Grungan był... zaskoczony. Nie tyle tym że pokonali bestię, co przy tak wielkiej przewadze liczebnej było nieuniknione, co tym że w chwili gdy zadał cios stwór stanął w ogniu. Na szczęście zdążył wyciągnąć z ciała bestii swój drogocenny topór. No i ocalił brodę w całości. Ugasiwszy brodę stanął z boku i patrzył jak stwór dogasa. Nagle dogonił go Tupik i zaczął gasić bestię. Przyglądając się jak Tupik oprawia bestię, sięgnął za pazuchę i nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Butelczyna była cała! Wyszarpnął ją zza pasa i pociągnął potężny łyk. Miał mieszane uczucia, jak zwykle po walce. Z jednej strony radość, z tego iż ciągle jest dość potężny by pokonać swojego przeciwnika. Z drugiej złość, że nie udało mu się znaleźć bohaterskiej śmierci. Stał tam jeszcze chwilę po odejściu Tupika, aż wreszcie postanowił zapoznać się z resztą kompanii. W wejściu minął się z jakimś człowiekiem, który podążył w dół, głośno przeklinając. Wkroczył do jaskini, gdzie już czekał zarówno Tupik jak i nieznani mu z imienia krasnolud i człowiek. Usłyszał także ostatnie pytanie Tupika.
- To była Wywerna. Wyjątkowe paskudztwo, aż dziw że pokonaliśmy ją tak łatwo- w tym momencie zwrócił się do nieznanych mu osób- Ja zaś nazywam się Grungan Thargunson. Zaś tego po co tu przybyłem możecie się domyślić po moim wyglądzie.
__________________ Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli |