Hans odłożył ciężko rannego maga pod drzewo. Rozejrzał sie po ludziach otaczających go.
- Miło mi, nazywam się Hans Gunsche, Rada wysłąła mnie do pomocy wam. - Rzekł Hans - Wydaje mi się, ze jesteście wszyscy trochę chociaż ranni.
Hans wyjął swój magiczny "kamyczek" i aktywował jego moc. Poczuł przyjemne uczucie lekkiej głowy. Jak zawsze, gdy go używał. (w teorii, drogi MG, to powinno ich leczyć, zgodnie z kartą ^^)
- Ten kamień ma moc uzdrawiania. Powinien uleczyć większość waszych ran. Na tego tam pod drzewem potrzebne są nieco mocniejsze rzeczy. A piwo nic mu nie da, a magowie tym bardziej nie powinni nic pić. Chyba ze miksturki leczenia.
Gunche zaczął przetrząsać swój plecak w poszukiwaniu odpowiednich miksturek. Jednak to, co znalazł było jeszcze troche za słabe. Postanowił skorzystać ze swojej księgi. Podszedł do rannego i dość prostym czarem spróbował uleczyć chociaż część ran Ae'rontiera. Postanowił zastosować prosty czar.
-Cinzilbaz eis eicam ynar.
Jednocześnie zaczął wyjmować jedną ze swoich butelek z pokrzepiającym napojem. I tu ogarnął się że:
- A gdzie wcięło Olka? I czemu mówicie Ciągle, ze ktoś was zdradził? No i wreszcie... kogo ty byś wybrał na kandydata?- Popatrzył na skrytego pod kapturem elfa. "To stworzenie Boskie coraz bardziej mnie intryguje..." |