Tupik z fascynacją w oczach słuchał zielarza. Szybko zrozumiał dlaczego ten został wyrzucony z wioski " Pewnie oskarżyli biedaka o jakiś pomór..." Wiedział, że nikt z szarlatanów trucicieli z taka łatwością nie opowiadał o środkach do zabijania. Aleksander słowami prawdy dość szybko zdobył przynajmniej namiastkę zaufania halflinga, ta zwiększyła się jeszcze gdy człowiek dopomógł rannemu. Tupik sam znalazł się na tyle blisko by pomóc i jednocześnie obserwować pracę specjalisty. Sam znał się wyłącznie na ziołach, babką nie raz zasklepiał rany, ale żeby je zszyć czy porządnie obandażować...z tym było ciężej...
Z zaciekawieniem słuchał o napadzie, dość szybko powiązał wcześniej zasłyszane plotki z osobą poszukiwanego zbójcy. Nie czekając długo dołączył do krasnoluda w torturowaniu strażnika niewygodnymi pytaniami.
- A jaka nagroda za tego zbója?
Szturchając lekko krasnala i nie zważając na obecność strażnika wyszeptał mu tak aby strażnik nie słyszał. Dziwnym mu się zdało, uczucie, że może szeptać komuś do ucha, nie wspinając się na taboret... - Dowódca chyba ma problem ze swoimi własnymi ludźmi, może sam dopłaci za kilka rąk do pomocy? |