Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2010, 20:40   #135
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
To, co działo się wokół, sprawiło, że oczy Hugo zrobiły się wielkie, niczym spodki do filiżanek. Wyszły przy tym z orbit tak, że przypominały dwie marynowane cebule. Drganie ziemi wywoływało w nim fale niepochamowanej wesołości.
- Łyhyhy... Mam łaskotki... - chichotał.
A tak w ogóle niziołek wyglądał, jak pączek zatknięty na krawędzi bezdennej przepaści.
- Pączek... - halflingowi ślinka wypełniła usta.
- ... na kfafeci bestennej pszepafci! - przypomniał sobie, sepleniąc i plując uwalnianym przez ślinianki płynem ustrojowym.

Zdało mu się, że skały kłapią na niego niczym olbrzymia paszcza. Właściciel owej paszczy musiałby posiadać wcale pokaźny kałdun, zauważył.

Jednak nim zdążył wrzasnąć "Aaa! Ratunku!", w buzię smagnął go koniec liny. Nie wiedział czyje i w ogóle co toto jest, ale była szansa, że zdoła się po tym kawałku konopii wydostać na górę. Chwycił.

Po chwili był na przynajmniej chwilowo bezpiecznej, zawalonej kamiennymi odłamkami ścieżce.
- Ale się uchachałem... - westchnął i otarł wyciśnięte wesołością łzy z kącików oczu. Po chwili kichnął donośnie, gdyż nochal miał podrażniony unoszącym się wszędzie pyłem.

Przecierając oczy, rozglądał się wokół, w poszukiwaniu ocalałych z katastrofy Dużych Ludzi. Dostrzegł troje, więc pomachał im wesoło łapką. Zaraz jednak zerwał się na nogi i podbiegł do szczeliny, do której o mało co nie spadł i z zaintersowaniem przyglądał się czemuś w jej głębi. Po jakimś czasie podniósł głowę, zlustrował okolicę, jakby po raz pierwszy dostrzegając ogrom zniszczeń, po czym obrócił się do pozostałych.
- Ja chcę jeszcze raz! - rzucił z błyskiem w oku.

Nagle, do uszu wszystkich dobiegł kolejny złowrogi pomruk.
"Gniew Gór!" - przemknęło przez myśli ledwo ocalałych. Czyżby jednak mieli wyzionąć ducha w tych górach?
- Przepraszam, zgłodniałem troszkę... - powiedział strapiony niziołek, klepiąc się po brzuszku.
Na szczęście worko-plecako-torba ocalała, więc była spora szansa na to, że jakieś wiktuały się znajdą. Dla wszystkich.
- Chodźmy. - Niespodziewanie rzucił Hugo. Aż dziw, że nie chciał najpierw się posilić. Może był chory? Albo oberwał kamieniem w głowę?
- Zjemy po drodze. - mruknął wyjaśniająco, rozwiewając wszelkie wątpliwości.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline