Ragadańczyk wysłuchał z uwagą, szeroki, przyjazny uśmiech wykwitł na jego twarzy w miarę kolejnych słów barona.
- Mój przedmówca ujął rzecz znakomicie - zrelaksowany mężczyzna oparł się wygodniej na swym siedzisku, obejmując wzrokiem pozostałych - W dodatku - chylę czoła - ani razu nie tknął wrażliwego tematu mojego pochodzenia. Pochodzę z Ragady, panowie, a to nieraz gwarantuje patrzenie na mą osobę w pewien specyficzny sposób. Nie wiem, czy panowie podzielają ten niemiły dla mej ojczyzny pogląd, czy też nie. Jakże zatem, drogi baronie, mnie tu decydować, czy dla dalszej wspólnej podróży... - mężczyzna lekko zaśmiał się, autoironicznie - wybaczenia upraszam, jeszczem nie dopuszczony do kompanii a już o wspólnej podróży mówię... czy dla dalszej wspólnej wieczerzy w miłym, nie zaś strutym przez źle przy stole widzianą osobę, dalsze rekomendacje są potrzebne.
Mężczyzna spoważniał, powoli potoczył wzrokiem po wszystkich, wyraźnie patrząc każdemu przez chwilę w oczy starał się określić jego nastrój. Uniósł przy tym dłoń, jakby prosząc o powstrzymanie się od odpowiedzi. Gdy wymienił już spojrzenia ze wszystkimi, co trwało ledwie parę chwil, rzekł poważnie:
- Panowie, nie mnie określać wagę jaką przykładacie do tej sprawy. Nie mnie oceniać, kiedy moje rekomendacje dla Was będą zadowalające a kiedy nie. Jeśli zaś, Panowie, macie podstawy by przypuszczać, żem tej sprawie nieprzychylny... radbym je poznać. Zakładam i wierzę, że trafiłem na ludzi honoru, którzy dadzą mi szansę na obronę, a nie wyrok wydadzą zaocznie. Wg mnie fakt, że przysyła mnie człowiek, który potrafił mi podać jak się nazywacie i jak wyglądacie, przekazać mi to pismo - przemawia sam za siebie. Lecz jestem Ragadańczykiem i być może Waszmościom niełatwo zaufać moim słowom. Urazy żywić nie będę, zaręczam. Mogę też podać imię tego, kto mym preceptorem w tej sprawie, lecz jedynie wtedy, kiedy będę zaręczon, że imię owo dotrze jedynie do Waszych uszu, panowie.
Ostatnie słowa mężczyzna skierował wyraźnie do barona, powstając i skłaniając mu się z pełną kurtuazją:
- Połóż, panie, pismo Jego Cesarskiej Mości na tym stole i nazwij się jego reprezentantem, a wtedy ujrzysz moją reakcję. Powie Ci ona więcej niż jakiekolwiek słowa, jakie teraz mógłbym wyrzec.
Rzekłszy te słowa, mężczyzna zasiadł ponownie. Przenosząc wzrok na zebranych. |