Elltharis
Elltharis jest średniej wielkości elfem i wyglądającym na stosunkowo młodego. Blond włosy, niebieskie oczy i przystojny wyraz twarzy sprawiają, że wygląda niczym przysłowiowy książę z bajki. W zależności od sytuacji ubiera się albo w szaty kręgu albo w ciężką zbroję. W obu przypadkach zawsze nosi długi sztylet u pasa. Podczas rozmów z nim można wyczuć ogólną niechęć do ludzi jako gatunku. Jego głos jest pełen stanowczości i przekonania do własnych racji i wiary w swoje czyny. Pomimo tego sprawia wrażenie osoby miłej, która po prostu… za dużo zobaczyła złego na tym świecie. O nim samym prawie nic nie wiadomo poza paroma faktami. W czasie bitwy z arcydemonem pojawił się ze swoim oddziałem siejąc spustoszenie w szeregach wroga. Wiadomym było, że przybył wraz z magami kręgu jednak nie wyglądali ani na maginów ani tym bardziej na templariuszy. Kiedy zbrojny zaczęli rzucać w czasie walki zaklęcia postronni zaczęli łączyć fakty i przypominać sobie pewną legendę. Kiedyś dawno temu istniała ponoć kasta magów, którzy poza zaklęciami walczyli też mieczem i chronili się nie tylko magicznymi barierami, ale też zbroją i tarczą. W obu aspektach sztuki wojennej – magii i walce w zwarciu – ponoć nie mieli sobie równych. Nazywano ich Zakonem Mistycznych Wojowników. Podania głoszą, że zostali wybici w czasie jednej z plag a w końcu stali się tylko legendą… mitem dawnych czasów. Niemniej jednak teraz byli właśnie tu i teraz walcząc ramię w ramię z Szarą Strażą i jej sprzymierzeńcami. Legenda odżyła na nowo i jak to w takich sytuacjach bywa… ludzie (i nieludzie) zaczęli po bitwie gadać, plotkować i spekulować. Twierdzono jakoby jego ciało nawiedzał demon gdyż w czasie boju zmienił się w upiora, którego nie imały się ciosy wrogów.Szybko się także okazało, że to właśnie Elltharis był ich przywódcą. Po bitwie towarzyszył Pierwszemu Zaklinaczowi podczas koronacji nowego Króla. Zamienił tam po kilka słów z Yanem co wielu osobom sugerowało, jakoby panowie poznali się już wcześniej mimo, że nie udało się ustalić o czym do końca rozmawiali. Zaraz po uroczystości udał się do Świątyni gdzie opatrywano jego ludzi. Zakon nie był zbyt liczebny póki co i każdy członek był na wagę złota. Z oczekiwania na wieści wyrwało go przybycie dwojga ludzi…