Po wyjściu z samochodu, chłopak uniósł wysoko rękę i zagwizdał, po chwili wylądował na niej sokół, treser spojrzał na niego i pogłaskał, po czym ptak odleciał. - Nic nie wskazuje na to, że w okolicy jest coś podejrzanego. - powiedział głośno po czym zwrócił się do drugiego zwierzaka - Szukaj - pies tylko czekał na ten rozkaz. Od razu wyskoczył z samochodu i zaczął obwąchiwać wszystko dookoła. Gdy Aaron i Peter ruszyli trochę dalej, pies dołączył do nich.
Po krótkim obchodzie doszli do zamkniętych drzwi przy których pies zatrzymał się. Zaczął warczeć w ich stronę. Treser lekko odepchnął go do tyłu i szeptem rozkazał - Cśś, wycofaj się. - pies zamilkł i posłusznie spełnił rozkaz.
- Eh... Kurwa... Czy to znaczy, że ktoś tam jest? Czy może tylko jakieś truchło się rozkłada?- spytał Peter z nadzieją, starając się zachowywać jak najciszej. Nie miało to większego znaczenia, w końcu jeśli ktoś tu jest, zapewne już wie o ich przybyciu, ale póki co wolał być cicho. Póki co. - Aha, i jak u Ciebie z walką? Umiesz się bić, albo coś? Nie widzę, żebyś miał broń...
- To nie oznacza nic dobrego, lepiej się przygotuj. Umiem trochę strzelać, ale rewolwerowcem nie jestem. - Aaron wyjął broń z kieszeni kurtki, powoli odbezpieczył. Cholera, czemu nie zrobiłem tego przed wejściem do budynku. Przywarł plecami do ściany. - Dobra, kto otwiera drzwi? Może kamień, papier, nożyce?
- Pieprzyć to, nie jesteśmy w przedszkolu. Ty otwieraj, ja wchodzę- powiedział szeptem.- Albo nie, otwórz i schowaj się za nie, zobaczymy czy nic na nas nie wyskoczy. Jeśli nie, wchodzę pierwszy. Jasne?
__________________ "Bóg wysmarkał nos, a glutem byłeś ty." |