Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2010, 20:55   #79
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
- Yeah! - ryknął "Golem" widząc eksplodującego olbrzyma i przesunięcie się szali na stronę Gwardzistów. Wszędzie wokoło trwała radosna palba i zielonoskórzy padali jeden po drugim aż miło. Korzystając z braku wrogiego ostrzału Kaus wskoczył na mur i pokazał orkom parę uniwersalnych a serdecznych gestów którymi gangi zwykły się pozdrawiać przy okazji wszelkiego rodzaju zażartych negocjacji w Underhivie.
- Chodźcie tu, zasrańce! - urwał i, nieodrodny wychowanek Adeptus Mechanicus, zaprzągł jakąś część umysłu do analizy czy wyzwisko jest uzasadnione. Jest. Pod względem koloru.

- O ku... - zaczął i czym prędzej zeskoczył, chroniąc się przed pociskami i odłamkami, gdy zielone skórki wstrzelały się w umocnienia! Tym razem widocznym było że nie będzie to łatwa walka, gdy wychylił głowę i przyjrzał się głównej fali ataku.
- Chłopaki! - wrzasnął - Pamiętajcie o Broadswordach przy murze!!! Iran, łap się za tą zezowatą sukę! Możliwe że będziemy musieli wiać! Basilk, Dekares, pomóżcie nam! Delia, trzymaj się blisko!

Ponownie wyjrzał za mur.
- Chodźcie tu, kurduple! - wrzasnął znowu, widząc dymiące, pancerne "puszki" orające ziemię w nieustępliwym pochodzie, wyprzedzane przez mniejszych i nie tak "zaawansowanych" orków.

Obrócił się do chłopaków. Ku swojemu zadowoleniu zobaczył że Iran, Dekares i Basilk skupili się razem, najwidoczniej gotowi do współdziałania. W zasadzie Iran przejął wyrzutnię, mając jednego z dwóch pozostałych Gwardzistów do ładowania.
- Dobrze! Na początek fragi, w większe grupy! Iran, oszczędzaj kraki na pewny strzał w "puszkę", najlepiej z małej odległości! Jeśli trzeba będzie sp... - odgłos odpalenia Earthshakera na chwilę zagłuszył Kausa - to zabieramy resztę pocisków, przydadzą się!

Szarżujące potwory zadziwiająco szybko pokonywały dystans do murów, pchane żądzą walki wojowniczej rasy. Perspektywa starcia z ludźmi zdawała się ich rozjuszać niczym wyznawców Chaosu obecność demonów. Prześcigali się w swej ochocie dopadnięcia Gwardzistów.

I 17-ty stawił opór. Nieliczne pozostałe w ziemi miny eksplodowały pod naciskiem żelaznych buciorów, nie odpalone jeszcze fugasy obmywały przedpole płonącym prometium. Zdobyczne rakiety wybuchły kulami ognia i odłamków. Chimery pierwsze rozpoczęły ostrzał wsparty wkrótce przez dziesiątki lasgunów. Kaus z zimną krwią czekał z dłonią na panelu. Potężne ładunki założone we wrakach miały rozerwać na strzępy co większe grupy. Wyczekał na odpowiedni moment i zdetonował ładunki, zmieniając przedpole w burzę metalu i kamienia, masakrującą środek hordy zielonoskórych. Jego bolterek zaczął pluć ogniem, a wycie wyrzutni dało znać że i Iran rozpoczął ostrzał.

- Chodźcie, czekamy! - wrzasnął, nie mogąc się doczekać odpalenia Broadswordów. Poszarpana linia była coraz bliżej i ... pierwsze miny wybuchły, posyłając w hordę setki i tysiące kulek dziurawiących torsy, odrywających głowy, płaty mięśni i całe kończyny! Wycie masakrowanych Xenos uniosło się nad polem. Tego już było za wiele zielonoskórym którzy zaczęli omijać fortyfikacje 17-tego i atakować sąsiednie plutony. Triumf "Golema" - przecież przyczynił się do wzmocnienia pozycji - był krótkotrwały; rozkazu odwrotu nie dało się uniknąć.

- Zostały jakieś rakiety? - wrzasnął, a na twierdzące słowa Irana krzyknął do chłopaków, przekrzykując wrzaski i strzały:
- Ładujcie kraka na później, "puszki" są blisko! - wspólnie z drugim Gwardzistą rozdzielili pomiędzy siebie po dwa pociski, Iran z ładowniczym dźwignęli wyrzutnię.
- Dokąd to? - Kaus wyrwał z kabury bolterek i odstrzelił jakąś zieloną pokrakę która wskoczyła na mur. Obudził meltę do życia.
- Spadamy. Delia, osłaniamy chłopaków!

Trzymając się w jednej grupie wycofywali się w głąb miasta. Debonair uśmiechnął się skrycie - najwidoczniej znalazł odpowiednich ludzi, skoro już padło na Siedemnasty. Sęk nie w tym czy kogoś lubi czy wręcz przeciwnie - najważniejsze to kogo ma się za plecami kiedy rozpoczyna się ostrzał i naokoło fruwają odłamki.

Biegł obwieszony niczym tragarz-niewolnik Guilderów z hivu. Gdy Chimery zwolniły odwrócił się w kierunku z takim poświęceniem bronionej pozycji i przyjrzał się grupkom orków przełażącym przez mur. Przyszła mu do głowy pewna myśl. Uśmiechnął się, czując spływające mu po twarzy kropelki potu. Delia spojrzała na niego przypadkiem, zadrżała i odwróciła wzrok.
Mam nadzieję że któryś z was wpadnie w moje ręce żywcem - pomyślał ganger. - To będzie przyjemność.
Niemal mimochodem roztopił pierś jakiegoś goniącego Gwardzistów Xeno w zieloną, parującą plamę z której wystawały niemal nietknięte kończyny.
Ogromna przyjemność.

Eksplozja przy Chimerze niemal cisnęła nim o ziemię, jednak prędko się pozbierał, mimo wstrząsu.
Skąd ta rakieta? - zdążył pomyśleć gdy Killakan triumfalnie pojawił się niczym teleportowany. I w takiej właśnie chwili pokazało się co daje doświadczenie i zgranie. Rozległy się krzyki, a sierżanta sparaliżowało, jednak grupka "Golema" zadziałała niemal bez namysłu.
- Delia! Pod ścianę, pod ścianę, weźmiemy go w kleszcze!

Krzyk o fraga, Kaus przebiega obok Gwardzisty i wpycha mu granat ręki, pod ścianą podnosi meltę i celuje w "kokpit".
- Poczuj gniew Imperatora! - i wciska spust, posyłając rozżarzoną mieszankę gazów rozbitych na molekuły, zdolną do stopienia pancerza Leman Russa jak taflę plastiku.
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline