Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2010, 16:11   #38
kabasz
 
kabasz's Avatar
 
Reputacja: 1 kabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetny
Jedną z gorszych umiejętności Grugona jest możliwość wywoływania agresji w każdym salartus. Diabelska rasa zdecydowanie ma więcej z opowieści jakie krążą wśród ludzi niż jakakolwiek inna rasa salartus.

Grugon owinął ogon wokół szyi odchodzącej Rosso i przyciągnął ją ku sobie. Nie miał zamiaru pozwolić kobiecie odejść, szczególnie po tym jak dowiedział się od Grau, że to jej wina, iż rytuał się nie powiódł.

Chwilę później dołączył do szamotaniny Sadesyks. Dziobnął w ucho rozjuszonego Grugona ten nie pozostawał dłużny i zgrabnym ruchem zadka uderzył anielicą Sadesyksa. Strącił tym samym kilka robali z ciała Asco, te w pośpiechu próbowały dołączyć do głównego ciała Salartus.

- Proszę, czy moglibyście ich rozdzielić. - Powiedziała do Lykarynów jedna z Opiekunek. Trójka strażników podeszła do toczących zażarte boje Salartus. Lykaryn chwycił Sadesyksa za dziób i podniósł go do góry odszedł kawałek tak aby uniemożliwić walkę i odstawił na ziemię, cały czas trzymając go za dziób. Grugon został pochwycony za kark niczym niesforny kociak. Choć miotał się strasznie i starał zaatakować Lykaryna ten nie pozostawał mu dłużny. Zrzucił go na ziemię, przytrzymał stopą za klatkę piersiową i czekał aż diable się uspokoi. Ostatni Lykaryn spojrzał groźnie na stojących Rosso. Naprężył mięśnie i czekał. Na szczęście żaden z aniołów nie był na tyle rozjuszony aby zrobić coś głupiego.

- Na ludzkie dziecię, złaź ze mnie ty kupo azteckiego gówna.
- Czy mógłbyś się uspokoić chłopcze. - Poprosiła Grudona Opiekunka.
- Nie mam zamiaru być spokojny, ja wiem co tu się stało. Przez tą głupią zieloną krowę mogę nie doczekać się potomstwa. Próbowaliście nas naprawić a ta żmija wam wszystko popsuła.
- A ty skąd niby jesteś tego taki pewien chłopcze ?
- Gatti mi powiedziała.

Oczy wszystkich zwróciły się w kierunku kocicy, która dała by teraz wiele aby móc zniknąć. Nie było jednak dane zająć się jej występkiem z powodu Az'khasa, który miał już dość wszystkich zebranych dookoła niego Salartus.

- Co to w ogóle ma znaczyć ? Co sobie wyobrażacie, że to jakaś wycieczka nam się szykuje ? Spacer do ludzi ?! Nie mam zamiaru iść nigdzie w waszym towarzystwie. Potrzebujemy znaleźć Lustro Amandy ! A wy sobie tu przepychanki urządzacie. Wy nawet nie wiecie gdzie powinniśmy zacząć szukać tego Lustra. - Powiedział z wyrzutem do Opiekunek.

- Sam znajdę je szybciej i zdecydowanie bez niepotrzebnego ryzyka. Coś mi mówi, że dookoła waszej bandy więcej zginie Salartus przez głupotę niż jest to w ogóle warte.

Az'khas splunął pod stopy Ala. Odwrócił się na pięcie i wyszedł z groty.

- Zostawcie go. - Powiedziała Babcia.
- Sytuacja jest trudna i wcale mnie nie zdziwi jeśli jeszcze ktoś z was zdecyduje się zrezygnować z powierzonego wam zadania, lub zacząć je na własną rękę niczym Az'khas.

- Nie potrafię odczytać żadnej wizji. Nie wiem co przedstawiają ani jaki jest ich związek z Lustrem Amandy. Wiem natomiast, że musicie odpocząć. Rytuał dam nam wszystkim się we znaki. Jest jeszcze coś co mogę dla was zrobić przed waszym wyjściem na powierzchnię. Słyszeliście kiedyś o rasie Bryflin ? Nie. Nie dziwi mnie to. Jest to rasa, którą poznali nieliczni. Niestety ich przedstawiciele wymarli już dawno temu. Razem z swymi siostrami próbujemy zwrócić im jednak życie. Przyniesiona skrzynia przez Lykarynów zawiera jedyne dobrze zachowane zwłoki tej rasy. - Opiekunka spojrzała wymownie w stronę Skrzadła. On już kiedyś poznał Bryflina. I oddałby dużo aby wymazać z swojej pamięci to wydarzenie. Był w pewnym sensie świadkiem śmierci ostatniego z tych Salartus.

- Moja siostra posiada ostatnie zachowane jajo Bryflina. Właściwie jest to jajo, które udało nam się odtworzyć przy pomocy wzmożonych starań wszystkich znanych wam Salartus. Potrzebujemy jednego chętnego Lykaryna – Zaur od razu nastroszył się, na dźwięk wypowiadanej przez Opiekunki nazwy jego rasy.

- oraz ciebie Asco. Gdybyś mógł, chcielibyśmy abyś zbudował na ciele któregoś z Lykarynów schronienie dla maleństwa. Wierzymy, że schronienie z owadów będzie dostatecznie imitowało miejsce narodzin Bryflinów. Może przy odpowiednich warunkach – słonym środowisku, częstej wymianie płynów oraz sile woli zdołamy odtworzyć ich gatunek. Bryfliny potrafili poruszać się bardzo szybko z jednego miejsca do drugiego. Gdyby udało wam się wykluć jednego z nich. Może moglibyście wrócić do nas znacznie szybciej.

- Ja wezmę jajo Bryflina. - Zaur powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu. Zgłosiłem się na tą wyprawę i to mnie powinien przypaść zaszczyt wzięcia zarodka.
 
__________________
The world doesn't need anything from you, but you need to give the world something. That's way you are alive.
kabasz jest offline