Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2010, 09:22   #26
Sani
 
Sani's Avatar
 
Reputacja: 1 Sani ma wspaniałą reputacjęSani ma wspaniałą reputacjęSani ma wspaniałą reputacjęSani ma wspaniałą reputacjęSani ma wspaniałą reputacjęSani ma wspaniałą reputacjęSani ma wspaniałą reputacjęSani ma wspaniałą reputacjęSani ma wspaniałą reputacjęSani ma wspaniałą reputacjęSani ma wspaniałą reputację
Okolice parku były zamknięte. Szkoda. Doskonale pamiętała, że to tutaj zabrał ją Kaoru po wizycie u Shuna. Słyszała żartobliwe ostrzeżenia przyjaciela po adresem Kaoru, widziała szczęśliwy błysk w oczach chorego chłopaka... Ale teraz zaczęła się zastanawiać, czy to na pewno było szczęście, czy juz objawy zazdrości. Znali się od dawna, a ona nie zauważała taj oczywistych rzeczy... Uczucia zaślepiały, o tego wniosku musiała dojsć opiero teraz. Mimo wszystko jednak wciąż widziała gonitwę wokół drzewa, jaką jej urządził Kaoru. Potem dziecinne obrzucanie się liśćmi, mimo jej protestów, że to głupie. Uśmiechnęła się do siebie, wspominając, jak szybko chłopak obsypał ją tak, że te liście miała nawet we wlosach... To było na swój sposób zabawne. Śmieszne. Pamiętała swój śmiech, kiedy Kaoru wyciagał je z włosów. Sam też nie był w lepszym stanie. A potem zaczęło paać, więc musieli się gdzieś schować, po jakichś dach. Jak na złość, żadne nie zabrało parasolki. Ale może na szczęście?
Jak wiedziona, przeszła w stronę dachu, po którym stali. Szczegóły tak wyraźne, jak kwiaty, plama na jej płaszczu, rozczochrane włosy Kaoru... I bliskość. Bliskosć, której już o dawna nie oświadczyła. Pamiętała, jak stali tu, w swoich objęciach, ona wtulona w niego... To chyba był cud, że ich złapał ten deszcz...
Znów się uśmiechnęła. Poszła dalej, na róg ulicy, gzie potem zawsze na niego czekała. Albo on na nią. Przywitanie, krótki pocałunek w policzek i przytulenie. A potem wspólny scenariusz i spacer...
Tylko raz była u niego w pokoju. Zaledwie tydzień przed tym wszystkim...
Wtedy nie było randki. Poprosiła go o pomoc przy matematyce, z materiału, którego nawet Shun nie był w stanie zrozumieć. Korepetycje skończyły się zostaniem u niego na noc. Pamiętała, że spał na połodze, chociaż strasznie chciała, żeby spał z nią...
"Bał się, że coś mi zrobi..." pomyślała, a fala ciepła delikatnie uerzyła w jej ciało. "Mój rycerz..."
Którego juz nie było. Tylko pustka i wspomnienia. Te przyjemniejsze te mniej, jak kłótnia na temat nieopowiezialnego zachowania Shuna. Pamietała, że broniła przyjaciela jak lwica, przez co mocno się posprzeczali i nie odzywali się przez kilka dni do siebie. Ona zadzwoniła. Już dłużej nie dała rady wytrzymać.
Spacer dobrze jej zrobił. Nawet nie zauważyła, kiedy stał się wieczór... Czuła się spokojna, jakiś ciężar spadł jej z serca. Nie myślała teraz o tym, co sie stało, skupiła sie na wspomnieniach wcześniejszych dni... Z tego wszystkiego zapomniała, że miała iść do klubu. To nic. Pójdzie tam kiedy indziej... Teraz tylko wróciła do domu i zabrała się za lekcje. Ostatecznie, miała trochę zaległości w materiale...
 
__________________
Destruktywna siła smoczego płomienia...
Sani jest offline