Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2010, 11:48   #96
McQusownik
 
McQusownik's Avatar
 
Reputacja: 1 McQusownik jest po prostu świetnyMcQusownik jest po prostu świetnyMcQusownik jest po prostu świetnyMcQusownik jest po prostu świetnyMcQusownik jest po prostu świetnyMcQusownik jest po prostu świetnyMcQusownik jest po prostu świetnyMcQusownik jest po prostu świetnyMcQusownik jest po prostu świetnyMcQusownik jest po prostu świetnyMcQusownik jest po prostu świetny
Hans spojrzał na elfa pod drzewem. Wyczuł w nim jakąś zmianę, która nastąpiła w ciągu pary sekund. Postanowił jednak to zignorować. Miał teraz ważniejsze rzeczy na głowie. Jak, na przykład, jak i gdzie uleczyć Ae'rontiera oraz kogo mianować tymczasowym przywódcą. "Może jednak ta wyprawa nie była mi pisana... początek i już są komplikacje, zdrady... No i powstaje pytanie, kogo z tego plebsu mam wybrać na mojego przywódcę. Każdy ma wady, ale i zalety. Aleph na pewno jest zbyt pochopny, ale ma łeb na karku, Eleywan nie ma zdolności przywódczych, ale dzięki niemu łatwo pokonywalibyśmy drogę dzielącą ans do celu, a Xaraf napewno dawałby nam morale w walce ale... jest zarozumiałym tępakiem. Ciężki wybór, oj ciężki. Przecież na siebie nie zagłosuję..." I tu mu przyszło do głowy najlepsze rozwiązanie. "Tak, to może być to." Wyprostował się i dumnym głosem rzekł:
- Oddaję swój głos Alephowi, wydaje mi się najbardziej odpowiedzialny do tej roli, ale wolę, żeby to on wybrał za mnie, na kogo chce zagłosować. - Po chwili dodał:
- Pragniesz Olku, bym zabrał gdzieś waszego maga? Jedyne dobre miejsce, gdzie naprawdę by wypoczął, nabrał sił do dalszej wyprawy jest miasto Druidów na skraju lasu, jednak to zbyt daleko i nie warto tam wracać tylko po odpoczynek. A w między czasie przydałby się zdobyć jakieś konie do dalszej drogi i zrobić nosze czy coś takiego dla naszego maga, przecież nie będziemy go nosić na plecach.-
Hans odwrócił się plecami do towarzyszy i poszedł przed siebie, aby wreszcie usiąść spokojnie pod drzewem nieopodal Eleywana. Zaczął czytać księgę w oczekiwaniu, na dalsze decyzje wspólników. Jedyne, co go martwiło, to fakt, że są niezdecydowani a tuż obok stoi armia wrogów. "W bezpośredniej konfrontacji... nie mieli byśmy szans..."
 
McQusownik jest offline