas była nieprzytomna. Sorin odprawił majtków pilnujących czarodziejki, a ją samą rzucił sobie przez bark.
-Mamy dla niej lokum - odparł do Paula.
-Stormak toruj przejście.
Tym razem zejście pod pokład wzbudziło o wiele większe zainteresowanie.
-Burk, czego się ślinisz? Mało kurew w porcie miałeś? Rusz cię i przynieś jeszcze jeden koc! - warknął na jednego z mężczyzn.
Marynarz szybko zniknął w tłumie i zaraz wrócił z kocem.
Sorin posadził czarodziejkę na leżance, z jednego koca zrobił podgłówek. Chwycił pobliską linę i związał jej ręce bardzo skrupulatnie, żeby się nie uwolniła. Zdjąc opaskę z głowy i zawiązał na ustach, tak żeby nie mogła nic mówić, po czym położył i przykrył kocem.
-Dobra panowie, nic jej nie będzie.
Wszyscy wyszli z celi. Sorin zamknął ze zgrzytem zamek, odpiął z koła z kluczami. Resztę odddał Jamesowi.
-A co do was. - zwrócił się do załogi
-Jeśli kto kolwiek chodźby w myślach dotknie tych krat, powieszę za kutasa na najwyższym relingu jasne? Z przyczyn oczywistych - tutaj pokazał klucz - od teraz zum wydaję tylko ja. - po pokładzie przebiegł szmer.
-James, ustaw warty. Jak się obudzi zawołaj mnie.
-Aye!
-Dobra, wypadało by się teraz napić - zwrócił się do kompana, z uśmiechem poklepując po ramieniu. Klucz wrzucił do sakiewki przy pasie.
'Trzeba jakiś rzemień znaleźć....'
 
__________________
Drink up me hearties, yo ho...
Nathias jest offline