Stanęliście pod chatą nie wiedząc co robić. Zastanawialiście się nad czy pukać tam, czy w ogóle ominąć tą chatę i pójść dalej. Wasze dywagacje nad tym co należy począć przerwało wyjście wieśniaka, chudego jak po dżumie. Wychodził z wiadrem pomyj i właśnie wtedy was zobaczył.
Na początku nie wiedział co robić. Upuścił wiadro i wydawało się, że zaraz ze strachu schowa się do chaty. Stał jak wryty. Z wrażenia upuścił nawet wiadro, z którego wylały się nieczystości. Przyglądał się wam uważniej, po chwili odezwał się.
- Waście to nie elfy? - bardziej stwierdził niż zapytał się - Żywo, żywo do chaty, bo zaraz pojawią się, albo jeździec. Oni zawsze po zmroku przyłażą. - gestem zachęcał podróżnych, by ci nie ociągali się zbytnio. Przy tym nerwowo oglądał się na wszystko dookoła, jakby zaraz miał wyskoczyć potwór z bajek dla niegrzecznych chłopców. |