Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2010, 11:45   #364
wojto16
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Po odnalezieniu świątyni spostrzegł dopiero jak bardzo siebie przecenił. O ile w domu medyka jeszcze wszystko było dobrze, to już po zabraniu swojego ekwipunku i opuszczenia domostwa bóle ostro zaczęły dawać się we znaki. Początkowo znosił mordęgę z nie zszarganą wyniosłością i dumą, wypływającej ze słów jakie skierował do Ronira. Nie miał zamiaru dawać poczucia satysfakcji temu głupiemu harcerzykowi. Być może za ten stan odpowiedzialne było to, iż Ronir miał dobry pomysł i dzięki temu radził sobie wyraźniej lepiej podczas wędrówki. Długotrwałe lekceważenie skutków ostatniej walki wreszcie stało się nie tylko wyczuwalne, ale też widoczne. Schował dumę w buty i wyciągnął kostur.

Chłód i surowość bijąca z wnętrza świątyni nieco zaskakiwała. Fanatycy powinni bardziej dbać o swoje miejsca kultu, przynajmniej taki wniosek wysnuł po krótkiej obserwacji mieszkańców wsi. Nie było widać żadnych ozdób, kosztowności, obrazów, jedynie pomnik Zimnej Dziewicy (nieco przypominającej Silyę swoją drogą). Kiedy nieraz głodował, korzystał z dobrodziejstw świątyń dostępnych dla każdego… kto nie dał się złapać. Gdyby jego ojciec został zamordowany w miejscu takim jak to, jego żywot byłby jeszcze cięższy. Cóż mogło doprowadzić świątynię do takiego stanu? Zobligowanie do skromności, ubóstwo czy też może najzwyklejsze szachrajstwo? Możliwości są nieograniczone.

Kapłan leżał na podłodze modląc się zapalczywie. Pytaniem jakie wciąż zadawał sobie Cień było czy ta jego niby-wiara jest prawdziwa czy tylko na pozór. Wstrzymał się w pół kroku i usiadł na ławce obok.
- Wiedząc jakim skurwysynem jest, wyobraź sobie jaki będzie jak przeszkodzimy mu w środku modlitwy – szeptem wyjaśnił Roninowi.
Siedząc przyglądał się rzeźbie Zimnej Dziewicy. Nagle na jej głowie przycupnął mały czerwony ptaszek o niebieskich skrzydłach. Za drzwiami rozlegały się krzyki i śmiechy bandy dzieciaków biegających koło świątyni. Nie miał dzieciństwa, ani rówieśników, z którymi mógłby się bawić. W obliczu śmierci widział jak bardzo wybrakowane i bezsensowne jest jego całe życie. Szukał czegoś co mogło zmienić ten pogląd, lecz niczego takiego nie znalazł. W drodze do tej wioski spotkał żebraka, w którym rozpoznał ostatniego żyjącego zabójcę swojego ojca. Kilka lat temu ktoś go ostrzegł i zdołał umknąć, dopiero teraz dosięgło go ramię zemsty. Domknął ostatni rozdział swej przeszłości i zamiast radości zrodziło to poczucie bezcelowości jego działań. Poza tym nie czuł niczego więcej. Dlaczego miał umrzeć skoro tak naprawdę nigdy nie żył?

Ptaszek zerwał się z pomnika i wyleciał na zewnątrz. Jakaś kobieta zawołała dzieci i wreszcie zapadła cisza. Kapłan zakończył modły i wstał. Tak samo postąpił Cień. Szedł środkiem pomieszczenia stąpając na tyle głośno żeby kapłan mógł go usłyszeć. Kapłan na jego widok przewrócił oczami widocznie niezbyt zadowolony z kolejnej wizyty.
- Szukam Zimnej Dziewicy. Jeżeli planujesz wykrętną odpowiedź, to wiedz, że dzisiaj nie ma we mnie ni krztyny humoru.
- Jest gdzieś we wsi, nie wiem gdzie. Poszła gdzieś z kapitanem - parsknął.
- Nie rozmawiałeś z nią przypadkiem o Sercu Nocy?
- Niby po co? - wzruszył ramionami.
- Ten temat ją interesuje. Najwyraźniej nie wiedziała, że posiadasz taką wiedzę. Dalej będziesz stał przy swoim i niczego mi nie ujawnisz? Twoja Pani byłaby bardzo wdzięczna gdybym jej to przekazał.
Spojrzał na niego, lecz nic nie powiedział. Wzruszył jedynie ramionami, po czym podszedł do posągu, gdzie zapalił kadzidło oraz trzy świeczki. Najemnik nie zamierzał dać za wygraną.
- Każdy normalny człowiek powiedziałby, choćby tylko po to żeby mieć święty spokój. Uparte milczenie jak na ironię źle o tobie mówi. Jakie mroczne tajemnice może skrywać kapłan?
- Zawodowo zabijam ludzi w obronie Zimnej Dziewicy - warknął, nie przerywając zajęć.
- Wcale nie będę zdziwiony jeżeli to okaże się prawdą. Gdzie mógł ją zabrać ten cały kapitan?
- Nie mam pojęcia. Skąd mam wiedzieć?
- Nie zabrałby jej ze sobą bez powodu. Być może oczekuje od niej pomocy. Ma jakieś problemy?
- Niby jakie ma mieć problemy jak wszystko załatwia mu sołtys?
- Chyba nic więcej z ciebie nie wycisnę. Bywaj.

Poczekał jeszcze na Ronira, następnie wyszedł na zewnątrz.
- Rozmowa z sołtysem przekreśli moje kontakty z kapłanem. Ty już z nim rozmawiałeś, czyli mógłbyś go wypytać o tego całego kapitana. Chociaż z drugiej strony to może nie być konieczny. Ponoć wiarygodnym źródłem informacji jest karczmarz, a o tej porze powinien już wrócić. Dlatego proponuję udać się do karczmy, bo i tak nic lepszego teraz nie wymyślimy.
Po raz kolejny skierował się do karczmy.
 
wojto16 jest offline