Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2010, 00:10   #133
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Tura 12 - Eric Gower - popołudnie - 26 lipca 2008

Kiedy wrócił do domu i zdjął garnitur; poczuł się zdecydowanie lepiej i bardziej komfortowo, ale jeszcze bardziej zmęczony... Mimo woli pomyślał, że takie imprezy są trochę jak stanie za barem... Jeżeli wiesz na co masz patrzeć – możesz wszystko zaobserwować nie będąc widzianym. I może to o to chodziło... Żeby ktoś mógł jego, Erica Gowera, obejrzeć nie ryzykując tego, że sam zostanie dostrzeżony w tłumie gości...

Czy naprawdę chciał tego, aby ktoś powiedział mu wszystko bez owijania, tak prosto z mostu? Czy może wygodniej mu było nie dopytywać się za mocno, nie chcieć uzyskiwać odpowiedzi, nie interesować się tym za mocno i... przeczekać?

Światło zgasło, ale sen jeszcze przez chwilę nie nadchodził – jakby przestraszony, czy onieśmielony tym, że jest tak czujnie wypatrywany...


*****


Budynek pojawił się nagle. W całej swej okazałości i rzeczywistości. Rzeczywistości zawierającej zapachy, dźwięki, a nawet dotyk wiatru... Widział jak osoba, której wzrokiem obserwuje budynek podchodzi o niego i przez chwilę w idealnie wypolerowanych szybach widział swoje odbicie. Wszedł do środka i praktycznie natychmiast natknął się na nienagannie ubranego kamerdynera. Szef sali powitał go, jak starego bywalca, zaraz po wejściu i przepuścił bez słowa dalej. W sali czekała tylko jedna osoba, starsza kobieta o bardziej bliskowschodnich niż europejskich rysach twarzy:

- Zapraszam... Czekałam. Mój stary znajomy prosił mnie abym przybyła porozmawiać z tobą... Zapraszam. - powiedziała łagodnie i ciepło, jakby znała Erica od dawna; pomimo tego, że mężczyzna nigdy jej nie widział. Jej niemiecki nie był perfekcyjny, miał wiele naleciałości, był zbyt miękki... Na pewno nie był to jej ojczysty język, choć posługiwała się nim dobrze...


*****


Eric obudził się Wypoczęty i spokojny. Spojrzał na zegarek i przez chwilę jego myśli popędziły szybciej. Była 16:03. Po chwili uświadomił sobie jednak, że dzisiaj wypada jego niedziela. Miał wolne, mógł wylegiwać się do woli... Przeciągnął się w łóżku i przez chwilę zastanawiał gdzie widział ten stary budynek... Gdzieś go już widział... może nie w tym samym ujęciu, ale... to na pewno był ten sam budynek...

Uświadomił to sobie po chwili. To był budynek należący do „IX” - prywatna część klubu. „Cichy Zakątek” w najstarszej dzielnicy Essen – Kamstad. Coś go tam ciągnęło. Przeczucie... Nie, raczej wiedza. Świadomość, że to co wydarzyło się we śnie... tak naprawdę, nie wydarzyło się we śnie... Odpowiedzi czekały... w Kamstad. Pewnych rzeczy nie należało popędzać, to już wiedział... Pewne rzeczy po prostu czekały na swoją kolej, wydarzały się niezależnie czy tego chciał czy nie... Odpowiedzi też czekają... Będą czekać. Nie musi tam lecieć na złamanie karku, może nawet nie powinien... Ma czas na przygotowanie się, posiłek...

Ma czas, aby zastanowić się czy, na pewno, chce wiedzieć...

To był ostatni moment, kiedy można było powiedzieć „pas”, odwrócić się i odejść, zostawić to wszystko i... mieć spokój? Jeżeli tylko chciał mieć spokój...


*****


Kamstad. Niewysokie budyneczki z muru pruskiego; pamiętające często pierwsze chwile miasta. Pieczołowicie strzeżone relikty dawnego Essen. Mekka turystów zapełniających kolejne gigabajty kart zdjęciami. I niesamowity spokój miejsca, w którym czas się zatrzymał.

Szyba w zdobnych rzeźbionych drzwiach odbiła jego twarz, twarz Erica Gowera.

- Witamy serdecznie panie Gower – zabrzmiało tu po wejściu, kiedy tylko za mężczyzną zamknęły się drzwi.

Podłoga wyłożona była grubym dywanem, przy każdym kroku Gower czuł jak zapada się centymetr, może dwa w ciemno burgundowe wyłożenie sali. Kilka stolików z rzeźbionymi drewnianymi fotelami wyłożonymi skórą, kilkanaście lóż z kanapami wyłożonymi ciemno purpurowym pluszem. Ściany utrzymane w jasnych odcieniach écru... Ozdobione obrazami dodatkowo wyeksponowanymi jeszcze światłem. Piękny, rzeźbiony bar z ciemnego drewna umiejętnie podkreślony był światłem, od rzędów idealnie ustawionych najlepszych alkoholi odcinała się biała koszula barmana.
Z boku widoczne było przejście do drugiej sali i schody na górę... Gdzieś z niewidocznych głośników sączyła się spokojna, klasyczna muzyka...

Praktycznie naprzeciwko wejścia w loży siedziała kobieta, którą widział we śnie. Tło obrazu, który wisiał za nią powodowało, że wyglądała jakby siedziała na zewnątrz...


Kobieta uśmiechnęła się gestem zapraszając go do siebie. Barman musiał go zauważyć, ale nie wykonał najmniejszego nawet gestu.
 
Aschaar jest offline