- A może wszyscy byście się przymknęli na chwilę, bo decyzja i tak nie należy do was ?
Usłyszeli bardzo niski i szorstki głos z nieokreślonego kierunku. Dopiero po chwili, stało się oczywiste , iż to głos Arina. Oparł się barkiem o masz popalając jednocześnie fajkę i przysłuchując się ich rozmowie. - Czarodziejce nie stanie się krzywda. I płynie z nami. Być może to błąd, ale wątpię by zachciało jej się zatapiania okrętu na środku oceanu, chyba że jest mocno pieprznięta. - zbliżył się do nich, zręcznie omijając rannych ułożonych na
podłodze. - A na wyspie raczej też będzie trzymać się nas. Chyba , że każdy z tej zasranej gildii jest jakimś samobójcą ?- zerknął na Stormaka.- Masz do tego tendencje , ale na idiotę nie wyglądasz krasnoludzie. - spojrzał tym razem w kierunku elfa.- A ty długouchy przyjacielu jeśli chcesz o tak krwawych rzeczach prawić, może pierwej utocz jej choć litr przeciwnikowi w walce. Bo te dwa cacuszka przy pasie zdają się być tylko dla ozdoby. A jeśli panienka ogniem miotająca problemy zacznie robić to albo utniemy jej łeb przed tym, albo pójdziemy na dno. Po co zatem chrzanić o odpowiedzialności ?- uderzył kilka razy fajką o stojącą obok skrzynię, opróżniając ją z popiołu, po czym wrócił na pokład. - Paul, tak ?- spojrzał na wojownika. - i Mordimer?- przeniósł spojrzenie na kapłana. - I ty, panie Bosmanie czy za kogo robisz na tej tratwie. Pomóżcie mi. - wskazał palcem na spętanego linami wielkoluda. Urquerlius leżał nieopodal wejścia. - Znajdź no jakieś ustronne miejsce. Trzeba z nim pogadać. I przygotuj jakąś łódź, tratwę czy szalupę. On wraca do Waterdeep. Czarodziejka jest podła, ale ma olej w głowie. A głowa tego giganta jest pusta jak kichy piechura po trzydniowym marszu.
__________________ "...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"
Ostatnio edytowane przez Mizuki : 21-01-2010 o 14:18.
|