19-01-2010, 17:46 | #81 |
Reputacja: 1 | Xaraf dochodził do siebie. Rozejrzał się. Był tylko w starej koszulce i lnianych spodniach. "Cholera! Moja zbroja i miecze!" Spostrzegł wiszącego trupa. - Od razu wiedziałem, że z tym idiotą coś nie tak. Patrzył chwilę na wiszące truchło, po czym powiedział: - Muszę odnaleźć mój ekwipunek. Idźcie, złapię was. Nie może być daleko, na pewno jest gdzieś w lochach. Dzięki mocy golema, szybko odzyskiwał siły. Po chwili zniknął znowu w ciemnościach budynku.
__________________ Po prostu być, iść tam gdzie masz iść. Po prostu być, urzeczywistniać sny. Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć. Po prostu być, po prostu być. |
19-01-2010, 19:12 | #82 |
Reputacja: 1 | -To tak się traktuje człowieka, który uratował dupę twojemu przyjacielowi?- "Dobrze, że przybyłem w samą porę, by im pomóc, Rada nie myliła się... jak zwykle zresztą". Tak oto myślał Hans, kontemlpując wygląd ludzi, których przyszło mu uratować. Stał przed wami niewysoki człowiek w dość podeszłym wieku, na oko koło 40. Cera jego wygląda, jakby była lekko opalona, ma szare oczy oraz czarne kręcone włosy. Na twarz ma naciągnięty kaptur, na sobie nosi lekką skórzaną zbroję. U pasa wisi jednoręczny mieczyk, w ręku dzierży laskę z drewna z dużym zielonym oplecionym korzeniami kryształem, a przez ramię ma przerzuconą księgę na srebrnym łańcuchu. -Grzeczność nakazuje, abyście się przedstawili... choć nie wiem, jak to jest z tą dzisiejszą młodzieżą. Tak czy inaczej, ja jestem Hans Gunsche, zostałem wysłany do tego miasta, aby dołączyć do grupy ludzi. Na wasze szczęście was znalazłem.- Spojrzał po kolei, na elf, zabójcę, rycerzyka i maga. "Świetnie, wysłano mnie na pomoc młodzieniaszkom. Narwany elf, bojący się światła zabójca, rycerzyk i mag, który prawie poległ... No nic, trzeba będzie się jakoś z tym pogodzić" Hans spojrzał an wejście do lochów. Z tego, co zdążył zobaczyć podczas tego krótkiego pobytu w tej norze było tam dużo przejść, drzwiczek i tym podobnych miejsc, w których nie spieszyło mu sie znaleźć. Jako druid ziemi nie lubił ciemnych, ciasnych pomieszczeń, zwłaszcza lochów. I nagle przypomniał sobie słowa wypisane na kartce. -Który z was to ten cały Ae'rontier czy jak my tam? Chcę wiedzieć, kto ma mi być... pf, szefem.- Ostatnio edytowane przez McQusownik : 19-01-2010 o 19:18. |
19-01-2010, 19:30 | #83 |
Reputacja: 1 | Nic do niego nie docierało... Ae'Rontier był wyprany z uczuć. Jego martwe oczy patrzyły w jakiś bliżej nieokreślony punkt... patrzyły niczym w pustkę. Gdyby go nie podtrzymywano runął by na ziemię. Był całkowicie wykończony. Zwieracze puściły podczas tortur, przez co od jego szaty śmierdziało uryną i kałem. Ale to go w cale nie obchodziło, w jego umyśle pozostał tylko chaos i bolesny szum. Nic do niego nie docierało... |
19-01-2010, 19:32 | #84 |
Reputacja: 1 | Aleph rozglądał się dookoła. Raz po raz spoglądał, na każdego ze swoich towarzyszy. - Wiecie. Coś mi się zdaje, że ten cały Estatos to nas zdradził, no nie? odrzekł ironicznie. Spojrzał na Hansa i zapytał: - Co to za Kasztan? "Kasztan, nie Kasztan, przedstawić się trzeba" - Jestem Aleph Zero, ale Ty możesz mi mówić Olek. Zerknął na Ae'rontiera i spytał: - Gdzie ten Twój Wafel czy jak mu tam było? Spojrzał w stronę gdzie poszedł Xaraf. "Mój osprzęt też przydałoby się odzyskać." Nie czekał na odpowiedź maga. Nagle się zerwał i pobiegł sprintem za wojownikiem. Ostatnio edytowane przez Aleph Zero : 19-01-2010 o 19:42. |
19-01-2010, 19:33 | #85 |
Reputacja: 1 | - Przepraszam zacny , druidzie... po prostu myślałem że należysz do tych co nas tu wieżą- powiedział spokojnie elf. Za plecami druida pojawiła się wielka pantera i warknęła. -Silthid , spokojnie to przyjaciel- uspokajał zwierze eleywan. Spojrzał w jakiej sytuacji się znajdują . Nie wiedział gdzie dokładnie są co się stało. " Estatosie a tak ci ufałem , ale mimo coś mi tu nie pasuje". Elf cieszył się ,że wszyscy towarzysze są przy życiu. Przyjrzał się przenikliwie Hansowi. Nie ufał mu jeszcze aczkolwiek był wdzięczny za ratunek. Przybrał formę nocnego łowcy , żeby szybciej odzyskać siły i po to by sprawdzić czy nikogo tu nie ma. -Ae'rontierze , co planujesz od tej chwili dowodzisz nami - rzucił z uśmiechem , zobaczył matowe oczy maga . "Tortury , co? " -Przyjacielu połknij tą kapsułkę , wiem że nie załata to dziury w psychice ale cię wzmocni. - Ja jestem Eleywan , Łowca z Valeren - ukłonił się przed Hansem - A to Silthid , śnieżna pantera , mój towarzysz- wskazał na zwierzę.Rozwinął mapę - Osobiście proponuje iść w okolice Erenen , jest tam sporo rebeliantów a musimy się dowiedzieć co się tu dzieje. - mówił spokojnie spoglądając na pergamin z mapą
__________________ Serce uderza szybciej niż ostrze.Ale mego ostrza nie da się zatrzymać.... gg:1929017 Ostatnio edytowane przez Nero : 19-01-2010 o 20:08. |
19-01-2010, 20:53 | #86 |
Reputacja: 1 | KURNA!!! BRODA JEST MG DO PIĄTKU!!! KAPISZI??!!! |
19-01-2010, 22:07 | #87 |
Reputacja: 1 | Estatos wisiał na jednej z gałęzi wielkiego dębu, kołysany delikatnymi powiewami wiatru. Wasze konie w spokoju skubały trawę nie zdając sobie sprawy z tego co się dzieje dookoła. Ae'rontier - wasz nowy przywódca - nie odpowiadał na wasze pytania. Zupełnie tak jakby ich nie słyszał. Chwilę po tym, jak Hans przestał go podtrzymywać osunął się na ziemię i leżał teraz pod dębem niczym obszczana szmaciana lalka. Po chwili wrócili Xaraf i Aleph, niosąc ze sobą cały skonfiskowany ekwipunek. Po strażnikach nie było śladu. W lesie panowała błoga cisza, nie licząc cichego szmeru liści na drzewach. Teraz wszystko zależało od was. Wszystko było w waszych rękach. Ostatnio edytowane przez BrodaPL : 21-01-2010 o 16:34. |
20-01-2010, 09:51 | #88 |
Reputacja: 1 | Po powrocie z ekwipunkiem, Xaraf zaczął na siebie zakładać zbroję. Na szczęście nie była zniszczona. - Ten, no... Panie Druid. Jestem Xaraf Firebridge. I podobno jestem prawowitym następcą tronu. - podrapał się po bliznach na twarzy i po chwili założył na twarz maskę. Popatrzył na elfiego maga leżącego pod drzewem. - Czy potrafisz go wyleczyć druidzie? Podobno jesteście obeznani w takich sztuczkach... - popatrzył na Hansa. - Eleywan, dzięki za ratunek. Ja proponuję udać się w góry i skonsultować z krasnoludami i goblinami. Z stamtąd pochodzę i z pewnością nas wesprą swoimi toporami i kosturami. Sam Ae'rontier, jak widać potrzebuje wielu dni przerwy od kolejnych przygód, a nic tak nie przyśpiesza powrotu do zdrowia jak krasnoludzki alkohol, pędzony w obsydianowej beczce.
__________________ Po prostu być, iść tam gdzie masz iść. Po prostu być, urzeczywistniać sny. Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć. Po prostu być, po prostu być. Ostatnio edytowane przez SWAT : 20-01-2010 o 09:56. |
20-01-2010, 18:17 | #89 |
Reputacja: 1 | -Nie ma sprawy Xarafie , do usług- Powiedział elf stojący w cieniu drzewa . Ciągle próbował ułożyć sobie w głowie czemu Estatos zdradził. Wyjął strzałe zaczął ją ostrzyć. Spojrzał w bezchmurne niebo, słońce swieciło tak jakby nic się nie stało , bo kimże oni są jak tylko mrówkami próbojącymi zmienić bieg historii. Nagle wszyscy usłyszeli dzwięk pękającej strzały.Eleywan dostał przebłysku. -Zaraz... A jeśli wtedy Alephie kiedy Estatos cię zaatakował już nie żył a był pod kontrolą nekromanty. I to jest bardzo możliwe, Najpierw z Ae'rontierem walczyłem z umarlakiem, mag wpomniał ze gdzie jest umarlak to jest i mag cienia , potem sam z demonem , a Ae'rontier prawdopodobnie zmagał z nekromantą. A jeżeli to nie był jedyny ?. Po za tym ta kartka przy ciele Estatosa 'Nie wszystko jest takie na jakie wygląda'. Jeśli to prawda to mamy przesrane.- Wyszedł z cienia , a jego towarzysze zauważyli skrawek jego twarzy wystającej z pod czarnego płaszcz. -A i musimy wybrać "przywódce " do czasu gdy Ae'rontier wróci do zdrowia, ja proponuje głosowanie.
__________________ Serce uderza szybciej niż ostrze.Ale mego ostrza nie da się zatrzymać.... gg:1929017 Ostatnio edytowane przez Nero : 20-01-2010 o 18:57. |
20-01-2010, 21:03 | #90 |
Reputacja: 1 | Hans odłożył ciężko rannego maga pod drzewo. Rozejrzał sie po ludziach otaczających go. - Miło mi, nazywam się Hans Gunsche, Rada wysłąła mnie do pomocy wam. - Rzekł Hans - Wydaje mi się, ze jesteście wszyscy trochę chociaż ranni. Hans wyjął swój magiczny "kamyczek" i aktywował jego moc. Poczuł przyjemne uczucie lekkiej głowy. Jak zawsze, gdy go używał. (w teorii, drogi MG, to powinno ich leczyć, zgodnie z kartą ^^) - Ten kamień ma moc uzdrawiania. Powinien uleczyć większość waszych ran. Na tego tam pod drzewem potrzebne są nieco mocniejsze rzeczy. A piwo nic mu nie da, a magowie tym bardziej nie powinni nic pić. Chyba ze miksturki leczenia. Gunche zaczął przetrząsać swój plecak w poszukiwaniu odpowiednich miksturek. Jednak to, co znalazł było jeszcze troche za słabe. Postanowił skorzystać ze swojej księgi. Podszedł do rannego i dość prostym czarem spróbował uleczyć chociaż część ran Ae'rontiera. Postanowił zastosować prosty czar. -Cinzilbaz eis eicam ynar. Jednocześnie zaczął wyjmować jedną ze swoich butelek z pokrzepiającym napojem. I tu ogarnął się że: - A gdzie wcięło Olka? I czemu mówicie Ciągle, ze ktoś was zdradził? No i wreszcie... kogo ty byś wybrał na kandydata?- Popatrzył na skrytego pod kapturem elfa. "To stworzenie Boskie coraz bardziej mnie intryguje..." |