WÄ…tek: [Warhammer] Exodus
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2010, 12:50   #54
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Zabrał tyle, ile mógł. Pochwycił też leżący obok worek i rzucił go kobiecie, wskazując na zapasy. Nie broń i zbroja będą ich największym sprzymierzeńcem tam pod ziemią, a woda, żywność i światło. Uzupełnił też zapas oliwy, napełnił tyle bukłaków, ile tam znalazł. Nie był siłaczem, ale przyzwyczaił się, potrafił być wytrzymały i nieugięty, przez dłuższy czas. Zdarzało mu się już samotnie przemierzać wiele kilometrów. Zasada trzech. Trzy minuty bez powietrza, trzy dni bez wody, trzy tygodnie bez żywności. Liczył, że z braku powietrza nie umrą, skoro uda im się przejść, powietrze również zrobi to z łatwością. A z pozostałych dwóch, ważniejsza była woda, z czego nie wszyscy zdawali sobie sprawę.
-Weźcie tyle wody, ile możecie! Dopiero potem jedzenie. Bez niego umiera się dłużej.
Na twarzy pojawił mu się kwaśny wyraz ironii, ale na nic nie było czasu. Rzucili się do ucieczki, tylko na chwilę zatrzymując się przy grocie pełnej trupów. Zapłacono tam za pychę i głupotę, nie jego sprawa. On obiecał tylko opiekować się kobietą, tą, która podążała teraz z nimi, ci tutaj i tak by ich nie posłuchali.

Wybierał drogę na pamięć, lekkim truchtem przemierzając stare korytarze. Z tyłu już słychać było dźwięki pogoni, ale nie mogli przyspieszyć bardziej, biorąc pod uwagę ciężar tego co nieśli na plecach, oraz ciemność, rozwiewaną tylko słabym światłem latarni. Ale udało im się! Niestety ich pogoni również i ucieczka po linie okraszona była przelewaną krwią i oliwą, która zapłonęła na skale i jednym z tych paskudnych parodii psów, który skomląc wpadł w rozpadlinę podobnie jak ten przed nim. Rudiger nawet nie wyjął miecza, zajęty liną, latarnią i pomocą kobiecie. Niech tym razem inni powalczą, on sam korzystając z ochrony, wspiął się do wrót. Co ciekawe, innym również się to udało i to bez strat, nie licząc drobniejszych ran. Z pomocą krasnoluda wrota się otworzyły. Teraz czekał ich ten najnudniejszy i wbrew pozorom, najbardziej niepewny fragment podróży. Nie wiedzieli gdzie idą, chociaż nie miało to znaczenia, póki droga była jedna.

Nikt prawie nie rozmawiał. Rudiger trzymał się z przodu, nie oddalając się jednak zbytnio od kobiety, samemu nie wiedząc czemu. Wątpił, by jego bliska obecność jej pomagała. Dowiedział się tylko jak ma na imię, ale nie naciskał na nic więcej, zresztą jemu też nie chciało się gadać. Ciemności uspokajały, na jakiś czas również zagrożenie z Jej strony schowało się gdzieś w zakątku umysłu. Nie musiał więc wykorzystywać kobiety, ale też jej nie pomagał. Musiała być twarda, jeśli chciała przeżyć. Wszyscy musieli.
-Oszczędzajcie jedzenie i wodę. Nie wiemy jak daleko jest i czy w ogóle istnieje jakieś wyjście.
On sam spożywał tylko tyle, by móc iść dalej i nie paść gdzieś po drodze. Nauczył się już dawno tej sztuki, a jego organizm doskonale wiedział, jakie ilości są mu potrzebne. Nie można było upaść, bo upadek oznaczał śmierć. Nawet jak się potem podniosło, to tylko odkładało się ten moment.
-Lepiej byśmy używali też tylko jednego źródła światła. Oliwa kończy się szybko, a jak pójdziemy jedno za drugim to więcej nie trzeba.
Miał nadzieję, że mają trochę rozumu. Dziwiło go tylko to, że nie znał się na tym krasnolud, idący w milczeniu. Inna sprawa, że on widział w ciemnościach i bez pomocy światła.

W końcu dotarli do wielkiej sali, oświetlonej lustrami. Piękne, ale bezwartościowe, sądząc po tym, że nic w środku nie zostawiono. A nawet jeśli, to i tak nie miałoby to znaczenia, chyba, że byłaby to mapa. Co innego drzwi. Mieli dwa inne przejścia, kierujące się na południe. Mogli ich użyć, mogli wkroczyć dalej na ścieżki i może nawet ujść z tego z życiem.
Ale wrota kusiły.
Rudigera może nawet bardziej niż khazada, który najwyraźniej również się zainteresował. Nie miał pojęcia kim jest Stary Król, ale jak to bywało u krasnoludów, pewnie było to jakieś zabezpieczenie przed rabunkiem. Różne miewali pomysły i jeden groźniejszy od drugiego Rudiger nie był twardy ani dzielny, nie w tym względzie, ale może... może nie będzie musiał się tak bardzo narażać?
-To pewnie jakieś krasnoludzkie zabezpieczenie, strażnik lub coś takiego. Skoro jest z nami Berglin, to możemy spróbować, prawda? Jeśli komuś miałoby się udać, to właśnie jemu, w końcu z tej samej rasy się wywodzi. Zapasy nam się kończą, musimy próbować wszystkiego.
On był za. W razie czego mógł uciekać, chociaż pewnie był zbyt zaciekawiony. Dlatego lepiej by khazad szedł pierwszy. U Rudigera tylko czasy były żałobne, reszty założeń nie spełniał. Ale i potęgi w sumie nie chciał. Spojrzał na resztę, a potem wrócił wzrokiem do blokującej wejście broni. Miał zamiar do niej sięgnąć, gdy nie będzie zdecydowanych sprzeciwów.
 
Sekal jest offline