Kiedy skończył pomagać rannym, zaczęło świtać. Był okropnie zmeczony, musiał nastawić nie jedną kończyne, niejedną ranę opatrzyć, nie wszystkich dał radę uleczyć za pomocą wstawiennictwa u Helma, jego pan nie był, aż tak szczodry żeby pomagać mu w uzdrowieniu takiej masy poszkodowanych.
Cadom zresztą nie dziwił sie temu, w innej sytuacji pewnie sam miałby opory przed pomaganiem takim ludziom. Były to typowe wilki morskie, a kapłan nie przepadał za takimi.
Kiedy skończył robotę, udał się do składu z wodą i obmył się z krwi, której miał na sobie mnóstwo.
Wcześniej zobaczył jak Arin odprawia Urqeliusa. Osobiscie uwazał że jeńcom należy się szacunek, a nie walenie po mordzie, ale nie zamierzał zwracać uwagi dowódcy. Podsedł do niego juz po wszystkim i spytał:
-Widziałem że zdjeliście z wielkoluda zbroję, co zamierzacie z nią zrobić?-
Następnie po otrzymaniu wiadomości zaczął szukać wśród pobitewnego bałaganu jakiejs broni, po poległych marynarzach i gwardzistach. Wiedział że mimo zmeczenia musi to zrobić teraz, bo potem wszystko wyrzucą do morza.
Po tej akcji, nareszcie udał się pod pokład i rzucił na swoja koję, niemal od razu zasypiając |