Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2010, 15:19   #19
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
- Uroczo, naprawdę… prawdziwa firma z przyszłością.
Mruknęła Wendy pod nosem, tak że tylko jej towarzysze mogli ją usłyszeć. Obecni w pomieszczeniu mężczyźni nie wyglądali miło, czy kulturalnie. Ich zachowanie także nie pozostawiało tego typu złudzeń. Byli raczej jak zwykłe zakapiory, które tylko szukały zaczepki i możliwości roztrzaskania komuś butelki na głowie.
- Załatwmy to szybko i jedźmy…
Widać było, że dziewczyna nie chciała spędzić tu zbyt wiele czasu. Umiała się oczywiście bronić kiedy zaszła taka potrzeba, ale… no właśnie. Trudno było ją zakwalifikować jako kogoś kto regularnie kładzie swoje życie na szali.
- Milusie miejsce, prawda?- powiedział Avi z uśmiechem.
- Aż chciałoby się tu zostać na dłużej.
Po wygłoszeniu tego jakże ironicznego komentarza, on także wszedł do środka i zobaczył grających. Jakiś żółtek właśnie przygotowywał się do wszczęcia awantury, która skończy się pewnie czyjąś śmiercią. Na wszelki wypadek Avi odbezpieczył broń. Grey także miał złe przeczucia. Widział już kilkanaście razy tego typu akcje. Stół podleci do góry, obsypując wszystkim dookoła kartami, kilka kul przemknie przez głowy i paru graczy wejdzie all-in. Królewski poker. Jesteś trupem. Rękę szaraka spoczęła na ukrytym w kurtce pistolecie. Podobnie jak dziewczyna, chciał spieprzać stąd jak, najszybciej. Oczywiście załatwienie sprawy paliwa brało teraz górę nad instynktem samozachowawczym.

- Ej, który z was jest właścicielem tego całego interesu?
- Ja
- odpowiedział żółtek, odwracając głowę w stronę nowych klientów.
- Chcecie z nami zagrać czy kupić paliwo?
- Paliwo. Ile kanistrów, czarnuchu?
- rzucił Grey w stronę Michael’a.
- A skąd ja mam wiedzieć, ile to gówno pali ?
Odparł czarnoskóry i spojrzał na Jason’a. Nie zareagował na rasistowskie miano jakim obdarzył go szarak. Może był przyzwyczajony, albo tak się teraz mówiło. Tylko trzech typków przypatrywało się teraz Michael’owi i Wendy, z uśmieszkami na twarzach. Takimi niezwykle irytującymi, za które jakiś psychopatyczny narwaniec z Hegemonii już dawno przerobiłby ich wnętrzności na pasztet domowej produkcji.
- Więc? - Grey spojrzał wyczekująco, na chyba… Jason mu było. W czasie gdy szarak i murzyn negocjowali sprawę benzyny, Avi spokojnie oparł się o ścianę i spod przymkniętych powiek obserwował całe tałatajstwo. Stwierdził w myślach że jeżeli ten żółtek zrobi choć jeden fałszywy ruch, on przestrzeli mu łeb.
- Mam bardzo złe przeczucia co do tego - mruknął pod nosem.
- Mogą być trzy po dziesięć litrów, powinno być w porządku, a jak da radę to i jeden więcej.
- Trzydzieści pięć za jeden
Oznajmił stoicko właściciel stacji.
- Najpierw chcę zobaczyć gamble potem będzie paliwo.
- Ale możemy się potargować.
Dodał z obleśnym uśmiechem, ten nazwany Santiago. Mówiąc to spojrzał na Wendy i podrapał się w krocze. Wszyscy czterej wybuchnęli śmiechem.
- Wybaczcie, panowie, panienka jest nasza.
Mówiąc to, Greyzasłonił ją ramieniem.
- Roddick, chyba takie rzeczy na koszt twojej firmy, co?

Dziewczyna nie odpowiedziała ma zaczepkę. Była nieco rozeźlona, to pewne. Jej palce mocniej zacisnęły się na torbie. Jednak była również w pełni świadoma, że w takich sytuacjach najlepiej jest schować swoją dumę do kieszeni i rozegrać wszystko na spokojnie. Powiedzenie o patykach i kamieniach nie mogło chyba posiadać lepszego odniesienia niż trwająca właśnie konwersacja. Cicho szepnęła do szaraka, kiedy ten ją zasłonił.
- Jak właściwie ktoś taki jak oni mógł wejść w posiadanie składu paliwa?
Było to trafne pytanie. Karciane obdartusy nie wyglądały na osobników, którzy zjedli swoje zęby na froncie, lub podczas strzelanin gangerów na autostradach.
- Przecież mówiłem, że niezbyt dobrze stoję z moimi zasobami.
Murzyn zaczął grzebać w swoim plecaku. Wyciągnął z niego i położył na ladzie listek jakichś tabletek, magazynek do beretty i dwie wojskowe konserwy.
- Jak dla mnie, osiem dych. Weźmiemy benzyny za tyle, chyba że ktoś z was coś dołoży.
- Gamble widzicie. Teraz pokażcie paliwo.

Dopowiedział Grey, chcąc przyśpieszyć transakcję.
- Może i dla ciebie to jest osiem dych ale dla mnie nie za bardzo. Ja tu widzę tylko sześć. powiedział żółtek, oglądając ułożone na ladzie towary. Pozostali zarechotali.
- Za to dam wam dwa kanistry i do tego niepełne. Pasuje?
- Pasuje. Dawaj je.
- Osiemnaście litrów...

Powiedział Michael do Jason’a, ukazując swoiste zatroskanie.
- Do miasta mamy jeszcze jakieś osiemdziesiąt mil. Potem droga powrotna. Wystarczy?
Nie trudno było zrozumieć źródło tej niepewności. Żadne z nich nie chciało przecież ugrzęznąć na pustyni, w zardzewiałej trumnie z pustym bakiem.
 
Highlander jest offline