Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2010, 21:04   #147
Endless
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
Ryuushou obudził się gwałtownie. Jego czoło było wilgotne od potu. Oddychał szybko i nieregularnie. Przymrużył oczy. Promienie słońca przenikały przez liście rzucając na las szmaragdowe światło. Jounin rozejrzał się. Jego uczniowie spali, zapewne zmęczeni całonocnym treningiem.
"To dobre dzieciaki..." - pomyślał i kiedy chciał stanąć, poczuł dotkliwy ból głowy. Zatoczył się do tyłu, lecz odzyskał równowagę. Na całe szczęście nie zrobił żadnego hałasu... Pochylił się do przodu, rękoma masując skronie. Coś kapnęło. Chłopak poczuł ciepłą ciecz pod nosem. Westchnął z niepokojem i zatkał nos jedną ręką. Pobiegł szybko na północ, w biegu oddychając przez usta. Nie minęło kilka minut, kiedy dotarł do dosyć szerokiego, płytkiego strumyka. Upadł na kolana, rękoma podpierając się w zimnej wodzie.



- Dlaczego... dlaczego ze mną jest coś nie tak?! - prawie krzyknął.
Przed jego oczami pokazał się obraz małego, słabego i chorego chłopca. Jego dzieciństwo... Był bez szans na wyzdrowienie, ale towarzystwo dobrych przyjaciół pomogło mu... Nie chciał znowu być chory. Nie mógł pozwolić sobie na słabość, nie teraz!
- Nierozumiem... - powiedział z bólem, kiedy łzy zaczęły spływać po jego twarzy.
Zanurzył twarz w wodzie. Klęczał tak przez pięć minut, patrząc w dno czystego strumyka. Kiedy się wyprostował odetchnął głęboko. Zdjął sandały i koszulę. Rzucił je na bok i wszedł do wody. Na środku strumienia sięgała mu do łydek. Zamknął oczy.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=bLB_dnmNzCo[/MEDIA]
Strach... Smutek... Złość... Słabość... Tęsknota. Pragnął oczyścić siebie z tych uczuć. Wykonywał swobodne ruchy. Kilka pierwszych ruchów wykonał powoli... Już po chwili wykonywał szybkie i precyzyjne ciosy rękoma i nogami. Dla osoby nieznającej jego stylu walki wyglądał niczym tancerz. Napięcie znikało wraz z przebiegiem treningu. Po pół godziny ćwiczenia, wyszedł z wody odprężony i pogodny. Spojrzał jeszcze tylko na swoją lewą rękę.... Blizna znikała nadzwyczaj szybko...

Gdy wrócił do obozowiska, jego podopieczni właśnie się budzili.
- Dzień dobry wszystkim... - powiedział pogodnie.
Sięgnął po swoją torbę i wydobył z niej pojemnik z jedzeniem. Otworzył go, dając każdemu geninowi sterylnie opakowane śniadanie. Gdy wszyscy zjedli, Ryuushou wstał i zwinął wszystkie maty, koce. Każdy genin wziął swoją, chowając je do plecaków, które dostali od mistrza przed wyruszeniem w podróż.
- Dzisiaj poruszamy się biegiem, musimy być sprawni i szybcy. Chciałbym dotrzeć do Taigafuru jeszcze przed zachodem. - powiedział łagodnie.
Po krótkim czasie, drużyna wykorzystując nowo nabytą umiejętność skakała szybko po gałęziach drzew, jednocześnie pracując nad dokładniejszym panowaniem nad chakrą. Nie raz zdarzyło się komuś spaść na ziemię lub złamać gałąź, ale ilekroć się to działo, przed upadkiem ratował ich sensei.

Kiedy wyruszali było południe. Las pokonali w kilka godzin, docierając do miasteczka o godzinie 16. Taigafuru, spora mieścina leżała zaraz za lasem, przy szerokiej rzecze. Przeszli po długim, kamiennym moście, który przecinał rzekę zaraz przy wyjściu z lasu.





Miasteczko tętniło życiem. Jego ulice wypełnione było przechodniami, kupcy na targowisku nawoływali do potencjalnych klientów. Zewsząd dochodził śpiew ptaków, dźwięki instrumentów i głosy rozmawiających ze sobą ludzi. Szczególną uwagę przykuwało jednak centrum miasta. Gdy shinobi pojawili się tam, z trudem przebijali się przez tłumy ludzi. Kiedy udało im się to, zrozumieli dlaczego ludzie otoczyli to miejsce tak ciasnym tłumem. Oto przed wielkim pomnikiem pięknej kobiety z rybim ogonem przedstawienie dawała jakaś wędrowna grupa taneczna, składająca się z mężczyzn i kobiet. Ich taniec... był zdumiewający. Wykonywali skomplikowane ruchy akrobatyczne i takie, które wymagały kilku osób. Tańczący skakali, wirowali w powietrzu, robili piruety, a wstęgi na ich barwnych, lekkich strojach powiewały w powietrzu. Wokół nich na swych instrumentach grali muzykanci. Mitsuhashi uważnie obserwował przedstawienie, z błyskiem w oku i otwartymi ustami.
- Sugooi... - powiedział.

Do końca występu zostało niewiele czasu. Wkrótce tancerze i muzycy ukłonili się publiczności i jeden z młodszych podszedł to zachwyconej publiki zbierając do drewnianego naczynia datki. Ryuushou wrzucił tam sporą sumę, po czym spojrzał na rozchodzącą się trupę.
- Podobało wam się? Ja uwielbiam taniec...

Jounin poprowadził grupę do gospody. Zapłacił tam za cztery pokoje na trzy dni. Każdemu dał klucz.
- Zostaniemy tu przez trzy dni. Przesyłka ma dotrzeć tu ostatniego dnia. Ten czas, wykorzystamy na trening. - mrugnął do uczniów.
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....

Ostatnio edytowane przez Endless : 25-01-2010 o 21:32.
Endless jest offline