Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2010, 14:10   #53
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Gustaw odsapnął z wielką ulgą, gdy wraz z grupą znaleźli się już w podziemnych korytarzach twierdzy, do których poprowadził ich Rudiger. Rana w udzie doskwierała, jednakże Gustaw poprzedniego wieczora, podczas spędzania czasu z Ulrykanami uzupełnił swoją piersiówkę. Jak bardzo teraz żałował, że większość gorzały musi w taki sposób wykorzystać. Gustaw włożył do ust zwiniętą w prowizoryczny rulonik końcówkę rękawa i szarpnął wystający z nogi grot strzały. Mężczyzna skrzywił się nieco i jęknął z bólu. Wartko odkręcił piersiówkę i oblał ranę gorzałą, a następnie przetarł rękawem z futra. Miał nadzieję, że to wystarczy i nie dostanie gorączki, bo wtedy będzie olbrzymim problemem dla kompanów. Ruszyli dalej. Idąc na przód kompani minęli komnatę. Była sporych rozmiarów. Drzwi do niej prowadzące były lekko uchylone do środka. -Czekajcie...- rzucił leśnik po czym lekko utykając podszedł bliżej. Mężczyzna uchylił ostrożnie drzwi i spojrzał do środka. Wrogów nie było, jednakże ślad po nim był tak olbrzymi i okrutny, że momentalnie zebrało mu się na wymioty. Gustwa wszedł do środka przymykając za sobą drzwi. Widział dziesiątki ciał kobiet, dzieci zniedołężniałych starców. Posłańcy chaosu, urządzili w tej komnacie prawdziwą rzeźnię. Gustlik nawet na świniobiciu u wuja, w młodości nie widział tyle krwi i wytoczonych wnętrzności co teraz. Ciała pocięte niejednokrotnie, pokrwawione, blade niczym księżyc, powykrzywiane w agonalnych bólach. Ludzie hordy nie szczędzili okrucieństwa dla nikogo, ani kobiet ani dzieci. Nie wytrzymał. Zwymiotował pod ścianą i wartko opuścił wielką komnatę gdzie śmierć zatańczyła swe tango za wszystkie czasy. Gustaw wyszedł z komnaty, blady jak owcza wełna. -Niech Morr zapewni im spokój... Dużo spokoju.- rzekł i wszystko było już jasne.

Stali byli ścigani, jakby wysłannicy hordy czuli, że tego dnia przelali mało krwi i musieli wybić każdego, kto stanął na ich drodze. Na wyższych piętrach słychać było dudnienie kroków pościgu. Niespodziewanie z mroku wyskoczył obrzydliwy pies, o osmalonej skórze. Był wielki, za wielki jak na gabaryty swego gatunku. Miał zniekształcony pysk, w paszczy zaś tkwiły dwa rzędy ostrych jak się domyślał kłów, gotowych rozedrzeć na strzępy każdy kawałek mięsa, pochwycony w szczęki. Bestia dopadła towarzyszącego im od niedawna krasnoluda, którego imienia Gustaw nie pamiętał. Na ten widok leśnik chwycił za swój topór i już był gotów oddać cios, gdy znów zaskoczył go donośny huk z broni palnej drugiego z niedawno poznanych osobników. Choć pies padł na ziemię martwy, nie obyło się bez skutków ubocznych strzału. Raz, że Khazad został przypadkiem raniony, dwa, że szukające ich sługi chaosu słyszały pewnie wystrzał i wiedzą gdzie szukać. Brodaty drwal wartko dobył swej piersiówki i podał krasnoludowi by ten polał ranę, lub przynajmniej się napił. Byli gotowi do dalszej drogi. Oddech pościgu czuli na karku. Drwal wiedział, że mają niewielkie szanse z większą ilością takich psów, a prawdopodobnie tego typu pościg mieli na plecach. Adrenalina buzowała w żyłach Gustlika. Nagle znaleźli się na skraju przepaści, potem buchnął ogień. Trudno mu było nadążyć za wszystkimi wydarzeniami. Starszy człek przeprawił się za pomocą liny na drugi koniec rozpadliny i nie czekając na szybszych od niego strzelców ruszył na przód. Tamci i tak go pewnie przegonią.

Dotarli do krasnoludzkich wrót, robiących niemałe wrażenie. Gustaw łapał oddech, a pozostali rozmyślali jak otworzyć przejście. Nagle wrota obróciły się wokół własnej osi wrzucając kompanów niedoli do wielkiego mrocznego korytarza. Maszerowali długo. Wcale nie było im do śmiechu, gdyż minęło kilka dni, od zapuszczenia się w podziemne korytarze, a jedzenie w końcu miało się skończyć. W końcu jednak trafili na ogromną wyrwę w ścianie, tuż obok potężnych, niedostępnych dla nich wrót. W ogromnej komnacie znajdowały się lustra. Wiele luster, padało też światło w dziwny i niezrozumiały dla drwala sposób sprowadzone z powierzchni do podziemi. Znajdowało się też niemałe źródełko z czystą wodą. Mogli spokojnie odpocząć. Brodaty mężczyzna obmył starą ranę na udzie, która na szczęście goiła się dobrze. Uzupełniwszy bukłaki i siły mogli ruszyć dalej. Dotarli do dziwnych wrót, o który ich kompan khazad coś wiedział. -Kim jest Stary Król?- spytał zaintrygowany drwal.
 
Nefarius jest offline