Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2010, 21:02   #15
szyszaka
 
Reputacja: 1 szyszaka ma wyłączoną reputację
Guini poczuł zapach ziół. Wśród ogólnej wesołości zobaczył człowieka odzianego w łachmany, dosiadającego się do ich stołu. Nie wyglądał na przejętego reakcją gości i skupiał się wyłącznie na swoim piwie. Jego obojętność podobała się krasnoludowi, miał ją za rodzaj dumy, tak bliskiej jego rasie.
„Na szczęście nie każdy z nich, ludzi, jest taki jak ten pierwszy”
Niziołek niemal natychmiast zaatakował nowo przybyłego swoją dziecięcą ciekawością i zalał przybysza potokiem słów. Guini przyglądał się temu z uśmichem, ukrytym w gęstwinie zarostu.
I szlag wszystko trafił gdy obcy się odezwał.
„Jednak wszyscy oni to wariaci”

Z rozmyślań wyrwał go hałas dobiegający z podwórza, a chwile potem huk otwieranych drzwi. Nie wiedząc kiedy, pomagał układać rannego mężczyznę na stole. Wokoło zebrał się tłum.
-Ban...dyci. Sroka.
-Bogenn....
Urywane słowa docierały do krasnoluda, a po ostatnim, zbrojni, na rozkaz, opuścili, w pośpiechu karczmę. Wszyscy oprócz jednego. Zebrani w karczmie spoglądali na rysunek wiszący przy szynkwasie.

Mężczyzna stracił przytomność. Krasnolud nie miał pojęcia o leczeniu więc stanął z boku, zostawiając miejsce dla innych. Reakcja Aleksandra, jak przedtawił sie halflingowi, zaskoczyła Guiniego. Zobaczył jak „zielarz” grzebie w torbie, szukając ziół, które mogłby pomóc rannemu. Pomóc, a nie przysporzyć więcej cierpienia. „Może jednak źle go oceniłem?”

Jego wzrok jednak uparcie kierował się w stronę strażnika, który na strażnika nie wygladał. Ciekawość wygrała. Poszdszedł i zapytał:
-Nie ruszycie z kompanią?
 
__________________
Czy ja lubię poziomki?

Ostatnio edytowane przez szyszaka : 21-01-2010 o 21:05. Powód: brak kursywy
szyszaka jest offline